Katowicka prokuratura apelacyjna postawiła byłemu szefowi klubu parlamentarnego PSL Janowi Buremu zarzuty w związku z wpływaniem na konkursy organizowane w Najwyższej Izbie Kontroli. Bury usłyszał w sumie trzy zarzuty: wpływanie na wyniki kontroli oraz na obsadę stanowisk: dyrektora i wicedyrektora delegatury NIK w Rzeszowie. Nie przyznał się do winy. Odmówił składania wyjaśnień.

B. poseł PSL został zatrzymany 18 listopada przez CBA. Kolejnego dnia Prokuratura Apelacyjna w Katowicach przedstawiła mu sześć zarzutów, dotyczących m.in. przyjmowania wysokich łapówek za wpływanie na działanie różnych instytucji państwowych. Chodzi o ponad 900 tys. zł. Może za to grozić kara do 12 lat więzienia.

Kierując do sądu wniosek o aresztowanie polityka, prokuratura uzasadniała go „udokumentowaną” obawą matactwa i grożącą Buremu surową karą. Sąd Rejonowy Katowice-Wchód, do którego trafił prokuratorski wniosek nie tylko nie zgodził się na aresztowanie podejrzanego, ale też nie zastosował wobec niego innych środków zapobiegawczych.

Bury twierdzi, że jest niewinny. Zapewnia, że stawi się na każde wezwanie prokuratury i sądu, by złożyć stosowne wyjaśnienia. Według niego cała sprawa ma „w dużej mierze” charakter polityczny.

Po zatrzymaniu prokuratura nie stawiała Buremu formułowanych już wcześniej zarzutów, związanych z NIK. Taki wniosek złożyli wtedy obrońcy podejrzanego - chcieli, by tę czynność przeprowadzić w innym terminie.

W związku z zarzutami dotyczącymi NIK katowicka prokuratura w sierpniu wystąpiła do Sejmu o uchylenie Buremu immunitetu. Sejm poprzedniej kadencji nie zdążył rozpoznać wniosku ws. Burego, który nie zdobył mandatu w wyborach 25 października.

W tym samym wątku prokuratura chce przedstawić zarzuty przekroczenia uprawnień także prezesowi Izby Krzysztofowi Kwiatkowskiemu, b. wiceprezesowi NIK Marianowi Cichoszowi oraz wicedyrektorowi rzeszowskiej delegatury Pawłowi Adamskiemu (całą tę trójkę chronią immunitety). Chodzi o m.in. o niezgodne z prawem wpływanie na wyniki konkursów w Izbie.

Prokuratura podkreśla, że sprawa b. posła PSL jest jednym z kilkudziesięciu wątków prowadzonego w Katowicach śledztwa, w którym badane są także niektóre wątki tzw. afery podkarpackiej. W innych wątkach postępowania zarzuty przedstawiono 13 osobom.

Katowickie śledztwo toczy się od listopada 2013 r. po zawiadomieniu złożonym przez CBA. Początkowo wszczęto je pod kątem nadużycia uprawnień przez członków zarządu Elektrowni Kozienice i funkcjonariuszy publicznych w związku z postępowaniem przetargowym.

Postępowanie ma jednak szerszy zakres. Jeden z wątków odnosi się do wyłudzenia wielomilionowych kwot z państwowych agencji dysponujących środkami europejskimi. W innym podejrzanym jest biznesmen z Podkarpacia Łukasz M. Miał on poinformować Burego o ofercie, jaką rzekomo mieli mu złożyć agenci CBA - zeznania obciążające Burego w zamian za bezkarność. Bury nagłośnił tę sprawę w liście do prokuratora generalnego.

Jeszcze inny wątek tzw. afery podkarpackiej wyjaśniany jest przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie, która na początku listopada przesłała do sądu akt oskarżenia w sprawie płatnej protekcji wobec trzech osób i zapowiada kolejne.

Właśnie w ramach weryfikowania wyjaśnień podejrzanych w jednym z wątków tego śledztwa, w ubiegłym roku warszawska prokuratura apelacyjna i CBA podjęły działania polegające m.in. na żądaniu wydania określonych przedmiotów oraz przeszukaniu pomieszczeń należących m.in. do osób publicznych. Dotyczyło to m.in. pomieszczeń posła Burego, ówczesnego wiceministra infrastruktury Zbigniewa Rynasiewicza, prokurator apelacyjnej w Rzeszowie, dwóch byłych rzeszowskich prokuratorów, a także b. szefa rzeszowskiej delegatury UOP. Przeszukanie odbyło się również u ówczesnego proboszcza katedry polowej WP w Warszawie ks. płk. Roberta M.

(mpw)