Bardzo jasno mówię, że zmieniłem zdanie w sprawie metody in vitro po wielu rozmowach z osobami, które stosowały tę metodę - powiedział w programie "Kropka nad i" w TVN24 kandydat na prezydenta Szymon Hołownia.
Pytany w poniedziałek o swój stosunek do metody in vitro Hołownia odpowiedział: Ja bardzo jasno, przecież też mówię, że zmieniłem zdanie w sprawie metody in vitro po wielu rozmowach z osobami, które stosowały tę metodę. Odniósł się w ten sposób do napisanego przez siebie w 2013 roku dla tygodnika "Wprost" nieopublikowanego artykułu, w którym nazwał in vitro "metodą nieetyczną".
Pytany o to, czy metodę in vitro powinno się refundować, Hołownia powiedział: "Jeżeli państwo na to stać - to, oczywiście, tak". To jest siedem lat rozmów, spotkań. (...) Ja wolę chyba uczciwie powiedzieć jasno, że zmieniłem moje poglądy, poszerzyłem moją wrażliwość. Uważam, że powinniśmy ułatwić wszystkim parom, które chcą mieć dzieci, żeby zgodnie z osiągnięciami współczesnej medycyny te dzieci mieć mogły - wyjaśnił.
Ja uważam, że ta ustawa, która jest w tej chwili, jest naprawdę krokiem w bardzo dobrym kierunku - podkreślił Hołownia.
Zwrócił uwagę, że "trzeba dyskutować o statusie zarodków nadliczbowych". W tej chwili ta ustawa, która jest dopuszcza sześć zarodków nadliczbowych - a ja uważam, że ponieważ poszerza się nasza wrażliwość etyczna, wiedza biologiczna i wiele jeszcze innych kwestii - to powinniśmy, trzymając tę ustawę, która jest - rozmawiać o tym - wyjaśnił. Rozmawiać, wymieniać opinie i dopiero, kiedy porozmawiamy i wymienimy opinie - to wtedy będziemy wiedzieli, co decydujemy - dodał.
Ta rozmowa powinna odbywać się również z udziałem lekarzy, etyków, biologów - podkreślił Hołownia. Zwrócił jednak uwagę, że mając obecną ustawę, "powinniśmy mieć otwartą dyskusję na temat liczby i traktowania zarodów nadliczbowych".
Mamy ustawę, regulację. Ja jej nie chcę zmieniać, wyrzucać w powietrze. Nie chcę niczego przegłosowywać - przekonywał kandydat na prezydenta.
Pytany o aborcję Hołownia odpowiedział: "Powinna zostać zachowana przede wszystkim ta regulacja, która jest w tej chwili, bo niektórzy nazywają ją kompromisem". Aborcja to zawsze dramat! - dodał. Przyznał, że w 2013 roku napisał lub powiedział w wywiadzie, że "aborcja to zabójstwo".
Zwrócił uwagę, że aborcja nie będzie zakazana, bo "nie zgadza się na to większość społeczeństwa, w którym żyję i w którym funkcjonuję". Jesteśmy w takim miejscu, w którym jesteśmy - i ta regulacja, która jest, ten kompromis z lat 90. nie powinien być naruszany - ocenił.
Jeżeli byłbym prezydentem - zmiana takiej ustawy, i w jedną, i w drugą stronę, zostałaby skierowana do rozpatrzenia przez Sejm. Dlaczego? Dlatego, że w tym momencie Sejm musi uchwalać tę ustawę 3/5 głosów. Jeżeli w polskim społeczeństwie będzie zgoda 3/5 społeczeństwa co do tej zmiany - prezydent nie ma nic do gadania - podkreślił.
W sprawie związków partnerskich też mówię jasno, że podpisałbym tę ustawę, jeżeli Sejm zdecydowałby się ją uchwalić - zapewnił.