W niedzielę straż pożarna interweniowała w całej Polsce prawie 1000 razy w związku z usuwaniem skutków gwałtownych burz i opadów deszczu, które przeszły nad wieloma miejscowościami. Zalane zostało m.in. centrum Skarżyska-Kamiennej. W Warszawie zablokowana została natomiast jedna z głównych arterii i unieruchomione metro. Prognozy nie są optymistyczne także na poniedziałek i kolejne dni.
Najwięcej interwencji spowodowanych burzami czy gwałtownymi opadami deszczu było w województwach: mazowieckim, świętokrzyskim, dolnośląskim i podlaskim - powiedział rzecznik prasowy Komendanta Głównego Straży Pożarnej Paweł Frątczak. Jak zaznaczył, najtrudniejsza sytuacja z uwagi na oberwanie chmury była w Skarżysku-Kamiennej w województwie świętokrzyskim, gdzie zalanych zostało kilka ulic oraz budynków.
Miejscowa straż pożarna otrzymała ponad 200 wezwań od mieszkańców. Pod wodą znalazły się ulice Piłsudskiego, Grottgera, Książęca, Metalowców, Odlewnicza i Paryska, czyli teren zamieszkiwany mniej więcej przez tysiąc osób. Oprócz jezdni zalane lub podtopione zostały także piwnice oraz niżej położone mieszkania. Sporo interwencji było też w tym samym województwie w Starachowicach oraz w powiatach kamiennogórskim w województwie dolnośląskim oraz zambrowskim w województwie podlaskim - dodał Frątczak.
Również w Warszawie strażacy otrzymali ponad 200 zgłoszeń dotyczących głównie zalań. Wodę wypompowywano m.in. ze szpitala Ginekologiczno-Położniczego na ul. Inflanckiej. Przez kilka godzin wstrzymany był ruch pociągów między czterema stacjami metra: Ratusz Arsenał, Dworzec Gdański, Plac Wilsona i Marymont. Ruch został wznowiony dopiero po godz. 17.
Zalane zostały niektóre ulice, utrudniony był ruch np. na Wisłostradzie, która była nieprzejezdna w obu kierunkach. Cała trzypasmowa jezdnia została zalana. Jak informował nasz reporter, przez rozlewisko były w stanie przejechać jedynie ciężarówki. Samochodom osobowym woda sięgała kół i niektóre nie były już w stanie wyjechać.
Najgorzej było jednak na trasie Armii Krajowej (będącej fragmentem drogi krajowej S8). Ruch na niej został wstrzymany na wiele godzin. Na wysokości ulicy Mickiewicza całkowicie zalanych zostało kilka samochodów. Osobom, które nimi jechały, straż pożarna pomagała się wydostać. Woda stała na długości prawie kilometra i sięgała nawet 1,5 metra. Według rzecznika Pawła Frątczaka, ruch zostanie tam w pełni przywrócony dopiero w poniedziałek. System kanalizacyjny nie jest w stanie szybko odebrać tak dużej ilości wody - zauważył wieczorem. Podejrzewam, że to jest kwestia kilku godzin, ale później trzeba jeszcze usunąć te zalane samochody. Pewnych rzeczy nie da się przyspieszyć - zaznaczył.
W stolicy spadł także grad wielkości piłeczek pingpongowych. Nawałnica przerwała piknik olimpijski w pobliskim parku, z którego w panice uciekały setki osób.
Gwałtowne ulewy dotarły również do innych części Polski. Dolnośląscy strażacy interweniowali około 270 razy. Jak poinformował młodszy aspirant Wojciech Downar ze Stanowiska Kierowania Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu, najbardziej gwałtowne burze, podczas których lokalnie wystąpiły też gradobicia, zanotowano po południu w rejonie powiatów świdnickiego, dzierżoniowskiego i lwóweckiego.
Downar zapewnił, że nie spowodowało to wzrostu poziomu wody w rzekach. Wszystkie rzeki płyną w swoich korytach i nie ma żadnego zagrożenia, że mogą wylać. Woda spływająca z gór zalewa posesje, ale po burzy udaje się ją odpompować. Wszystkie drogi w regionie cały czas są przejezdne - dodał Downar.
Ze skutkami nawałnic walczyli także strażacy w województwie podlaskim. Otrzymali ok. 60 zgłoszeń. Były to wezwania głównie do zalanych piwnic w domach i blokach. Najwięcej wezwań, ponad 40, było w powiecie zambrowskim. Pomocy wymagał m.in. szpital miejski w Zambrowie.
Kilkudziesięciu strażaków usuwało skutki gwałtownej ulewy także w Radzyniu Podlaskim (Lubelskie). Strażacy otrzymali około 20 wezwań do pompowania wody z zalanych piwnic i domów w samym Radzyniu Podlaskim oraz sąsiedniej gminie Wohyń.
Mało optymistyczna jest także prognoza pogody na najbliższe dni. Burz, ulew i gradobić trzeba się spodziewać m.in. na południu i południowym wschodzie kraju. Największe opady pojawią się w woj. śląskim i mazowieckim. Ulewy wystąpią także w Małopolsce, na Podkarpaciu i na Lubelszczyźnie. Padać, mniej lub bardziej intensywnie, będzie jednak w całym kraju.
Termometry wskażą maksymalnie od 26 st. Celsjusza w Lublinie i w Rzeszowie do 18 st. Celsjusza we Wrocławiu i w Gdańsku.
Jak wynika z prognoz, taka dynamiczna, burzowa pogoda ma się utrzymać do wtorku. Od środy ma być spokojniej.
Pogodę w swoim mieście możesz sprawdzić w specjalnym serwisie Interia.pl pogoda.interia.pl.
RMF FM/PAP/Interia.pl