Turyści, którzy spędzali święta pod Tatrami, w piątek masowo wyruszyli w drogę powrotną do domów. Na zakopiance tworzą się gigantyczne korki.
Pokonanie 22-kilometrowego odcinka między Zakopanem a Nowym Targiem w piątek przed południem zajmowało 1,5 godziny. Obecnie dojazd do Krakowa zajmuje nawet pięć godzin. Powodem utrudnień są oblodzone drogi, poświąteczne powroty i to, że część kierowców - jak informuje policja - nie zmieniła opon na zimowe.
Na drogach wyjazdowych z Zakopanego oraz wzdłuż zakopianki panuje wzmożony ruch. Policjanci, którzy jadą na interwencję, muszą używać sygnałów świetlnych i dźwiękowych, bo trudno jest przebić się przez korki. Spodziewaliśmy się, że w tym wyjątkowym okresie na Podhale przyjedzie bardzo dużo gości - powiedział rzecznik zakopiańskiej policji Roman Wieczorek.
Jak poinformował dyżurny Punktu Informacji Drogowej GDDKiA, spore utrudnienia są na odcinku zakopianki między Rabką-Zdrojem a Nowym Targiem. Na drodze stanęły samochody ciężarowe, które mają problemy z podjazdem lub zjazdem ze wzniesień.
Kolejna fala przyjazdów jest spodziewana na weekend, kiedy zaczną przyjeżdżać pod Tatry sylwestrowicze. Policja radzi, aby kierowcy jadący na Podhale zmienili opony na zimowe, bo często na podjazdach są trudności z wyjechaniem i tworzą się zatory.
W ciągu minionych trzech świątecznych dni na podhalańskich drogach było bezpiecznie, policjanci odnotowali jedynie dziewięć kolizji drogowych.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Ile Polacy wydadzą na Sylwestra?