9 kandydatów na nowego prezesa PKP PLK, 10 na członka zarządu ds. inwestycji, 4 na członka zarządu ds. finansowych. Dziennikarz RMF FM ustalił, kto zgłosił się do kierowania kolejową spółką zarządzającą torami. Od końca grudnia Polskie Linie Kolejowe mają tymczasowe władze, unieważniono już dwa konkursy a eksperci ostrzegają, że nie uda się spożytkować unijnych pieniędzy. Chodzi o 67 miliardów złotych.

Największe szanse na kierowanie spółką ma Ireneusz Merchel. To szef zakładu linii kolejowych w Olsztynie. Złośliwi w spółce komentują, że to okręg kolejowy, gdzie jest akurat najmniejsze zagęszczenie torów i połączeń w kraju. Mocną kartą dyrektora z Olsztyna jest znajomość z wiceministrem infrastruktury Jerzym Szmitem - z Olsztyna.

Merchel ma jeszcze jedną przewagę - poparcie związków zawodowych. Z drugiej strony, jak mówią eksperci, nie ma żadnego doświadczenia w prowadzeniu inwestycji. A na stole leży zagrożone 67 miliardów złotych. I czas do nadrobienia.

Obok Merchela o stanowisko szefa PKP PLK ubiega się m.in były szef PKP SA i Metra Warszawskiego Krzysztof Celiński, Grzegorz Myszyński - radny PiS z Lublina, który do niedawna miał firmę zajmującą się naprawą podkładów kolejowych i szyn. I robił interesy z PLK. Na liście kandydatów jest także były szef PKP PLK w latach 2009-12 Zbigniew Szafrański.

Według informacji reportera RMF wśród kandydatów nie ma już oddelegowanego przez radę nadzorczą, pełniącego obowiązki prezesa od 3 miesięcy Antoniego Jasińskiego. W dwóch poprzednich, unieważnionych konkursach Jasiński był wspierany przez ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego.

We wtorek i środę rada nadzorcza ma prowadzić przesłuchania kandydatów. Nowy prezes i zarząd powinni być w wybrani w czwartek. To ostatni moment, by nowe władze udało się wybrać zanim z końcem marca upłyną pełnomocnictwa obecnych władz tymczasowych. Jak ustalił dziennikarz RMF FM, los ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka zależy od skutecznego zakończenia bezwładu w PLK.

(mpw)