Co dziesiąta pielęgniarka z Centrum Zdrowia Matki Polki na zwolnieniu

Protest jest nieformalny, bo zarówno związkowcy, jak i szefostwo szpitala nie wiążą absencji ze strajkiem. Pielęgniarki od listopada chodziły chore, ponieważ była epidemia grypy - mówi wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w szpitalu Centrum Zdrowia Matki Polki Elżbieta Janiszewska. Bloki pracowały pełną parą i teraz pielęgniarki mają powikłania w postaci zapalenia oskrzeli, płuc, również chodzi o narząd ruchu - to u starszych kobiet, które wymagają dłuższego odpoczynku czy zwolnień sanatoryjnych - dodaje.

Jednocześnie wiceprzewodnicząca zapewnia, że pacjentom nie dzieje się krzywda. Pielęgniarki, które wróciły ze zwolnień, zabezpieczają oddział, dbają o pacjentów - podkreśla Janiszewska. W opiekę włączani są też rodzice i dzięki temu wszystko jest zabezpieczone - zapewnia.

Gdy pielęgniarki dowiedziały się, że dyrekcja szpitala powiadomiła prokuraturę i ZUS o zwiększonej absencji, odebrały to jako szykanę. Nie rozumiemy, dlaczego nasze zwolnienia lekarskie poddaje się w wątpliwość - zauważa wiceprzewodnicząca Janiszewska. Doniesienia złożył dyrektor instytutu prof. Maciej Banach. Jeżeli mamy uzasadnienie, że nie wszystkie zwolnienia mogły rzeczywiście być związane z procesem chorobowym, który się toczy; jeżeli mamy do tego jeszcze taką sytuację, że niektóre zabiegi ratujące życie są przez to odwoływane, czyli istnieje ryzyko narażenia naszych pacjentów - to dyrektor de facto nie ma wyjścia i musi powiadomić instytucje, które są powołane do tego (ZUS i prokuraturę), żeby to zweryfikowały - podnosi szef ICZMP. Taka jest powinność dyrektora i to zostało zrobione - dodaje.

Związkowcy i dyrekcja placówki są w sporze zbiorowym, bo pielęgniarki domagają się pół tysiąca podwyżek. Z powodu zwolnień lekarskich pielęgniarek w szpitalu Matki Polki, zabiegi ratujące życie takie, jak operacje onkologiczne, są odkładane na późniejsze terminy. Nagłe przypadki są operowane na bieżąco.