U naszego głównego partnera handlowego za tydzień odbędą się wybory. Na swój sposób przychylna Polsce Angela Merkel odchodzi. Porażka planu Joe Bidena wprowadzenia powszechnych szczepień przypominających może wskazać drogę innym krajom. W nowym tygodniu Polacy powinni się dowiedzieć, o ile wzrosną rachunki za prąd, po tym jak pierwsza z firm energetycznych wystąpiła o 40 proc. podwyżki. W świecie polityków, którzy też przyznali właśnie sobie sami 40-procentowe podwyżki, wypowiedzi Donalda Tuska mogą zwiastować, że opozycja mocniej zaatakuje inflacyjną bronią rządzących. Sejmowe komisje będą dopinać podatkowe rozwiązania Polskiego Ładu.
Urząd Regulacji Energetyki już w poniedziałek powinien poinformować, jak odnosi się do wniosku firmy ENEA o zgodę na podniesienie stawek za prąd. Odbiorcy pod koniec tygodnia dowiedzieli się, że firma chce zgody Urzędu na podwyżkę cen o 40 procent. Bardzo prawdopodobna zgoda na taki wymiar podwyżki oznaczałaby, że w przyszłym roku odbiorcy zapłacą rachunki wyższe o około 20 procent. Wnioski o podwyżki szykują też inni producenci i można śmiało założyć, że będą się starać o podobny wymiar kary dla odbiorców.
W nowym tygodniu najpewniej padnie symboliczna bariera cenowa na rynku paliw. Średnia krajowa cena benzyny 98 zapewne przebije 6 złotych. Średnia cena litra benzyny 95 może dojść do 5,80, a diesla zbliżyć się do 5,60. Po niedługim czasie stabilizacji, paliwa znów zaczęły drożeć, a winna temu jest nie tyle drożejąca ropa, co słabnący złoty.
Słabość złotego w dużej części wynika z niechęci władz monetarnych do podniesienia stóp procentowych. Ceny galopują, reakcji nie ma, mimo że głosy wołających o poskromienie inflacji brzmią coraz donośniej. Co odważniejsi ekonomiści już przypominają, że inflacja jest formą opodatkowania, więc korzysta na niej rząd. Lada dzień być może usłyszymy, że szef banku centralnego działa w interesie rządzących, a nie gospodarki.
Według powszechnie uznawanych teorii, głównym źródłem poparcia dla rządzącej teraz ekipy jest wspierana transferami poprawa bytu biedniejszych mas wyborców. Oczywiste jest, że przy ponadprzeciętnym wzroście cen żywności, energii i paliw, inflacja zagraża w szczególny sposób poziomowi życia gorzej zarabiających. Mimo to, opozycja nie przygotowała żadnej widocznej kampanii dotyczącej drenowanych kieszeni Polaków. Z uporem maniaka angażuje się natomiast w - z góry przegrane w oczach opinii publicznej - spory, np. o to czy wpuszczać do Polski uchodźców.
Wypowiedzi Donalda Tuska o rządzących, którzy nie mają pojęcia, ile kosztuje chleb czy masło, zwiastują, że w nowym tygodniu opozycja być może jednak szerzej wykorzysta drożyznę do ataku na rządzących. Ci już odpowiadają Tuskowi, że za średnią pensję Polak może kupić teraz więcej bochenków chleba niż w czasach rządów PO-PSL, ale w ten sposób narażają się na mocny kontratak, bo przecież masła czy mięsa można kupić mniej niż u progu ery rządów PiS, a i chleba przybyło nam mniej niż PKB. PiS mógłby tłumaczyć, że to za ich rządów udział wynagrodzeń w PKB przestał spadać i nawet delikatnie się podniósł, ale takiego argumentu się nie spodziewajmy.
Stanowisko szefa NBP, który powtarza, że inflacja jest przejściowa, koresponduje z podejściem szefów Rezerwy Federalnej, ale kontrastuje z kierunkiem obranym już przez sąsiadów. Dlatego warto przekonać się, czy centralny bank Węgier podejmie we wtorek kolejny ruch ku zmniejszeniu przepaści pomiędzy poziomem inflacji i stóp procentowych. Jednocześnie warto też zwrócić uwagę na zaplanowane oficjalnie wypowiedzi szefa Fed Jerome'a Powella.
W USA będą w nowym tygodniu ważyć się losy planu powszechnie dostępnych szczepień przypominających. Taki plan miał Joe Biden, ale wiele wskazuje na to, że Agencja Żywności i Leków, nie zgodzi się na to. Grupa doradców Agencji odrzuciła ten pomysł przytłaczającą większością głosów, opowiadając się za ograniczeniem uprawnionych do "trzeciej dawki" do osób po 65 roku życia i innych szczególnie narażonych, a więc służb medycznych czy nauczycieli.
W Niemczech spodziewane są w nowym tygodniu nowe dane o stanie gospodarki, śledzone ze szczególną uwagą, bo w niedzielę odbędą się wybory, które kończą erę Angeli Merkel. Nowe polityczne rozdanie zapewne wyniesie na stanowisko kanclerza Olafa Scholza z SPD. Mniejsze szanse ma Armin Laschet z CDU. Nie można też wykluczyć, że kanclerzem znów zostanie kobieta: Annalena Baerbock z Partii Zielonych.
W Chinach prawdopodobny jest upadek jednej z największych firm deweloperskich świata. Firma, która sprzedała sporo ponad milion mieszkań i prowadzi budowę setek osiedli w całym kraju, załamuje się pod ciężarem długów, a bankructwo Evergrande może być szokiem dla całego chińskiego społeczeństwa, w którym panuje powszechne przekonanie, że nieruchomości mogą przynosić wyłącznie zyski.