"Chcę wycofania ustawy o sieci szpitali, bo powoduje potężny chaos, który odbija się na pacjentach"- mówi w rozmowie z RMF FM dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie, który ma zostać objęty reformą. Dorota Gałczyńska-Zych podkreśla, że flagowy projekt resortu zdrowia to nieprzemyślany pomysł polityczny. Również posłowie PiS mają do niego zastrzeżenia. Andrzej Sośnierz uważa, że projekt powinien trafić do kosza. "Na pewno nie poprawi sytuacji pacjentów" – mówił Sośnierz w rozmowie z reporterem RMF FM Patrykiem Michalskim.

"Chcę wycofania ustawy o sieci szpitali, bo powoduje potężny chaos, który odbija się na pacjentach"- mówi w rozmowie z RMF FM dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie, który ma zostać objęty reformą. Dorota Gałczyńska-Zych podkreśla, że flagowy projekt resortu zdrowia to nieprzemyślany pomysł polityczny. Również posłowie PiS mają do niego zastrzeżenia. Andrzej Sośnierz uważa, że projekt powinien trafić do kosza. "Na pewno nie poprawi sytuacji pacjentów" – mówił Sośnierz w rozmowie z reporterem RMF FM Patrykiem Michalskim.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł /Radek Pietruszka /PAP

Ustawa oznacza dla szpitali nerwowość, złą atmosferę i dezorganizację - powiedziała nam Dorota Gałczyńska-Zych, która uważa, że jeśli ustawa wejdzie w życie, to resort zdrowia będzie mógł obwiniać szpitale za długie kolejki.

Jej zdaniem, dyrektorzy szpitali, którzy powinni wiedzieć wszystko na temat wdrożenia nowej ustawy, nie wiedzą prawie nic. To wywołuje chaos w pracy i niepewność wśród pacjentów. Pacjenci są pozostawieni tylko z informacją, że będzie lepiej. Ale odtrąbienie sukcesu, jej zdaniem, nie wystarczy.

Dyrektor szpitala bielańskiego apeluje do Konstantego Radziwiłła: Panie ministrze, zdecydowanie więcej rozwagi. Tak zwyczajnie po lekarsku primum non nocere, czyli przede wszystkim nie szkodzić.

Wątpliwości do projektu ustawy ma też Andrzej Sośnierz z klubu PiS. Poseł powiedział, że chciałby, aby wątpliwości, które są w partii rządzącej, przeważały i żeby projekt został wycofany, bo jego zdaniem zaszkodzi pacjentom. Według zapowiedzi resortu, ustawa ma obowiązywać od lipca, ale zdaniem Sośnierza to termin nierealny.

To powrót do komunistycznego sposobu finansowania szpitali, gdzie pacjent staje się wydatkiem, a nie zyskiem, bo budżety będą ustalane odgórnie - mówi Sośnierz i podkreśla "niewątpliwie ustawa pogorszy dostęp do świadczeń zdrowotnych, to jest jak amen w pacierzu, dlatego, że jeśli jest mniej łóżek i mniej szpitali w sieci, to trudno podejrzewać, że będzie lepiej. Gdyby projekt ustawy trafił do kosza, to było to szczęśliwe zdarzenie. Tak bym rekomendował, gdybym miał na to większy wpływ".

Zdaniem Sośnierza, ustawa o sieci szpitali jest tak zawikłana, że w obecnym kształcie nie da się już jej naprawić. W jej miejsce proponuje ustawę o sieci szpitali wysokospecjalistycznych, wojewódzkich instytutów i szpitali klinicznych, bo to one są wsparciem dla szpitali niższego szczebla.

Były prezes NFZ dodaje, że jeśli ustawa wejdzie w życie, to szpitale, które znajdą się poza siecią zaczną bankrutować. Jego zdaniem najbardziej stracą na tym oddziały, które wykonują skomplikowane zabiegi kardiologiczne, okulistyczne i ortopedyczne.

Pacjenci nic nie zyskają na tej ustawie. Szczególnie ograniczy ona dostęp do szpitali niepublicznych, które realizują zadania publiczne. Te szpitale będą wypadały z sieci, a w niektórych dziedzinach spełniają one bardzo ważną rolę. W przypadku kardiologii inwazyjnej realizują najważniejsze zadania. Tak samo w okulistyce przy operacjach zaćmy i w ortopedii. To oznacza, że szpitale, które będą poza siecią, mogą bankrutować. To szpitale prywatne i zakonne, a one spełniają również ważną rolę w systemie - mówi Sośnierz.

(j.)