Nie wprowadziliśmy w błąd prokuratury w sprawie śledztwa o nadużywanie podsłuchów w latach 2005-2007 wobec mediów - podała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Zarzut taki postawiła Agencji "Gazeta Wyborcza".
W sprawie śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Zielonej Górze, ABW współpracowała z prokuratorami, przekazując im wszystkie materiały oraz informacje, zgodnie ze stanem wiedzy obecnego kierownictwa Agencji - podała rzeczniczka ABW ppłk Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska. Wobec powyższego stanowczo podkreślamy, że ABW nie wprowadziła w błąd prokuratury - dodała.
W swym komunikacie ABW nie odniosła się merytorycznie do sprawy rozpracowywania dziennikarzy.
"GW" napisała, że wiosną 2009 r. prokuratura w Zielonej Górze rozesłała do ABW, CBA i policji zapytanie, czy w latach 2005-07 objęto inwigilacją 10 wymienionych z nazwiska dziennikarzy. Jednocześnie prokurator wystąpił do operatorów telefonii komórkowych i stacjonarnych, w których dziennikarze mieli telefony. Pytał, czy odnotowali oni wnioski policji i służb specjalnych o przekazanie billingów, logowań do stacji BTS oraz o umożliwienie podsłuchów.
Zdaniem "GW" 6 maja 2009 r. ABW odpowiedziała, że w latach 2005-07 nie stosowano kontroli operacyjnej telefonów i osób wskazanych we wniosku prokuratury. Podobnie odpowiedziało CBA. Gazeta dodała, że prokurator mógł to zweryfikować jedynie na podstawie danych od operatora telefonów. Z Ery GSM uzyskał tzw. tabelę zleceń, które służby składały, by dostać dane o połączeniach oraz wykaz logowań w stacjach bazowych BTS pozwalający prześledzić, gdzie i kiedy znajdował się abonent.
Według "GW", z tabeli tej wynika, że rozpracowywano kontakty dziennikarzy. Porównując pisma Ery z odpowiedziami ABW i CBA, widzimy więc, że obie służby okłamały prokuraturę, twierdząc, że nie kontrolowały telefonów dziennikarzy. Dopiero po ponownym zapytaniu, w którym prokurator wskazał na dane od Ery, służby przesłały odpowiedzi. Niestety, włączono je do tajnej części akt, więc nie znamy ich treści - podała "GW".