Ruszył proces Grzegorza Wieczerzaka, b. szefa PZU Życie. Prezesowi i 9 innym osobom zarzuca się działanie na szkodę spółki, na czym straciła ponad 170 mln zł. Do końca nie było wiadomo, czy prokurator zdoła odczytać akt oskarżenia, ponieważ obrońcy Wieczerzaka domagali się zmiany składu sędziowskiego.
Główny oskarżony Grzegorz Wieczerzak i jego obrońcy próbowali dziś odroczyć proces, zarzucając organom ścigania brak obiektywizmu i sugerując, że pracowały pod czyjeś dyktando.
Sądowi zarzucili złamanie Kodeksu postępowania karnego przy powoływaniu składu orzekającego, a szczególnie jego przewodniczącego, osoby, od której zależy przebieg procesu. Jeśli żądania obrońców Wieczerzaka okazałyby się podstawne, proces mógłby być odroczony nawet o ponad pół roku.
Według prokuratury, Wieczerzak miał udzielać milionowych pożyczek nieznanym spółkom, często powiązanym z nim samym. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Były szef PZU Życie Grzegorz Wieczerzak powiedział, że przed aresztowaniem zarabiał 8-9 tys. złotych miesięcznie. Pytany o swój majątek, nie umiał precyzyjnie odpowiedzieć, bo przebywając od dwóch lat w areszcie, "nie wie, co jeszcze posiada". Posłuchaj relacji reporterki RMF Beaty Lubeckiej:
Przed rozpoczęciem rozprawy, poprosił sąd o możliwość zorganizowania konferencji prasowej. Jak wyjaśnił, chciałby przedstawić swój punkt widzenia. Wcześniej nie miał takiej okazji, bo był w areszcie. Powiedział, że poczuł się urażony jedną z publikacji prasowych. Dodał, że swoje stanowisko prezentowały publicznie prokuratura i resort sprawiedliwości, więc on także chciałby mieć taką możliwość. Sąd odrzucił jego prośbę.
Jak pieniądze wypływały z PZU...
Wieczerzak został zatrzymany prawie dwa lata temu i nadal jest w areszcie: nie udało mu się zebrać 6,5 mln złotych kaucji. Niektóre media sugerowały, że Wieczerzak pomaga organom ścigania w innych śledztwach. Ponoć złożył zeznania obciążające polityków tak z lewicy, jak i z prawicy. Spekulowano, że ujawnił, kto skorzystał z pieniędzy PZU Życie. Liczy w ten sposób na łagodniejszy wyrok.
Ze względu na charakter stawianych zarzutów sąd zgodził się na ujawnienie twarzy i personaliów wszystkich oskarżonych. Ponadto – jak podkreślał - przemawia za tym ważny interes społeczny.
foto: Beata Lubecka, RMF
07:35