Mimo wielu zmian, droga do normalności w Iraku wciąż wydaje się długa - donoszą wysłannicy RMF do Bagdadu. Tysiące mieszkańców irackiej stolicy jest bez wody, gdyż nie udało się naprawić zniszczonego przez sabotażystów wodociągu.
Sabotażyści uszkodzili nie tylko wodociąg, kilka dni temu ich celem stał się ropociąg z Iraku do Turcji. W związku z powtarzającymi się atakami na rafinerie i ropociągi, tymczasowa administracja postanowiła wzmocnić ich ochronę. Potrzeba będzie dodatkowo około 6,5 tysiąca osób. Wynajęto w tym celu międzynarodową firmę ochroniarską.
Na bagdadzkich ulicach porządku pilnują z kolei amerykańskie patrole - irackich policjantów bowiem praktycznie nikt nie słucha, więc ograniczają się oni niemal jedynie do kierowania ruchem.
Mimo narzekań na tymczasową administrację, chętnych do pracy w niej są tłumy. Takie zatrudnienie to gwarancja pieniędzy. Urzędnicy, a także policjanci, nauczyciele, wojskowi mogą zarobić od 120 do 180 dolarów miesięcznie.
W stolicy Iraku słychać oczywiście głosy, że
okupanci powinni jak najszybciej wynieść się z kraju, ale nie są to głosy powszechne. Ale nawet ci, którzy Amerykanów popierają, przyznają, że za czasów Husajna panował porządek. To prawda, że w czasach Saddama panował terror, ludzie znikali bez śladu, ale teraz zamiast Udaja, inni porywają i gwałcą kobiety - mówi Przemysławowi Marcowi mieszkanka Bagdadu.
Niestety, jak się okazuje, wolność w Iraku często oznacza bezprawie...
06:15