Instytut Pamięci Narodowej stawia zarzuty byłemu prokuratorowi wojskowemu. Janusz B. jest oskarżony o utrudnianie śledztwa prowadzonego w 1981 roku w sprawie zabicia górników w kopalni „Wujek”. Za niedopełnienie obowiązków i utrudnianie postępowania grozi do 5 lat więzienia.

Na 50-letnim dziś Januszu B. ciążą dwa zarzuty. Po pierwsze, jako prokurator prowadzący śledztwo dotyczące pacyfikacji kopalni "Wujek" nie dopełnił obowiązku wyjaśnienia sprawy, wykrycia sprawcy zbrodni i zebrania dowodów dla sądu. Po drugie, wydał postanowienie o umorzeniu postępowania, mimo nieprzeprowadzenia wszystkich niezbędnych działań.

I tak, nie zabezpieczono wszystkich dostępnych łusek i pocisków, nie przesłuchano części ważnych świadków, w tym pokrzywdzonych. Ponadto prokuratura wojskowa nie zleciła przygotowania uzupełniającej opinii sądowo-lekarskiej ani balistycznej, która pozwoliłaby ustalić, z jakiej odległości strzelano do górników i z których miejsc.

Podejrzany nie przyznał się do winy. Ale o niej może właśnie świadczyć wyrok katowickiego sądu, przed którym stanęli sprawcy masakry. W październiku 2001 roku zostali uniewinni, gdyż wyjaśnienie tej sprawy i skazanie winnych odpowiedzialnych za śmierć górników jest niemożliwe z powodu zaniedbań śledztwa prowadzonego przed 20 laty w prokuraturze wojskowej.

Posłuchaj także relacji reportera RMF Konrada Piaseckiego:

W czasie pacyfikacji kopalni "Wujek" na początku stanu wojennego zginęło 9 górników. Pierwsze postępowanie w tej sprawie prokuratura wojskowa wszczęła bezpośrednio po tej tragedii i umorzyła po miesiącu "z uwagi na brak ustawowych znamion przestępstwa". Pokrzywdzonym nie przesłano nawet odpisu postanowienia o umorzeniu dochodzenia.

22:30