Śmigłowiec ratowniczy TOPR "Sokół" musiał awaryjnie lądować w okolicy Murzasichla koło Zakopanego. Na szczęście nikt nie ucierpiał, ale maszyna nie nadaje się do akcji w rejonie lawiniska pod Rysami. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną awarii.
Helikopter transportował grupę ratowników w rejon Czarnego Stawu pod Rysami, gdzie od wtorku prowadzono akcję poszukiwawczą zasypanych turystów. Jeden z silników helikoptera nagle przestał pracować.
Po pierwszych kłopotach z silnikiem pilot zdecydował, by odciążyć śmigłowiec. Wysadził ratowników i sam próbował wrócić na lądowisko w Zakopanem. Niestety, podczas lotu zepsuł się drugi silnik i pilot musiał awaryjnie lądować na małej łączce. Podczas lądowania śmigłowiec uderzył ogonem o ziemię i złamał belkę ogonową, uszkodził śmigiełko ogonowe oraz jedną z łopat wirnika głównego. Maszyna lądowała ok. 20 metrów od najbliższych zabudowań.
Wkrótce po wypadku na miejsce przybyła straż pożarna. Strażacy zabezpieczyli uszkodzoną maszynę i ewakuowali pobliskich mieszkańców do czasu wypompowania paliwa ze zbiorników śmigłowca.
Pilot helikoptera przebywa na obserwacji w szpitalu w Zakopanem. Rozmawiał z nim reporter RMF Witold Odrobina:
Uszkodzonego Sokoła zastąpił nad Tatrami śmigłowiec Karpackiego Oddziału Straży Granicznej w Nowym Sączu. Maszyna jest wyposażona w sprzęt do ratownictwa i transportu w warunkach górskich.
Foto: Maciej Pałhicki RMF Zakopane
02:20