16 złotych – tyle od dziś kierowcy samochodów osobowych muszą zapłacić za przejazd autostradą A4 z Krakowa do Katowic. To dużo, a może być jeszcze więcej. Dotarliśmy do tajnego aneksu, który został podpisany w marcu 2005 r. przez Ministerstwo Infrastruktury i koncesjonariusza trasy – firmę Stalexport Autostrada Małopolska.
Odpowiedzi na prośbę do Ministerstwa Infrastruktury o udostępnienie umowy wysłaną 3 tygodnie temu nie doczekaliśmy się do dziś. Udało nam się jednak zdobyć tekst tajnego aneksu podpisanego w 2005 roku. Jego zapisy, choć w opinii prawników w żaden sposób nie łamią prawa, to zdecydowanie w większym stopniu chronią interesy prywatnej firmy, a nie Skarbu Państwa. Możliwość dowolnego podwyższania cen za przejazd, konieczność dobudowania trzeciego pasa, z której koncesjonariusz sprawnie się wymiguje, obowiązek wypłaty odszkodowania, jeśli kierowcy skorzystają z dróg sąsiednich, brak kolejnych, planowanych węzłów, bo firma nie wykazuje zysków. To tylko niektóre zapisy budzące największy niepokój wśród kierowców.
Do obliczenia opłaty za przejazd płatną autostradą służy specjalny matematyczny wzór. Jest to iloczyn czterech danych. Mnożona jest maksymalna stawka za przejazd z ubiegłego roku przez wskaźnik wzrostu cen artykułów i usług. Trzecią zmienną jest wzrost Produktu Krajowego Brutto, a ostatnią – wskaźnik korekty walutowej.
Przynajmniej dwie z tych wartości ciągle rosną, więc cena za przejazd autostradą także będzie szła do góry. W tajnym aneksie znajduje się również zapis, że Stalexport może zawsze w lipcu dokonywać korekty maksymalnej ceny za przejazd. Obecnie wynosi ona aż 13 złotych za jedną bramkę, a to oznacza zielone światło dla kolejnych podwyżek.
Aneks nie chroni kierowców przed podwyżkami.
Zapisano w nim wprost, że jeśli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad odrzuci, zmodyfikuje wniosek Stalexportu o podwyżkę lub nie wyda na nią zgody w wymaganym terminie, firmie przysługuje prawo do odszkodowania.
Prośby lub sugestie urzędników nie mają więc sensu. Nie mamy żadnych instrumentów pozwalających na to, żeby na koncesjonariuszu to wyegzekwować formalnie - powiedział mi Marcin Hadaj z GDDKiA. Koszty gigantycznego odszkodowania ponieśliby wszyscy polscy kierowcy, także ci, którzy autostrady A4 nie widzieli na oczy.
Co więcej. Autostrada A4 już powinna mieć po 3 pasy ruchu w każdą stronę. Konieczność budowy trzeciego pasa uzależniono bowiem w umowie od czasu jaki kierowcy czekają by wjechać na autostradę. Są trzy poziomy tego oczekiwania, poziom A to do półtorej minuty czekania, poziom B to do trzech minut i C - powyżej. Jeśli ten ostatni poziom trwa dłużej niż przez godzinę w miesiącu, to po trzech takich miesiącach koncesjonariusz ma zdobyć pieniądze na wybudowanie trzeciego pasa ruchu w obu kierunkach.
Mimo, że kierowcy w porannym czy piątkowym szczycie czekają nawet po 20 minut w kolejce do bramek, jakoś prac czy choćby przygotowań do budowy trzeciego pasa nie widać. Niejasny jest bowiem zapis mówiący o trzecim pasie, bo dokładnie określa on, że jeśli ten czas oczekiwania (powyżej trzech minut) trwa przez godzinę łącznie w miesiącu - to po trzech miesiącach firma POSTARA SIĘ O ZAPEWNIENIE FINANSOWANIA NA BUDOWĘ trzeciego pasa autostrady w obu kierunkach.
Paradoksalnie firmie może zależeć na tym, by ruch na autostradzie się nie zwiększał, bo wtedy nie będzie musiała budować kolejnego pasa, a ograniczać liczbę samochodów można choćby przez podnoszenie opłat za przejazd.
Stalexport Autostrada Małopolska ma prawo domagać się odszkodowania za to, że kierowcy omijają płatną autostradę. Znaleźliśmy taki przywilej w aneksie do umowy koncesyjnej.
Aneks wprowadza bowiem definicję Konkurujących Dróg Równoległych. To cytuję: każda droga krajowa istniejąca lub mająca być wybudowana, przebudowana, ulepszona bądź wyremontowana, której jakikolwiek odcinek znajduje się, bądź ma się znaleźć w odległości 30 kilometrów od dowolnego odcinka autostrady. Wystarczy, że niezależny ekspert stwierdzi, że Koncesjonariuszowi spadły dochody na bramkach z powodu dróg konkurencyjnych i już firma może domagać się odszkodowania.
To naprawdę zadziwiające, a wręcz skandaliczne, jak bardzo zapisy umowy chronią prywatną firmę nie dając żadnych szans urzędnikom i kompletnie ignorując interes kierowców.
Jak słyszycie, urzędnicy resortu nie mają praktycznie żadnego pola manewru. Umowę skonstruowano w taki sposób, że to prywatna firma rozdaje karty i decyduje o tym na jakich zasadach będzie prowadzić inwestycję w A4 i całą trasą administrować. Koncesja wydana Stalexportowi upływa za 18 lat.