Co raz szersze kręgi zatacza sprawa kradzieży materiałów wybuchowych z magazynów Marynarki Wojennej w Gdyni. Według najnowszych informacji sąd tymczasowo aresztował już 30 żołnierzy i rezerwistów. Wszyscy podejrzani są o kradzież, włamania i nielegalne posiadanie broni. Grozi za to do 10 lat więzienia.

Sprawa kradzieży wyszła na jaw po tym, jak tydzień temu w gdyńskim lesie przypadkowy spacerowicz natknął się na prawdziwy arsenał. W specjalnej skrytce znajdowało się 81 granatów, 60 szt. zapalników do granatów, 174 sztuki naboi, w tym pociski do kałasznikowa.

Do tej pory aresztowano 30 osób, byłych i obecnych żołnierzy służby zasadniczej. Nieoficjalnie wiadomo, że są to głównie wartownicy, którzy mieli ułatwiony dostęp do magazynów. Cały czas trwają zatrzymania i aresztowania.

Znaleziony arsenał to tylko część tego, co zginęło. Według informacji reportera RMF, podczas przeszukań w całym kraju żandarmeria wojskowa odkryła kolejne granaty i naboje. Amunicja była sprzedawane za grosze, np. granat obronny F-1 kosztował u złodziei tylko 50 zł.

To nieoficjalne i niepotwierdzone wiadomości – Prokuratura Wojskowa w Gdyni nie chce udzielać w tej sprawie żadnych informacji. Jej szef jest od trzech dni nieuchwytny. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest decyzja Prokuratury Garnizonowej w Poznaniu, która nadzoruje śledztwo.

Po "wybuchowym odkryciu" szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego zarządził kontrolę we wszystkich jednostkach w całej Polsce, a minister obrony narodowej zawiesił kilka osób w obowiązkach służbowych, m.in. szefa logistyki Marynarki Wojennej i komendanta portu wojennego w Gdyni.

12:30