Gdański sąd garnizonowy aresztował kolejne 6 osób w związku z kradzieżą broni z jednostek Marynarki Wojennej w Gdyni. W ciągu 2 dni aresztowano w sumie 17 osób: żołnierzy i rezerwistów. W sprawę zamieszanych jest znacznie więcej osób, nadal trwają zatrzymania. Wszyscy podejrzani są o kradzież, włamania i nielegalne posiadanie broni. Grozi za to do 10 lat więzienia.

Sprawa jest rozwojowa. Będą następne zatrzymania - powiedział RMF prokurator garnizonowy w Gdyni płk Marek Justyna. Aresztowanym żołnierzom postawiono zarzuty "zaboru środków walki" czyli granatów i amunicji bojowej, włamania oraz nielegalnego posiadania broni. Grozi za to do 10 lat więzienia.

Sprawa kradzieży wyszła na jaw po tym, jak kilka dni temu w gdyńskim lesie przypadkowy spacerowicz natknął się na prawdziwy arsenał. W specjalnej skrytce znajdowało się 81 granatów, 60 szt. zapalników do granatów, 174 sztuki naboi, w tym pociski do "kałasznikowa".

Na razie nie wiadomo, czy znaleziony arsenał to wszystko, co zostało skradzione. Dlatego szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego zarządził kontrolę we wszystkich jednostkach w całej Polsce.

Minister obrony narodowej podjął także decyzje personalne. W obowiązkach służbowych zawieszone zostały osoby bezpośrednio odpowiedzialne za ochronę i nadzorowanie składów amunicji, czyli szef logistyki Marynarki Wojennej, komendant portu wojennego w Gdyni, zastępca komendanta Akademii Marynarki Wojennej oraz kierownik warsztatów sekcji technicznej.

To kolejna w ostatnich tygodniach afera związana z wojskową amunicją. 7 listopada na przejściu granicznym w Gubinku (Lubuskie) celnicy wykryli próbę przemytu w większości nowych łusek artyleryjskich. Znaleźli je w tirze jadącym do jednego z portów morskich w Zachodniej Europie. Dwa dni później MON i ABW przyznały, że pochodziły one z zasobów MON. 10 listopada celnicy z Olszyny w Lubuskiem zatrzymali transport 19 ton łusek artyleryjskich.

Foto: Archiwum RMF

20:20