To było chyba najważniejsze wystąpienie przywódcy politycznego na forum ONZ od wielu lat - tak najkrócej można podsumować wczorajsze wystąpienie prezydenta George'a W. Busha na forum Zgromadzenie ONZ.

Bush mówił głównie o Iraku. Zgodnie z przewidywaniami przedstawił główne zarzuty wobec tego kraju. Powiązał je z rezolucjami ONZ, które przez ostatnich 10 lat wzywały Bagdad, by zaprzestały takich działań.

Bush podkreślił, że Irak lekceważy ONZ i w związku z tym wbrew rezolucjom Narodów Zjednoczonych nie zaprzestał represji wobec własnych obywateli i przedstawicieli mniejszości, nie zwolnił prawie 600 jeńców z czasów wojny w Zatoce, nie zaprzestał wspierania terroryzmu i nadal rozwija program zbrojeń masowego rażenia.

Bush ponadto zarzucił władzom w Bagdadzie, że wykorzystują program „Ropa za żywność” do zdobywania funduszy na dalsze zbrojenia.

Prezydent USA podkreślił, że świat był aż nadto cierpliwy wobec Saddama Husajna. Czas na rozważne, ale decydujące kroki wobec poważnego i wciąż rosnącego zagrożenia z jego strony.

Pierwsze komentarze wskazują, że Bush w początkowej fazie przemówienia utrafił we właściwy ton, zapowiadając powrót USA do UNESCO, poświęcając nieco uwagi konfliktowi izraelsko-palestyńskiemu. Jego przekaz w sprawie Iraku uważa się za bardzo stanowczy, nie pozostawiający właściwie żadnych wątpliwości co do intencji Waszyngtonu. Jednocześnie podany został w sposób, który może być zaakceptowany przez społeczność międzynarodową.

Prezydent USA wzywany do przedstawienia dowodów przeciwko Bagdadowi pokazał palcem na ONZ i Radę Bezpieczeństwa, których rezolucje są najlepszym dowodem na to, że Husajn nie wypełniał swych zobowiązań.

Bush nie wezwał ONZ wprost do przyjęcia kolejnej rezolucji, nie ma jednak wątpliwości, że Waszyngton jej oczekuje. Niemniej jednak kluczowe będzie tu stanowisko Rosji.

Foto: Archiwum RMF

06:15