"Chińczycy i Rosjanie udają, że ich relacje są równe; że są to relacje dwóch równych mocarstw" - tak huczne powitanie Władimira Putina w Pekinie skomentował prof. Michał Lubina, politolog z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Prezydent Rosji pojechał do Chin z dwudniową wizytą, pierwszą od zaprzysiężenia na kolejną kadencję. Prof. Lubina mówił, że Rosja mimo wszystko jest dużo słabsza od zarówno od Chin, jak i od Zachodu. Chińczycy kupują sobie Rosjan tym zachowaniem - mówił o wiwatach i tańcach na powitanie Putina. 

Komentując to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, w Ukrainie, prof. Lubina powiedział, że Rosja byłaby w dużo gorszej sytuacji bez Chin. Na pewno byłaby bardziej skłonna do rozmów. Bez Chin Rosji byłoby zdecydowanie trudniej - stwierdził gość Rozmowy w południe w Radiu RMF24. Dodał, że dla Chin wojna w Ukrainie jest "peryferyjna".

W tle jest także sojusznik Ukrainy - Stany Zjednoczone, które - jak mówił - "chcą zatrzymać rozwój Chin, rzucają Chinom kłody pod nogi". Rosja jest użyteczna jako ten giermek, wasal, który się pojedynkuje ze Stanami - wyjaśniał politolog.

Prof. Michał Lubina mówił, że Rosja ma także dla Chin swoje wady: Działa w sposób autonomiczny, nie słucha się we wszystkim. 

Sojusz tych dwóch mocarstw nazwał jednak trwałym. Jego zdaniem zachwiać nim mogą jedynie sami Chińczycy, jeśli zaczną za bardzo wykorzystywać swoją przewagę. 

Zachód nie powinien mieć nadziei, że zdoła rozerwać ten związek. Powinien mieć świadomość, że ma do czynienia z tandemem - wyjaśniał politolog z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Nasz gość przypomniał, że Putin i Xi spotykali się już ponad 40 razy. Ich rzekomą przyjaźń nazwał mimo to kreacją. 

Opracowanie: