"Mój list to wołanie o pomoc dla szpitali klinicznych. To nie jest jeszcze etap, kiedy krzyczymy: Ratunku. To etap, kiedy mówimy: Konieczna jest pomoc, aby nie dopuścić do poważnych zaburzeń" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Maciejem Grzybem dr Maciej Kowalczyk, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu "Bez pomocy możemy się spodziewać, że nasze możliwości leczenia dzieci ulegną ograniczeniu. Specyfika schorzeń pediatrycznych wymaga od nas zawsze pogłębionej diagnostyki. Duży procent dzieci ma rozmaite wady wrodzone i zaburzenia genetyczne, które nie zawsze są widoczne zaraz po urodzeniu. Musimy poszerzyć te diagnostykę, w związku z czym leczenie dzieci jest znacznie bardziej kosztowne" - wyjaśnia.