Odległość, z której maszyniści mogli w nocy ocenić, że znajdują się na tym samym torze, to 200, góra 300 metrów. To dużo za późno, żeby próbować uratować życie. Kiedy maszyniści zdali sobie sprawę z zagrożenia, mogli włączyć hamowanie nagłe i rzucić się w przestrzeń wnętrza maszynowni, ale dla nich nie było na to czasu. Pociąg InterRegio zaczął hamować, być może maszynista coś przeczuwał, ale miał tylko 3-4 sekundy, dużo za mało - mówi o katastrofie koło Szczekocin gość Kontrwywiadu RMF FM, szef Instytutu Kolejnictwa Andrzej Żurkowski.