To było 1 maja 2011 roku. Ja jestem kobietą, która miała tętniaka z prawej strony mózgu. To spowodowało, że moja lewa część ciała została całkowicie sparaliżowana. To spowodowało ciężkie obrażenia mózgu. I lekarze dawali mi miesiąc życia. Dlatego właśnie, że mój mózg był poważnie uszkodzony. Ale 1 maja 2011 roku stał się ważną datą dla mnie dlatego, że jak się obudziłam tego dnia rano usłyszałam głos, który mówił do mnie podnieś się. I powtórzył jeszcze raz. Podnieś się . Nie lękaj się. Ale największym zaskoczeniem dla mnie było to jak z obrazu który mam na ścianie wysunęły się jakby ręce papieża Jana Pawła II i mówiąc do mnie abym wstała odpowiedziałam „tak panie”. Podniosłam się tego dnia i do tej pory jestem na nogach, chodzę. Ale to nie znaczy, że zaraz byłam całkowicie zdrowa. Dlatego, że proces rekonwalescencji postępował z czasem. Bóg pracował ze mną najpierw dając mi pokój dlatego, że w tym momencie ja czułam dużo pokoju. Zebrał ode mnie strach oraz agonię. Ale byłam pewna, że wyzdrowiałam. I to było najważniejsze dla mnie mimo, że moje ciało mówiło wciąż coś innego. Ja byłam pewna, że jestem zdrowa. I dzięki Bogu mogliśmy to sprawdzić dzięki badaniom lekarskim.