Na progu pierwszego w tym wieku karnawałowego weekendu o walce karnawału z postem Barbara Górska rozmawia z Jerzym Wasilewskim - etnologiem oraz Andrzejem Fidykiem - autorem słynnego filmu o karnawale w Rio de Janeiro.

Barbara Górska RMF FM: Nie wiemy, czy karnawał Nowego Wieku czymś szczególnym się odznaczy, ale wiemy, że w XXI wieku nie zaniknie, bo chyba jest ponadczasowy. Na ile jest ponad czasowy i skąd się wziął?

JERZY WASILEWSKI: Wszystkie ludy na całej ziemi znają jakieś obrzędy, w których człowiek cieszy się z Nowego Roku, nastania wiosny. W przypadku Europy – niegdyś zupełnie chrześcijańskiej – ta radość była zdopingowana nadchodzącym postem. I tak bym karnawał nazwał: okres radości z noworocznowiosennego przełomu, zdopingowanej perspektywą postu, która każe temu wszystkiemu odbywać się w sposób bardziej intensywny.

RMF FM: Tego czym dzisiaj może być karnawał, dotknął pan Andrzej Fidyk - autor filmu o karnawale w Rio; filmu, który pokazał dzisiejsze oblicze karnawału i także ciemne strony tej zabawy.

ANDRZEJ FIDYK: Karnawał tam jest bardzo zmysłowym świętem dla wszystkich. Zjeżdża się tam masa transseksualistów, transwestytów, homoseksualistów, lesbijek z całego świata; mają swoje oddzielne bale i oddzielnie defilują. To też jest unikalne miejsce na świecie pod tym względem.

RMF FM: Czym jest karnawał dla nędzarzy z Rio, którzy konfrontują się z tym okresem?

ANDRZEJ FIDYK: W pewnym sensie można powiedzieć, że dla nich wszystkim. Oni mówią, że żyją dla karnawału. W nim znajdują cel i sens swojego życia. I powszechna jest opinia, iż karnawał jest jedną z przyczyn tego, że w takim kraju jak Brazylia, przy tak wielkiej skali nędzy nie ma rewolucji, buntów. To taki „wentyl bezpieczeństwa”. Rewolucje robi się, gdy nie ma żadnych perspektyw. A oni mają tę perspektywę – czekają na karnawał; jest po co żyć. Myśmy spotykali i filmowali prostytutki, które zostawały prostytutkami, by mieć pieniądze na strój karnawałowy.

RMF FM: Czy karnawał wyzwala takie tłumione przez cały rok bardzo ludzkie pragnienie „odwrócenia ról” - z nędzarza stania się na moment królem, cesarzem? I to zarówno w pogańskim jak i chrześcijańskim karnawale?

JERZY WASILEWSKI: Właśnie tak! Temu zawsze służył karnawał. To był okres realizowania innego świata, innej rzeczywistości. To się najprościej realizuje, gdy odwraca się świat „do góry nogami”, świat na opak. To jest istota karnawału. Tu możemy zostać kimś, nasza dusza może ulecieć w krainę fantastyczną – to jest istota karnawału brazylijskiego. Tu możemy się udać do świata, w którym tylko na moment pozwolono nam być. Tu możemy dać upust wszystkim swoim rojeniom. Ja pamiętam, że kiedy uczestniczyłem w jednym karnawale za granicą, to przebrałem się za słonia (a jestem bardzo chudy!). Odczuwałem potrzebę bycia zupełnie kimś innym, niż jestem normalnie – potrzebę zostania słoniem. To cecha karnawału – uciekamy od swojej tożsamości. Przypomnę karnawał wenecki, w którym przebierano się tak, że płeć była zatracona. Czarne domina, uniwersalne – powiedziałbym uniseksowe. Maski – jednakowe dla wszystkich – one zacierały płeć... nie mówiąc już o bogactwie, pozycji społecznej. Można było uciec od swego prawdziwego ja i dzięki temu, nie narażając się na polepienie otoczenia, realizować pewne pokusy, które człowieka dręczyły przez resztę roku. Pokusy natury erotycznej czy konsumpcyjnej: obżarstwo, nadmierna wesołość, niedozwolona erotyka. Te wszystkie pokusy znajdowały zaspokojenie w okresie karnawału.

RMF FM: Po tych opowieściach obydwu panów przychodzi mi do głowy, że polska wersja karnawału – tego anno Domini 2000/2001 jest jakaś taka mizerna, mierna, może mniej głęboka, kolorowa... O czym to świadczy?

JERZY WASILEWSKI: Można by zaryzykować tezę, że wtedy, gdy nie ma ograniczeń, to nie ma też rozpusty. Karnawał nabiera swojej siły, kiedy musi walczyć z postem, kiedy brzuch musi walczyć z paskiem, który go ogranicza.

RMF FM: Zgadza się pan z tym, że tym solidniejszy karnawał, im solidniejszy post, który go poprzedza?

ANDRZEJ FIDYK: Rio de Janeiro nie jest tu najlepszym przykładem, bo ono – i tu państwa zaskoczę – niewiele się różni w karnawale od miasta, w którym karnawału nie ma.

RMF FM: Wracając do „tu i teraz” – jesteśmy na progu karnawału. Co możemy poradzić, jak możemy wyobrazić sobie ten karnawał osiągalny dla nas tu, w Polsce, bez wyjazdu do Rio i bez wędrówek w przeszłość...

JERZY WASILEWSKI: Nie odbywamy już szlacheckich kuligów saniami od dworu do dworu. Nie ma już takich redut, takich balów, jakie były w XIX wieku i wcześniej. Ale może gdzieś poza wielkim miastem można znaleźć jakieś formy autentycznej radości i nieskrępowania – tego „popuszczania pasa”.

RMF FM: Pan Andrzej Fidyk zaproponuje pewno, by zasiąść przed telewizorem i obejrzeć jego film.

ANDRZEJ FIDYK: Zaproponuję, by wziąć przykład z Rio de Janeiro. U nas normalnie jest dość nijako, tak szaro, smutno, mało się dzieje. Niech cała reszta roku też będzie radosna, pełna zabawy. Wtedy nie będziemy mieć takiej wielkiej potrzeby, by w czasie karnawału dać upust wszystkiemu.

RMF FM: Dziękuję panom za rozmowę.