18-letni Chińczyk Yundi Li zwycięzcą Konkursu Chopinowskiego. To pierwsza od 15 lat I nagroda w tym konkursie. Czy przywróci ona kwestionowaną ostatnio rangę tego festiwalu. Gościem Konrada Piaseckiego i Tomasza Skorego był Andrzej Jasiński. przewodniczący jury konkursu pianistycznego im. Fryderyka Chopina.

RMF:Panie profesorze czy nie ma pan lekkiego przesytu muzyką Chopina?

Andrzej Jasiński:No, muszę się przyznać, że nie mam.

RMF:Jak pan wrócił wczoraj, po ogłoszeniu wyników, to pan jeszcze słuchał Chopina?

Andrzej Jasiński:Nie, już nie słuchałem.

RMF:Ile godzin przesłuchań ma pan za sobą?

Andrzej Jasiński:To są setki godzin. Z góry było wiadomo, że będzie ciężka praca. To co powiedziałem na otwarciu konkursu, że tę ciężka pracę wynagrodzą nam piękne wykonania, przez młodych pianistów z całego świata i samo piękno muzyki Chopina, która za każdym razem jest inna - i to jest właśnie ten cud Chopina.

RMF:I wynagrodziły ten trud?

Andrzej Jasiński:Wynagrodziły.

RMF:Może pan jeszcze znieść widok fortepianu, klawiszy i sali koncertowej?

Andrzej Jasiński:Jak najbardziej.

RMF:Dlaczego wygrał Yundi Li?

Andrzej Jasiński:Dlatego, że był najlepszy.

RMF:Ale dlaczego był najlepszy – jest obdarzony „iskrą bożą” czy jest wirtuozem, technicznie doskonale wyszkolony, setki, tysiące godzin ćwiczeń ma za sobą.

Andrzej Jasiński:I jedno i drugie. „Iskra boża” to jest ten talent wrodzony, który jest dopiero pustym naczyniem, które trzeba właśnie tymi tysiącami godzin ćwiczeń napełnić. Jeśli to się robi z miłością i z inteligencją to efekty są jakie są.

RMF:Nie jesteśmy melomanami i nie bardzo rozumiemy na czym polegają różnice? Po czym się poznaje, że ktoś jest dobry, ktoś jest świetny, ktoś jest znakomity, a ktoś jest niemal geniuszem – jakie są kryteria?

Andrzej Jasiński:No właśnie, trzeba być trochę melomanem. To znaczy tę wrodzoną wrażliwość, którą każdy ma rozwinąć. I tu moje pewne narzekanie na sytuację, że w naszym kraju, ta wrażliwość nie jest rozwijana wcześnie. Młodzież woli słuchać muzyki hałaśliwej, która szkodzi uszom.

RMF:Za określenie muzyka hałaśliwa ta młodzież by się na pewno obraziła. Wracając do kryteriów, ten odbiór muzyki i tak jest nadal kwestia subiektywną. Zależy tak naprawdę od odbiorcy i jurorzy zapewne różnią się zdaniami? Więc jak się określa, który jest najlepszy?

Andrzej Jasiński:To prawda zdania bywają różne. Tak jak odbiór tak i ocena jest subiektywna. Ma pan rację to nie jest ciało jednomyślnie jednogłośne. To jest grupa ludzi, którzy mają zupełnie inną estetykę. Przyjeżdżają z różnych krajów, mają różne szkoły, różne temperamenty i różne podejście do muzyki Chopina. Ja na samym początku zwracam uwagę: weźmy to pod uwagę, że nie jest to normalny konkurs pianistyczny jakich wiele na świecie, przeznaczony dla wirtuozów. Owszem, trzeba być wirtuozem, żeby te trudne utwory, w takiej konkurencji grać, ale trzeba mieć dużo do powiedzenia właśnie o Chopinie, żeby się na tym konkursie zaznaczyć. Bowiem konkurs został po to zorganizowany po raz pierwszy, aby dać światu wzory prawdziwej interpretacji Chopina, która na początku wieku była trochę jakby wykoślawiona poprzez za dużą ingerencje wielkich artystów i stawała się przesadna, albo w sensie wirtuozowskim, albo przesadna w sensie wyrazu, który dla niektórych był krzykliwy.

RMF:Czy to jest tak, ze się szuka kogoś kto gra tak jak Chopin? Macie państwo przekonanie, że Yundi Li gra tak jak kiedyś Chopin?

Andrzej Jasiński:Nie możemy mieć tego przekonania. Nie słyszeliśmy jak grał Chopin. Natomiast dużo jest napisane jakie wrażenie robiła gra Chopina na współczesnych.

RMF:Rozumiem, że zawodnicy powinni mieć intuicję wyczucie intencji samego Chopina i dużo o nim przeczytać.

Andrzej Jasiński:Dużo o nim przeczytać, ale jak ktoś ma nawet dużą wrażliwość i inteligencję to nawet nie tak długo czytając może dojść do tej samej wiedzy poprzez ten tekst Chopina, w którym są zawarte te wszystkie treści. Pianista jako człowiek, nawiązuje kontakt z kompozytorem jako człowiekiem. Nie chodzi tylko o to, ze napisał E-dur, G-dur, głośniej, ciszej, tylko chodzi o to odczucie w jakim stanie duchowym był wtedy kompozytor.

RMF:A gdzie miejsce na inwencje twórczą artysty? Na twórcze przekształcanie tematu. Nie mówimy o jazzie co prawda, nie aż tak daleko, ale są pianiści, którzy dość kontrowersyjne wykonania prezentują.

Andrzej Jasiński:Sam tekst każdej kompozycji nie jest dziełem skończonym. Nie jest możliwe zawarcie w tekście wszystkich intencji kompozytora. Nie jest możliwe dokładne określenie dynamiki, tempa i tych wszystkich niuansów, które dopiero pod palcami pianisty zaczynają żyć. A więc już sam ten fakt czyni, że każde wykonanie jest inne. Natomiast muzyka Chopina jak żadna z innych pozwala właśnie na pokazanie swojej indywidualności. Każdy pianista może mieć bowiem inne rubato. Rubato – to jest rozłożenie w czasie dźwięków, granie szybciej, wolniej. Muzyka klasyczna na przykład Betoweena nie dopuszcza na przykład takich różnic. A tutaj ta elastyczność może być bardzo duża. Tu jest znowu kwestia gustu, żeby nie przekroczyć jego dobrych granic, ponieważ gra staje się kontrowersyjna.

RMF:Może zdradzi nam pan, czy w tym roku ostre były spory jury w tym roku?

Andrzej Jasiński:Były spory dosyć duże, ale nie ostre. Były utrzymane w bardzo dobrym gatunku.

RMF:Kto był kontrkandydatem Yundi Li?

Andrzej Jasiński:Ja myślę, że takiego kontrkandydata nie było. Natomiast spór w każdym konkursie odbywa się nad problemem, po pierwsze, czy pierwsza nagroda zaistnieje. Wiemy, że dwa razy tej nagrody nie było. Potem dyskusja odbywa się nad tym, po zobaczeniu odległości punktowej między kandydatami, czy są przyznane wszystkie nagrody, czy można by jakąś nagrodę pominąć.

RMF:Panie profesorze, a nie ma pan wrażenia, ze konkurs Chopinowski wypadł ze świadomości masowej. Kiedyś wszyscy entuzjazmowali się i dyskutowali, czy na przykład Iwo Pogorewicz powinien dostać wygrać, czy nie. Dziś jakbyśmy zapytali ludzi przechodzących za oknem to być może nawet by nie wiedzieli czy konkurs w ogóle trwa czy się skończył.

Andrzej Jasiński:Już przedtem mówiłem, że to są takie czasy. Natomiast odpowiedzą panu, że jutro będzie walczył Gołota.

RMF:No właśnie. A kto wygra w walce Gołota – Tyson?

Andrzej Jasiński:A to mi już jest zupełnie obojętne.

RMF:A dlaczego tak się dzieje?

Andrzej Jasiński:I tak ten, który po mordzie dostanie, dostanie grube pieniądze.

RMF:Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego ten konkurs wypadł ze świadomości masowej. Tylko PRL go tak napompował?

Andrzej Jasiński:Nie, nie. Tutaj będę bronił konkursu. Na początku pan powiedział, niesłusznie, że konkurs traci rangę. Jeżdżę po świecie, jestem w największych ośrodkach, rozmawiam z młodymi pianistami, z krytykami, z jurorami i konkurs podtrzymuje swą rangę w dalszym ciągu. Owszem w naszym kraju często robi się tak, że podcina się gałąź, na której się siedzi. I to jest właśnie dla mnie przykre, że co w Polsce, to zawsze niedobre. Jak mój uczeń, to zawsze gorszy niż zagraniczny. Jak werdykt wydany przez polskie jury to gorszy. Tak, że tutaj nie powiedziałbym, że wypadł. To co się dzieje w Polsce jest olbrzymia wrzawa wokół konkursu.

RMF:Być może to jest pańskie wrażenie. Pana, który siedzi w środku, na zewnątrz tego nie widać.

Andrzej Jasiński:Dochodzą mnie głosy z prasy, jakieś fragmenty z telewizji czy jakieś rozmowy choćby telefoniczne ze znajomymi z kraju...

RMF:Ale kiedyś było tak, że nazwiska na przykład Krystiana Zimermanna, Czerny - Stefańskiej, czy Marty Argerich to były nazwiska, które istniały w świadomości. Każdy Polak wiedział kto to jest. Myśli pan, ze każdy Polak teraz wie kto to jest Yungi Li ?

Andrzej Jasiński:W tej chwili jeszcze nie, ale za kilka lat każdy kulturalny Polak będzie to wiedział, bo inaczej będzie zaliczony do tej warstwy konsumującej.

RMF:A jak to jest możliwe panie profesorze, że wśród finalistów nie ma Polaków, za to jest dwoje Chińczyków, Japonka, Rosjanka, Argentynka, Włoch, trochę to kłopotliwe kiedy przedstawiciele tych nacji, innych poza Polakami, lepiej grają polonezy, mazurki niż Polacy.

Andrzej Jasiński:Będą pytania, czy to jest upadek szkoły pianistycznej. Ja przypominam, ze za każdym razem te pytania są stawiane. Nawet jak zwyciężał Zimermann, było mówione, czy to nie jest klęska polskiej ekipy ponieważ tylko jeden dostał nagrodę.

RMF:W tym roku tak nie jest. To nie jest klęska?

Andrzej Jasiński:Poza tym, tu trzeba powiedzieć, że świat idzie w takim kierunku, w kierunku nowoczesności, która zagłusza to co wartościowe w ludziach. Nie wypada młodym ludziom zachowywać się w sposób romantyczny bo będą wyśmiani. A ta muzyka wymaga tego romantyzmu, tej tkliwości, no powiem tak naiwnie trochę tej dobroci ludzkiej.

12:40