„Mam już 62 lata. Nie wyobrażam sobie, żebym był ministrem finansów, wicepremierem czy nawet był jeszcze w polityce w momencie, kiedy Polska wejdzie do strefy euro” – deklaruje Jacek Rostowski w Kontrwywiadzie RMF FM. „To dodatkowe obowiązki, dodatkowy ciężar, ale w Polsce minister finansów często był już wicepremierem, to taka tradycja” – mówi o swoim wczorajszym awansie. „Ja i Janusz Piechociński będziemy równoległymi wicepremierami. Będziemy ściśle współpracować. Do tej pory naszym priorytetem było wynegocjowanie dobrego budżetu z UE. Teraz nasz priorytet to walka z kryzysem i spowolnieniem, które będzie prawdopodobnie trwało jeszcze rok, półtora”- dodaje.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Konrad Piasecki: Nie wzbraniał się pan przed tą nominacją na wicepremiera i dodatkową funkcją?
Jacek Rostowski: Wie pan, to zawsze...
... przyjemnie...
Nie. Dodatkowy obowiązek, dodatkowe obowiązki, dodatkowy ciężar, ale była zawsze taka tradycja, że w Polsce często bywało, że minister finansów był także wicepremierem.
Ale jakoś Donaldowi Tuskowi długo zajęło dochodzenie do takiego rozstrzygnięcia. Od kiedy planowano taką nominację? Albo od kiedy pan o niej wiedział? Albo od kiedy się pan domyślał?
Może powiem inaczej. Od listopada do szczytu w Brukseli tego ostatniego rząd miał jeden priorytet: wynegocjowania największej możliwej kwoty środków unijnych dla Polski. I to udało się w pewnym sensie ponad wszystkie oczekiwania. Jesteśmy największym beneficjentem środków unijnych w całej Unii Europejskiej. największym beneficjentem środków spójności. Teraz ten etap w pewnym sensie się zakończył. Ten etap, kiedy wynegocjowanie tych pieniędzy unijnych było pierwszym priorytetem. Teraz pierwszy priorytet rządu musi być aby w podobny sposób, co dzień, co tydzień, co miesiąc walczyć z kryzysem, ze spowolnieniem, które będzie prawdopodobnie trwało rok, półtora...
Ekonomiści mówią...
I w tym kontekście współdziałanie dwóch wicepremierów - ministra gospodarki i ministra finansów w tej walce i w pewnym sensie koordynowanie prawie wszystkich innych ministrów w zakresie walki w kryzysie stało się tym wielkim celem rządu. To stoi za tą nominacją.
Teraz pierwszy priorytet rządu to walka z kryzysem i spowolnieniem, które będzie prawdopodobnie trwało rok półtora
Ekonomiści mówią: to Rostowski pokieruje teraz całą polityką gospodarczą. Rzeczywiście tak będzie?
Nie. Będę współpracował ściśle na zasadzie równości wicepremierem i ministrem gospodarki Januszem Piechocińskim.
Czyli będziecie równoległymi wicepremierami? Nie będzie określenia, kto jest pierwszy, a kto jest drugi?
Będziemy równoległymi. W bardzo wielu zakresach i dziedzinach współpracowaliśmy już. Od dzisiaj będziemy współpracowali jeszcze ściślej.
Będę współpracował ściśle, na zasadzie równości wicepremierem Piechocińskim
Ale ta nominacja to też jest sposób na odciążenie trochę premiera od tych zadań gospodarczych i pozwolenie mu na to, żeby zajął się rozłażącą się partią?
Po pierwsze, partia w żaden sposób się nie rozłazi.
Ideologicznie i światopoglądowo ma ostatnio sporo problemów.
Są problemy światopoglądowe, ale wiemy dokładnie, jak je rozwiązać. Przez taką totalną zwartość polityczną razem z dużą tolerancją i wyrozumiałością, jeśli chodzi o kwestie sumienia na poziomie ideologicznym. Polska naprawdę potrzebuje zjednoczonej, silnej Platformy Obywatelskiej, abyśmy mogli osiągnąć to, co jest najważniejsze realnie dla Polaków - to jest walka z kryzysem.
PO w żaden sposób się nie rozłazi. Są problemy światopoglądowe, ale wiemy dokładnie, jak je rozwiązać
Da się taką Platformę utrzymać?
Jestem przekonany, że tak. Nad tym też pracował pan premier wczoraj na spotkaniu.
Ale wspierając bardziej konserwatystów, takich jak Jacek Rostowski czy Jacek Cichocki?
Wie pan, właśnie chodzi o to...
Teraz stał się pan najwyżej usytuowanym konserwatystą w Platformie.
Naprawdę chodzi o to, żeby premier Piechociński i ja, żebyśmy mogli naprawdę zająć się tym, co dla Polaków jest najważniejsze. Kwestie na przykład związków partnerskich, choć ważne dla pewnych grup ludzi, nie są tym, co jest realnie najważniejsze dla Polak
ów. Polacy chcą, żebyśmy się zajęli rozwojem Polski.
Pracą, niskimi podatkami.
Dokładnie. I co zrobiliśmy tym, że wynegocjowaliśmy w Brukseli właśnie te gigantyczne środki i żebyśmy teraz zajęli się walką z kryzysem.
Związki partnerskie nie są najważniejsze. Polacy chcą, żebyśmy zajęli się rozwojem kraju
A czy ambicją pańskiej wicepremierowskiej misji będzie wprowadzenie Polski do strefy euro?
Ja nie wyobrażam sobie, żebym ja był wicepremierem, ministrem finansów, ani nawet w polityce w momencie, kiedy Polska przystąpi do strefy euro.
Nie wyobraża pan sobie?
Nie.
Dlaczego?
Bo myślę, że mamy bardzo dużo do zrobienia, żeby Polskę tak przygotować do przystąpienia do strefy euro, żeby na tym przystąpieniu naprawdę skorzystała. Przystąpienie do euro wzmacnia tych, którzy są dobrze przygotowani, a może, nawet dramatycznie, osłabić tych, którzy są słabo przygotowani.
Ale czy...?
Dlatego przed nami...
Długa droga?
Ale naprawdę dość długa droga
przygotowania Polski przez wiele reform, które zwiększą jej konkurencyjność i jej możliwość autonomicznego rozwoju w ramach strefy.
Ale też pańskie słowa należy tak odczytywać, że wejście do euro po moim trupie, czy wejście do euro tak odległe, że mnie już nie będzie wtedy w polityce?
Wie pan, ja mam już 62 lata, więc to drugie. W żaden sposób po moim trupie. Będę pracował także nad przygotowaniem Polski do tego wejścia, żeby Polska na nim korzystała i żeby maksymalnie mogła skorzystać.
Ale uważa pan, że stanie się to nie wcześniej niż za lat...?
Ja nie chcę określić. Im bardziej nam się uda Polskę przygotować, tym szybciej to będzie. Ale naprawdę będziemy mogli przystąpić do euro z czystym sumieniem, jak będziemy wiedzieli, że Polska jest naprawdę świetnie na to przygotowana i że tak, jak Niemcy, Holandia, Finlandia, na przystąpieniu do euro skorzystała, a nie tak, jak niektóre inne kraje, które miały poważne problemy.
Czyli rozumieć to tak, że szybciej Jacek Rostowski odejdzie z polityki niż Polska wejdzie do euro?
Tak.
Ja nie wyobrażam sobie, żebym był wicepremierem, ministrem finansów, ani nawet w polityce w momencie, kiedy Polska przystąpi do strefy euro
No, to, jak pan ma 62 to tak za 10 lat...
Ale wie pan, polityka jest wymagającym zawodem i nie wyobrażam sobie, żeby można było tak w nieskończoność.
Czy rząd da gwarancje finansowe dla zimowej olimpiady? Przemyślał pan już to? Przeliczył?
Jeszcze jesteśmy naprawdę na etapie pierwszych przymiarek do kosztów. Nie tych bieżących kosztów samej olimpiady, bo one są relatywnie łatwe do obliczenia, ale do koniecznych inwestycji infrastrukturalnych. Dopiero, jak będziemy znali te chociażby wstępne szacunki to będziemy mogli podjąć te decyzje.