Ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego już w Pałacu Prezydenckim zostało poddane zabiegom kosmetycznym, dlatego wydawało się zmienione - mówi gość Kontrwywiadu RMF FM, mąż i pełnomocnik prawny Marty Kaczyńskiej, Marcin Dubieniecki. Po rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim pragnę podkreślić, że nie ma on żadnych wątpliwości, że to ciało jego brata pochowano na Wawelu.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Konrad Piasecki: Czy pan dopuszcza do siebie myśl o ekshumacji ciał pańskich teściów?
Marcin Dubieniecki: Na tym etapie jeszcze decyzja ostateczna nie została podjęta, niemniej jednak w mojej ocenie - jako pełnomocnika procesowego - odradzałbym wykonywanie takiej czynności.
Konrad Piasecki: Ale ma pan jakiekolwiek wątpliwości, że to Lech i Maria Kaczyńscy spoczywają na Wawelu?
Marcin Dubieniecki: Szanowny panie redaktorze, żeby rozwiać już te wszystkie wątpliwości. Były dwa miejsca i trzy czasy, w których można było zobaczyć ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Pierwsze miejsce i pierwszy czas to było lotnisko w Smoleńsku, gdzie identyfikacji bezpośrednio dokonał Jarosław Kaczyński. Drugi czas i drugie miejsce to już był Pałac Prezydencki, gdzie nastąpiło przełożenie ciała pana prezydenta do innej trumny i w tym czasie ja widziałem ciało pana prezydenta. I nie mam co do tego żadnych wątpliwości, że było to ciało Lecha Kaczyńskiego. I był czas numer trzy w miejscu numer dwa, czyli też w Pałacu Prezydenckim, gdzie ostatnią osobą, która widziała Lecha Kaczyńskiego, był Jarosław Kaczyński. Pomiędzy tym czasem numer dwa a trzy zostało poddane pewnym kosmetycznym zabiegom i stąd stwierdzenie Jarosława Kaczyńskiego, że ciało nie przypominało ciała brata czyli Lecha Kaczyńskiego. Ale to bez wątpienia było ciało Lecha Kaczyńskiego i Jarosław Kaczyński tego w ogóle nie kwestionuje.
Konrad Piasecki: Czyli Jarosław Kaczyński nie ma wątpliwości, że to był jego brat?
Marcin Dubieniecki: Nie ma żadnych wątpliwości, że w trumnie i na Wawelu spoczywa Lech Kaczyński.
Konrad Piasecki: Dlaczego w takim razie mówi, że ta osoba nie przypominała jego brata?
Marcin Dubieniecki: Z punktu widzenia wykonania jakichś zabiegów kosmetycznych ciało, już wcześniej tak zdeformowane w znacznym stopniu, jeszcze inaczej wyglądało. Ale to pewnego rodzaju wewnętrzne przeżycie powoduje, że ciało nie przypominało ciała Lecha Kaczyńskiego.
Konrad Piasecki: A skąd słowa: "prezydent nie był generałem i nie nosił generalskich mundurów"? Bo to sugerowało, że to ciało było ubrane w generalski mundur - to też nie jest prawda.
Marcin Dubieniecki: Ale myślę, że jeżeli już, to informacje te pochodzą przede wszystkim z lotniska w Smoleńsku, gdzie ciało było przemieszczane i była dokonywana sekcja zwłok.
Konrad Piasecki: Pan to mówi po rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim?
Marcin Dubieniecki: Tak, ja to mówię po rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim.
Konrad Piasecki: Ani pan, ani Marta Kaczyńska, ani Jarosław Kaczyński nie mają żadnych wątpliwości.
Marcin Dubieniecki: Nikt nie kwestionuje tego, że w trumnie i na Wawelu spoczywa Lech Kaczyński. To jest też po części trochę błąd mediów, gdzie na konferencji prasowej Jarosław Kaczyński nie został dopytany przez dziennikarzy, co tak naprawdę ma na myśli.
Konrad Piasecki: Czy to jest tak, że dzisiaj to, co powiedział Jarosław Kaczyński nie jest jednak rozpoczęciem wielkiej dyskusji o tym, co się wydarzyło 10 kwietnia i po 10 kwietnia? Czy te słowa nie były błędem?
Marcin Dubieniecki: W żadnym stopniu. Było to stwierdzenie faktu przez Jarosława Kaczyńskiego i tego, co widział. Niemniej jednak dyskusja, co było przyczyną katastrofy, toczy się już od 10 kwietnia.
Konrad Piasecki: Przyczyna katastrofy - tak. Ale czy wtedy te wątpliwości, to mówienie dzisiaj, że to był człowiek, który nie przypominał Lecha Kaczyńskiego, to wtedy usłyszał pan to od Jarosława Kaczyńskiego, czy to się pojawiło po 8 miesiącach?
Marcin Dubieniecki: Nie, również i wtedy to usłyszałem, tylko nigdy nie było czegoś takiego, żeby były wątpliwości, że to jest Lech Kaczyński. Dzisiaj to media tą sytuację wytworzyły, opacznie rozumując.
Konrad Piasecki: Uważa pan, że należy zakończyć tą dyskusję?
Marcin Dubieniecki: Uważam, że ta dyskusja w dalszym stopniu jest zupełnie niepotrzebna.
Konrad Piasecki: Prokuratorzy wojskowi mówią, że nie wykluczają tego, iż ujawnią zdjęcia z sekcji, z momentu przed sekcją, po sekcji. Czy pańskim zdaniem to nie jest potrzebne?
Marcin Dubieniecki: Moim zdaniem jest to przekroczenie granic dobrego smaku, postępowanie w kierunku niepotrzebnym. Jeżeli się zdarzy taka sytuacja, że zdjęcia śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego zostaną opublikowane i będzie do nich miała dostęp opinia publiczna, czyli zostaną odtajnione, nie wykluczam skierowania w imieniu rodziny powództwa przeciwko Skarbowi Państwa.
Konrad Piasecki: Rozumiem, że pan też wyklucza zgodę żony na ekshumację. Marta Kaczyńska nie zgodzi się na ekshumację swoich rodziców?
Marcin Dubieniecki: Nie jestem mieszkańcem myśli swojej żony.
Konrad Piasecki: Ale jest pan jej pełnomocnikiem.
Marcin Dubieniecki: Ale jestem związany decyzjami swojej zleceniodawczyni.
Konrad Piasecki: Czyli tak ostatecznie tego wykluczyć nie możemy?
Marcin Dubieniecki: Ostatecznie tego bym nie przekreślał, niemniej jednak jako pełnomocnik procesowy będę coś takiego odradzać.
Konrad Piasecki: Pan nie wierzy, że smoleńska tragedia była wypadkiem.
Marcin Dubieniecki: Powiem tak - po dokładnym zaznajomieniu się z materiałami postępowania w tej sprawie będę mógł oczywiście powiedzieć więcej, niemniej jednak na dzień dzisiejszy nie można wykluczyć żadnego wątku.
Konrad Piasecki: Również zamachu?
Marcin Dubieniecki: Ja bym tego nie wykluczał.
Konrad Piasecki: Ale pan ma w sobie takie osobiste przekonanie, że mógł być to zamach?
Marcin Dubieniecki: To nie jest kwestia przekonania. To jest, w mojej ocenie, kwestia rzetelnego zbadania materiału dowodowego i wykluczenia i rozważenia wszystkich okoliczności tego zdarzenia.
Konrad Piasecki: Pan, jako pełnomocnik ma jakiś szczególny pomysł na to, w jakim kierunku powinno pójść śledztwo albo jak ono powinno wyglądać albo myśli pan o jakimś własnym prywatnym śledztwie, bo i takie pomysły się pojawiły?
Marcin Dubieniecki: Nie, z racji tego, że Jarosław Kaczyński ma swojego pełnomocnika w osobie mec. Rogalskiego, zaś moja żona ma pełnomocnika w mojej osobie, ta nasza linia będzie musiała być wspólnie uzgadniana, by wzajemnie się nie wykluczała. Dlatego też po przeanalizowaniu materiałów postępowania w sprawie podejmiemy stosowne decyzje co dalej.
Konrad Piasecki: Ale myśli pan o własnym śledztwie?
Marcin Dubieniecki: Co pan rozumie przez własne śledztwo?
Konrad Piasecki: To, co robi np. rodzina pana Kochanowskiego - wynajęcie adwokatów z kancelarii prawnej w Londynie i ludzi, którzy będą prowadzili osobne śledztwo, prywatne śledztwo smoleńskie.
Marcin Dubieniecki: Na tym etapie takie rozmowy nie padały.
Konrad Piasecki: Czy pan jest entuzjastą powstania instytutu Lecha Kaczyńskiego?
Marcin Dubieniecki: Jak najbardziej. W mojej ocenie prezydent Lech Kaczyński to jest prezydent, który w największym stopniu po 1989 roku przyczynił się do umocnienia Polski w Europie i świecie, w związku z tym ta myśl powinna być kontynuowana właśnie poprzez powstanie instytutu Lecha Kaczyńskiego.
Konrad Piasecki: Pana żona mówiła kiedyś o fundacji im. Marii i Lecha Kaczyńskich. Co się dzieje z tym pomysłem?
Marcin Dubieniecki: No tak, ale to jakby rozumie się samo przez się. Fundację im. Marii i Lecha Kaczyńskich w ramach swojej działalności właśnie wyłoni instytut Lecha Kaczyńskiego.
Konrad Piasecki: Ale to miała być fundacja działająca na niwie politycznej, na niwie myśli politycznej?
Marcin Dubieniecki: Myślę, że fundacja będzie miała szerszy zakres, zaś instytut polityczny będzie stricte podsumowaniem życia Lecha Kaczyńskiego, jak też kontynuowaniem jego myśli.
Konrad Piasecki: Możemy mówić o jakichś terminach powstania tej fundacji?
Marcin Dubieniecki: Wydaje mi się, że początek przyszłego roku.
Konrad Piasecki: Powstanie fundacja.
Marcin Dubieniecki: Instytut.
Konrad Piasecki: Fundacja i instytut.
Marcin Dubieniecki: Fundacja i instytut.
Konrad Piasecki: Wchodzi pan do polityki?
Marcin Dubieniecki: W ostatnim wywiadzie dla Gazety Wyborczej w zasadzie jednoznacznie wskazałem, że nie mam na razie takich planów.
Konrad Piasecki: W zasadzie chyba jednak nie do końca jednoznacznie. Myśli pan o starcie za rok w wyborach parlamentarnych czy nie?
Marcin Dubieniecki: Nie wykluczam tego, niemniej jednak na obecną chwilę nie mam takich planów.
Konrad Piasecki: Gdyby pan startował to oczywiście z list PiS-u?
Marcin Dubieniecki: Wydaje mi się, że tak.
Konrad Piasecki: I oczywiście z pierwszego miejsca na Pomorzu?
Marcin Dubieniecki: W swoim ostatnim wywiadzie dla Polska The Times stwierdziłem, że jeżeli mam się angażować w politykę i jednoznacznie ponosić odpowiedzialność za liderowanie liście, to nie wyobrażam sobie, żeby to nie było miejsce numer 1.