Trend jest dobry, wczoraj prezes cieszył się, że PO czuje nasz oddech na plecach - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM Jacek Kurski. Gdyby nie fatalna akcja kolegów, mogliśmy pokusić się o wyborczą niespodziankę - dodaje. Liczyłem na ładniejszy styl rozstających się PiS. Trwają rozmowy z brytyjskimi konserwatystami, sprawa Kamińskiego jako szefa frakcji jest już przesądzona. Po tym, co zrobił, sam postawił się poza frakcją europejskich konserwatystów.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Konrad Piasecki: Po piątych z kolei przegranych przez PiS wyborach pana wiara w geniusz prezesa pozostaje niezachwiana?
Jacek Kurski: Trend jest dobry panie redaktorze, ostatnie wybory przegraliśmy z Platformą 17 punktami, te prawdopodobnie tylko 7, w związku z czym z całą pewnością wniosek jest jeden. Platforma czuje nasz oddech na swoich plecach i jedyną porządną, rozsądną, obliczalną alternatywą i taką, która może pokonać Platformę jest Prawo i Sprawiedliwość. I to jest wniosek na listopad na przyszłoroczne wybory do parlamentu.
Konrad Piasecki: Panie pośle niech się pan nie ogranicza, bo prezes już ogłosił, że to koniec rządów Platformy. Nie ponosi go nieco optymizm?
Jacek Kurski: Nie. Początek końca. Nie słuchał pan dokładnie panie redaktorze. To jest początek końca rządów Platformy i Platforma jest paradoksalnie, oczywiście pomimo wielu sukcesów w tych wyborach, najbardziej przegrana w perspektywie przyszłości. Dlatego, że miał być nokaut, miało być w niektórych sondażach 50, Prawo i Sprawiedliwość miało spaść poniżej 20, jest tymczasem 33 do 27, w związku z czym nawiązaliśmy kontakt z liderem i jeżeli Polacy chcą zmiany w Polsce, to będą w przyszłym roku głosować na Prawo i Sprawiedliwość. Chyba jest to oczywiste dla pana.
Konrad Piasecki: Platforma jak twierdzicie rządzi fatalnie, Tusk ma krew na rękach, a Polacy - co by nie mówić - jak głosowali na Platformę, tak głosują. Skąd pan bierze tę wiarę i nadzieję na przyszłość.
Jacek Kurski: Ja nie mówię, że Tusk ma krew na rękach, niech pan tak sobie nie ustawia przeciwnika. To nie jest żadne stanowisko partii, w związku z czym nie ustawiajmy się. Ja wierzę w to, że do Polaków dojdzie ta bardzo przykra prawda, że całe rządy Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej, to z jednej strony jest PR, który do tej pory się sprawdzał, ale powoli przestaje oraz zadłużanie państwa. To znaczy fatalne rządzenie, które jest kamuflowane i pokrywane z długu, za który przyjdzie płacić naszym dzieciom. Fundusz rezerwy demograficznej, sięgnięcie po pieniądze OFE do ZUS-u, sto miliardów deficytu, siedemset miliardów długu publicznego, to są dwie różne rzeczy, prywatyzacja PKO, Lotosu, który mają kupić Rosjanie, sięganie już po lasy. Rozpoczyna się dyskusja o prywatyzacji lasów państwowych. Platforma po prostu chce sięgnąć do kieszeni ostatnich rezerw majątkowych naszego narodu, w związku z czym ta prawda dojdzie do Polaków.
Konrad Piasecki: Tylko jednocześnie w całej tej sytuacji dostajecie dużo mniej niż prezes Prawa i Sprawiedliwości w pierwszej turze wyborów prezydenckich. To nie jest znak, że ta twarda powyborcza linia się nie sprawdza?
Jacek Kurski: Panie redaktorze, te wybory są zupełnie nieporównywalne. Na 36 procent Jarosława Kaczyńskiego złożyło się bardzo dużo głosów m.in. PSL-u, który w wyborach na prezydentach bierze 1,5 procent czy komitetów lokalnych, które w ogóle tam nie występują, a w wyborach samorządowych te głosy wracają do PSL-u czy do komitetów lokalnych. W związku z czym Jarosław Kaczyński, który wygrał na wsi w wyborach prezydenckich, siłą rzeczy te 36 procent musiało zostać skorygowanych o to, co wróci do PSL-u. W związku z czym odpowiednikiem 36 Jarosława Kaczyńskiego w pierwszej turze wyborów prezydenckich było jakieś 29-30 w wyborach samorządowych. I gdyby nie ta fatalna akcja rozłamowa grupy naszych koleżanek i kolegów, Prawo i Sprawiedliwość przekroczyłoby z dużą rezerwą 30 procent i moim zdaniem mogłoby się pokusić nawet o niespodziankę zagrożenia pozycji Platformy.
Konrad Piasecki: Ale naprawdę pan wierzy, że jak mówi prezes, wszystko przez perfidną, rozbijacką robotę Kluzik i jej kampanii?
Jacek Kurski: Sam pan przed chwilą mówił, że żyjemy w dobie mediów i w dobie przekazu, i jeżeli przekazem przez ostatnie 3 tygodnie zamiast pozytywnego przekazu i oferty Prawa i Sprawiedliwości dla samorządów, nasz impuls rozwoju, rezerwy, rozwojowy w każdej gminie, nowe ciekawe pomysły, były cały czas peregrynacje dwóch czy trzech posłów po wszystkich studiach wrogich Prawu i Sprawiedliwości i przekazem był rzekomy rozłam w Prawie i Sprawiedliwości i koniec naszej formacji, to nic dziwnego, że to zaważyło na naszych wynikach.
Konrad Piasecki: Tylko, że równocześnie Zbigniew Ziobro mówił, że to jest incydent, który nie będzie miał żadnego znaczenia dla wyników wyborów. Czyżby "Zizu" się aż tak bardzo mylił?
Jacek Kurski: Nie mylił się, tylko nie było sensu dolewać jeszcze oliwy do ognia i demobilizować naszych wyborców. Trzeba było ich zmobilizować. Tym niemniej teraz już na zimno można powiedzieć, że ta akcja zaszkodziła ładnymi paroma procentami, które mielibyśmy gdyby nie ta akcja. Liczyłem na ładniejszy styl rozstania się z PiS tych, którym jest nie po drodze, a którzy tej partii tak wiele zawdzięczają, w sensie osobistych karier, awansów, rozpoznawalności. Liczyłem na wyższą klasę i ładniejszy styl. Szkoda, że tak się stało.
Konrad Piasecki: Kluzik, Jakubiak, Poncyljusz, Kamiński, Bielan, Kowal - smutno i samotnie będzie panu teraz w PiS-ie.
Jacek Kurski: Lepsza prawda i oparcie się na prawdziwych przyjaciołach niż na fałszywych. Ci, którzy zostają w PiS, a to jest przygniatająca większość, możemy mówić wręcz o pojedynczych osobach, które z PiS odeszły, to jest fenomen polskiej sceny politycznej, to jest kapitał na przyszłość i to jest jedyna realna alternatywa wobec PO.
Konrad Piasecki: Tylko, że frakcja młodych to teraz tylko pan i Ziobro.
Jacek Kurski: Myli się pan. Jest jeszcze mnóstwo innych ludzi: Mariusz Błaszczak, Janek Dziedziczak, Adam Hofman, Mariusz Kamiński.
Konrad Piasecki: A nie boi się pan, że PiS to będzie teraz taki szary, smutny zakon, że wreszcie i na pana przyjdzie też zły czas?
Jacek Kurski: Nie boję się. Jak nie będziecie PiS przedstawiać tak właśnie szaro i brzydko, to wyjdzie prawda o nas, która jest kolorowa, wielobarwna i bardzo przyszłościowa i optymistyczna. Partia Prawo i Sprawiedliwość to jest partia optymizmu, nie wiem czy pan zauważył.
Konrad Piasecki: A kto teraz będzie optymistycznymi ustami PiS, czyli rzecznikiem prasowym? Pan?
Jacek Kurski: Nie sądzę. Mam liczne zaangażowania, chociażby w Parlamencie Europejskim. Na pewno ktoś z nowych koleżanek czy kolegów. Może koleżanka. Bardzo bym chciał.
Konrad Piasecki: A co teraz będzie z europarlamentem? Co z delegacją PiS-u? Co z frakcją? Zostaniecie wszyscy razem, czy się rozejdziecie?
Jacek Kurski: Nie, jesteśmy przed zasadniczymi rozmowami z naszymi partnerami z Wielkiej Brytanii, konserwatystami, i z Czech. Z pewnością jakieś zmiany frakcje czekają, ale za wcześnie o tym teraz mówić.
Konrad Piasecki: Ale Kamiński powinien pozostać liderem frakcji?
Jacek Kurski: Myślę, że sam Michał Kamiński podjął decyzję co do swojej przyszłości, atakując formację, której zawdzięczał wszystko. W związku z tym myślę, że ta sprawa jest już przesądzona.
Konrad Piasecki: Kamiński odejdzie?
Jacek Kurski: Nie chcę zamieniać naszego wywiadu w rozmowę na temat przyszłości frakcji, do czego nie mam upoważnienia. Po tym, co zrobił, sam się postawił poza nawiasem poważnej polityki i poza Prawem i Sprawiedliwością, która jest konstytutywną częścią frakcji Europejskich Reformatorów i Konserwatystów.
Konrad Piasecki: Wczoraj wieczorem na zapleczu prezes nie zdradzał żadnej chęci odejścia, przekazania władzy w partii? Nie był załamany?
Jacek Kurski: Nic podobnego, wprost przeciwnie - cieszył się, że PO czuje nasz oddech, cieszył się, że mimo tej fatalnej akcji rozłamowej, która nam zabrała ładnych 7, 8 procent, PiS jest jedyną alternatywą. Przypominał, że po raz kolejny sondaże się skompromitowały i to, co miało być nokautem, tak naprawdę było nokautem, ale dla aspiracji PO, która chciała mieć już 50 proc., a ma 33. Krótko mówiąc sporo optymizmu, ale też mnóstwo pracy i potrzeby konsolidacji wewnątrz PiS.
Konrad Piasecki: Wy się chyba już przyzwyczailiście do porażek.
Jacek Kurski: Nie przyzwyczailiśmy się, to PO musi się zacząć przyzwyczajać do klęski, która z pewnością, gdy społeczeństwo odpłaci za jej fatalne rządy, przyjdzie w przyszłym roku w listopadzie w wyborach do Sejmu i Senatu.