"To nieprawda, że uczelnie aż tak źle kształcą. To wypowiedź skandaliczna i nieprawdziwa” - mówi Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego w Kontrwywiadzie RMF FM. W ten sposób minister odniosła się do wypowiedzi prof. Jana Hartmana o polskich uczelniach: "baranem wchodzisz, baranem wychodzisz". "Proponuję, żeby na kierunkach, na których potrzebni są najwybitniejsi studenci, podczas przyjęć przeprowadzać jednak rozmowy kwalifikacyjne"- mówi Barbara Kudrycka o obecnym systemie maturalnym, w którym matura jest jednocześnie przepustką na studia.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Konrad Piasecki: "Baranem tam wchodzisz, baranem wychodzisz" - tak mówi o polskich uczelniach prof. Hartman. Niewesoła to perspektywa dla polskich maturzystów.
Nieprawdą jest, że wszyscy maturzyści są aż tak słabo przygotowani do studiów
Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego: To jest skandaliczna wypowiedź. Nieprawdą jest, że wszyscy maturzyści są aż tak słabo przygotowani do studiów i że tak uczelnie źle kształcą. Nasze kształcenie na kierunkach medycznych ma akredytację amerykańską, czyli jest najlepsze w Europie.
Pani mówi i skandaliczna i nieprawdziwa. Gdyby była skandaliczna, ale prawdziwa, to bym się bardzo niepokoił.
Oczywiście. Nieprawdziwa z gruntu.
Co pani zrobi z prof. Hartmanem, który zdaje się jest szefem jakiegoś zespołu w pani ministerstwie?
Pan prof. Hartman będzie dalej członkiem tego zespołu.
Członkiem, ale przewodniczącym?
Sam poprosił mnie o to, aby w sytuacji gdy już się tak bardzo mocno angażuje w działalność partii opozycyjnej, zmienić swój status w zespole i być po prostu aktywnym członkiem.
Hartman pisze o profesorach, którzy dają zaliczenia za nic i o studentach, których jest za dużo, mają niski intelektualny, pomaturalny poziom, a w tym coś już jest, przyzna pani.
Nie wiem o jakich studentach pan prof. Hartman mówi. Czy o studentach Uniwersytetu Jagiellońskiego? - bo jak rozumiem na Uniwersytecie Jagiellońskim są najlepsi.
Bardziej mówi o studentach akurat z Gorzowa, chociaż studentów z Gorzowa nie chciałbym dotknąć.
Prawdą jest, że w dzisiejszych czasach niemal 70 proc. maturzystów potem studiuje. To jest naprawdę bardzo dużo.
Czy nie za dużo pytam?
Nie.
Nie jest tak, że naprawdę nam nie potrzeba aż tylu osób z wyższym wykształceniem?
Żadne studia złego nie nauczą, natomiast oczywiście nie wszystkie studia są możliwe do tego, żeby studiowali na nich wszyscy maturzyści. Dlatego staramy się, aby było kształcenie akademickie w uczelniach badawczych i kształcenie zawodowe, gdzie profesjonalnie przygotowuje się do wykonywania konkretnego zawodu, na przykład fizjoterapeuty.
Tyle, że te masowe studia produkują też bezrobotnych i dziwię się, że pani nic z tym nie próbuje zrobić. A w każdym razie nie krzyczy pani, że to naprawdę trzeba natychmiast zmienić.
Krzyczę, ponieważ zmieniamy strukturę kształcenia już od 2008 roku, kiedy wprowadziliśmy kierunki zamawiane. Mamy w tej chwili więcej kandydatów na studia i studentów na kierunkach technicznych i ścisłych, co powoduje, że jest ich mniej na politologiach czy innych kierunkach masowych.
Ale cały czas tych bezrobotnych politologów produkujemy na pęczki.
Wie pan na czym polega problem? Problem polega na tym, że tam mamy bardzo dobre kształcenie, gdzie są odgórnie określone limity przyjęć na studia, szczególnie w dobrych uczelniach. Mamy limity przyjęć na studia medyczne i później mamy bardzo dobrze wykształconych lekarzy. Nie było dotychczas limitów odgórnie określanych na socjologii, dziennikarstwie. Określały to same uczelnie i je rozciągały w nieskończoność. Limity zostały określone już od roku 2012-2013 z tym, że uczelnie mogą wnioskować o ich zwiększenie. Bardzo ciekawe, że im gorsze uczelnie tym częściej wnioskują o zwiększenie limitu.
Dzisiaj czytam w roczniku statystycznym, mamy ponad 20 tys. osób na studiach dziennikarskich, bliskich mi z oczywistych powodów. Nie mam nic przeciwko temu, żeby czuć oddech konkurencji na plecach, ale ja wiem, że z tych 20 tys. prace dziennikarskie znajdzie dwa tysiące, trzy - góra.
Problem polega tutaj przede wszystkim na odpowiedzialności lektorów, bo ja rozumiem, że odrębne wydziały: wydział dziennikarstwa, wydział politologii, wydział socjologii czy prawa, to są takie, jakby odrębne zamki, w których własne reguły działają. Ale rektorzy, którzy wyrażają zgodę na otwarcie nowych, atrakcyjnych, interdyscyplinarnych kierunków studiów, powinni wpływać na dziekanów tych kierunków masowych, żeby je ograniczali. Zapowiadam bowiem, że w tym roku będę bardzo ostrożnie wyrażać zgodę na zwiększenie limitów i tylko przede wszystkim ze względu na uzasadnienie kierunkami ścisłymi i technicznymi.
Zaczęliśmy od matur i do matur chcę jeszcze nawiązać. Podoba się pani ten system maturalny, który wiąże wynik matury z dostaniem się na studia?
Podoba mi się z tego powodu, że nie trzeba dwukrotnie zdawać egzaminu.
Tyle, że z drugiej strony on wyklucza kreatywność. Testowe matury sprawiają, że na studia dostają się niekoniecznie pasjonaci.
Tak, tak i egzaminy ustne z polskiego i języka obcego właściwie nie mają większego znaczenia. Są jakby sztuką dla sztuki.
To może jednak wprowadzić zamiast systemu maturalnego, rozmowę kwalifikacyjną, która często dużo więcej mówi o człowieku niż wynik matury.
Nie tylko matura. Proponuję rozmowy kwalifikacyjne na wiodących uczelniach
Proponuję, aby na tych kierunkach, na których naprawdę potrzebni są najwybitniejsi studenci, najlepsi maturzyści w Polsce, na przykład tych (szkół - przyp. red.), które mają status krajowych naukowych ośrodków wiodących, żeby przeprowadzić taką rozmowę kwalifikacyjną, ponieważ wówczas można odkryć prawdziwy talent i pasję. Oczywiście nawet matematyka rozszerzona, fizyka rozszerzona nie odpowiedzą na to, czy ktoś jest naprawdę wybitnie utalentowany, czy po prostu utalentowany.
Kiedy pani wprowadzi płatność za wszystkie wyższe studia?
Wprowadziłam już odpłatność za drugi kierunek studiów i na razie to wystarczy.
Na razie? Czy w ogóle wystarczy?
Rząd Platformy Obywatelskiej nie planuje wprowadzenia odpłatności za studia, ponieważ bierzemy pod uwagę poziom rozwoju gospodarczego kraju i to, że talenty rodzą się wszędzie, również w biednych rodzinach.
Oczywiście, tylko ja mówię o systemie kredytowym. O systemie, w którym spłaca się swoisty kredyt za wyższe uczelnie w momencie, kiedy osiągnie się jakiś poziom zarobku. Absolutnie nie, żeby ograniczać dostępność studiów dla osób biednych.
Mamy w tej chwili bardzo przyjazny system kredytowy, mamy system stypendialny: stypendia socjalne i naukowe. Chcemy wprowadzić stypendia naukowe już od pierwszego roku studiów właśnie dla tych najbiedniejszych, aby było ich stać na utrzymanie się w Warszawie, w najlepszych ośrodkach w Krakowie czy w Poznaniu.
Czyli system powszechnej płatności nie będzie w tej czterolatce rządowej?
Nie sądzę, żeby ktokolwiek o tym myślał.
A na koniec, możemy się na coś umówić pani minister?
Chętnie.
Zadam pytanie, a pani nie odpowie: "na razie jestem ministrem", dobrze ?
Dobrze.
Wystartuje pani do Europarlamentu?
W Brukseli już byłam i było fajnie. Ale jeśli chce się rozśmieszyć Boga...
... Jeśli chce pan rozśmieszyć Boga, niech pan powie mu o swoich planach.
Czyli ma pani taki plan, ale nie chce go wypowiedzieć głośno ?
Nie, tak naprawdę my nie znamy dnia, ani godziny pełniąc funkcje ministerialne. Wszystko zależy od sytuacji politycznej i od tego, co premier zamierza zrobić podczas rekonstrukcji rządu, czy też w stosunku do mnie.
Rozumiem, że przewiduje pani taki wariant ?
Już byłam w Parlamencie Europejskim, wiem na czym to polega, pracowałem tam trzy lata. Było fajnie, ale zrezygnowałam z tego, żeby być ministrem.
Gdyby trzeba było tam wrócić, nie powiedziałby pani "nie"?
Ale mnie pan ciśnie, na razie zajmuje się zmianami w szkolnictwie wyższym i w nauce, to są również odpowiedzialne zadania.