"Ja i Arłukowicz należymy do nielicznych polityków myślących samodzielnie. On przekonał się, że ja nie jestem katolickim talibem z nożem w zębach, a ja, że on nie jest młodym SLD-owskim cynikiem" - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM Jarosław Gowin. "Jeżeli chce się wygrywać wybory trzeba iść szeroką ławą, choć czasem przychodzi płacić za to wysoką cenę" - dodaje.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Konrad Piasecki: Polityk PO Jarosław Gowin, dzień dobry.
Jarosław Gowin: Witam serdecznie, dzień dobry. Tym razem z Warszawy.
Konrad Piasecki: Pana hasło "Wolę Giertycha niż Arłukowicza" nadal aktualne?
Jarosław Gowin: Ja nie mam nic przeciwko Romanowi Giertychowi, natomiast...
Konrad Piasecki:... ale od wczoraj Arłukowicza lubi pan bardziej?
Jarosław Gowin: Ja akurat Bartosza Arłukowicza cenię nie od wczoraj. Poznaliśmy się lepiej, kiedy po tragicznej śmierci Jerzego Szmajdzińskiego, Bartosz Arłukowicz zastąpił go w mediach i wtedy przekonaliśmy się wzajemnie, że ja nie jestem katolickim talibem z nożem w zębach a on nie jest młodym cynikiem z SLD.
Konrad Piasecki: I nie ciasno będzie panu z nim w jednej partii?
Jarosław Gowin: Nie, nie będzie mi ciasno. Obserwuję ewolucję poglądów, które zbliżały Bartosza Arłukowicza do PO a poza tym w takiej nowoczesnej, wielonurtowej partii jak PO powinno być miejsce dla ludzi o wrażliwości takiej liberalno-lewicowej.
Konrad Piasecki: Ale to jednocześnie jest człowiek, który mówił "Jezus Maria, Platforma jest plastikowa, aż boli".
Jarosław Gowin: Tak mówił. Myślę, że dzisiaj by się już pod tym nie podpisał.
Konrad Piasecki: On mówi, że oczywiście ewoluuje, ewoluuje. W ramach ewolucji zapewne by nie powtórzył, że "PO jest obła i śliska, Tusk miałki w odróżnieniu do Kaczyńskiego, bo temu przynajmniej o coś chodzi". Tylko się zastanawiam, czy pan będzie teraz na spółkę z Arłukowiczem "odplastikawiał" PO?
Jarosław Gowin: To jest polityk, któremu w moim przekonaniu właśnie o coś chodzi. Ja się w wielu sprawach mogę z nim różnić np. w sprawach bioetycznych, ale mam wrażenie, że obydwaj należymy do grupy polityków, nie tak znowu może licznej, polityków myślących niezależnie.
Konrad Piasecki: Zwłaszcza w Platformie.
Jarosław Gowin: Nie.
Konrad Piasecki: Takich coraz mniej.
Jarosław Gowin: Powiedziałbym, że zwłaszcza w dzisiejszej fazie rozwoju demokracji, czyli takiej fazie demokracji medialnej.
Konrad Piasecki: A wychodząc na chwilę z takiego, no nie powiem, bagienka, ale powiedzmy jeziorka politycznego, myśli pan, że wyborca wczoraj tak się straszliwie ucieszył na myśl o tym transferze? On widząc rosnące ceny, inflację, rosnące bezrobocie, pomyślał sobie: jak to dobrze, że premier zajmuje się takimi transferami?
Jarosław Gowin: Z całą pewnością ceny, czy szerzej, stan gospodarki to jest najważniejsze zadanie dla Platformy, teraz w ciągu najbliższych kilku miesięcy. I na następną kadencję.
Konrad Piasecki: A widzimy premiera, który się zachwyca transferem Arłukowicza, a w sprawie cen robi mniej. Czy nie jest więc tak, że politycy zaczynają żyć w swoim własnym światku, w którym im się wydaje, że taki transfer jest sukcesem tak wielkim, że właściwie niczego więcej nie trzeba?
Jarosław Gowin: Premier zajmuje się cenami i stanem gospodarki przez 30 dni w miesiącu, a jeżeli pół tego 31. dnia poświęca na rozmowę z Bartoszem Arłukowiczem, to chyba nic złego dla polskiej gospodarki z tego powodu nie wyniknie.
Konrad Piasecki: 30 dni to się nie zajmuje panie pośle, bo jak czytamy, weekendy to on ma takie od piątku od godziny 12 do poniedziałku do 17.
Jarosław Gowin: Bardzo chętnie zrelacjonowałbym tutaj, jak wyglądają moje weekendy, jak bardzo są wypełnione pracą, a wyobrażam sobie, jak to wygląda w przypadku premiera.
Konrad Piasecki: Ale abstrahując na chwilę od sprawy Arłukowicza i transferów politycznych, jak pan czyta, że premier 175 razy wziął rządową maszynę na rejsy Warszawa-Sopot - ten sam premier, który obiecywał, że będzie latał wyłącznie rejsowymi samolotami - to nie jest panu trochę wstyd?
Jarosław Gowin: Nie, dlatego, że państwo powinno działać sprawnie i nie powinniśmy przywiązywać wagi do tego, czy i w jaki sposób premier trafia na weekendy do domu, tylko powinniśmy rozliczać go z konkretnych efektów pracy.
Konrad Piasecki: Podpisałbym się obiema rękami pod tym, co pan mówi, gdyby to nie był premier, który w expose mówił o rejsowych samolotach.
Jarosław Gowin: Ja myślę, że wtedy, kiedy Donald Tusk rozpoczynał swoją działalność jako premier, pewnie nie do końca zdawał sobie sprawę z gigantycznych ciężarów, które spadają na wszystkich przedstawicieli rządu, a już zwłaszcza na premiera.
Konrad Piasecki: Huebner, Krzaklewski, teraz Arłukowicz, Cimoszewicz też odrobinę. Czy jest polityk, którego nie przyjęlibyście do Platformy?
Jarosław Gowin: Z całą pewnością.
Konrad Piasecki: Na przykład kto?
Jarosław Gowin: Nie chcę operować nazwiskami, bo byłoby to niegrzeczne, ale na przykład z mojego punktu widzenia ktoś, kto głosiłby hasła szowinistyczne albo ktoś, kto domagałby się liberalizacji obecnej ustawy antyaborcyjnej, to ja tego typu osób nie widziałbym w Platformie.
Konrad Piasecki: Marek Borowski ma dostać poparcie Platformy w wyborach do Senatu. Jestem niemal przekonany, że jest zwolennikiem liberalizacji ustawy antyaborcyjnej.
Jarosław Gowin: To zupełnie co innego nie wystawiać komuś kontrkandydata w wyborach do Senatu. Wiem, że koledzy z warszawskiej Platformy rozważają taką możliwość, a co innego zapraszać kogoś takiego do partii.
Konrad Piasecki: Czyli w jednej partii nie, ale poparcie w wyborach już bardziej?
Jarosław Gowin: Nie przesądzam, bo to jest decyzja pozostająca w gestii lokalnych działaczy Platformy, w tym wypadku warszawskich. Natomiast chcę też powiedzieć, że akurat Marek Borowski - niezależnie od tego, że różnice między moimi a jego poglądami są dużo większe niż w przypadku Bartosza Arłukowicza - to też jest ktoś. To jest polityk o wysokich kwalifikacjach i niezależnych poglądach.
Konrad Piasecki: A takie postaci jak Paweł Poncyljusz, Joanna Kluzik-Rostkowska trafią na listy Platformy?
Jarosław Gowin: Mam nadzieję, że trafią do Sejmu z list PJN-u. Ja nigdy nie ukrywałem swoich sympatii do tych polityków.
Konrad Piasecki: PJN-u? W ostatnim sondażu "Rzeczpospolitej" PJN miał równe zero.
Jarosław Gowin: Muszą się zmobilizować, muszą walczyć do końca. Zostało pół roku do wyborów, rzutem na taśmę mogą przezwyciężyć te złe sondaże. Natomiast gdyby się okazało, że jednak lista PJN-u nie startuje, a koledzy z PJN-u szukaliby u mnie rady, to doradzałbym, żeby rozmawiali z PSL-em.
Konrad Piasecki: Ale są prowadzone już w tej chwili jakieś tego typu rozmowy?
Jarosław Gowin: Ja nic na ten temat nie wiem i z całą pewnością do roli headhuntera się nie piszę.
Konrad Piasecki: A jak pan patrzy na to szerokie transferowanie Platformy, to nie ma pan poczucia, że trochę jesteście takim nie frontem, a platformą jedności narodu? Że właściwie wizerunek ideowo-polityczny kompletnie się w tym zatraca.
Jarosław Gowin: Jeżeli chce się wygrywać wybory na poziomie czterdziestu lub czterdziestu kilku procent, to trzeba iść szeroką ławą. Czasami przychodzi za to płacić wysoką cenę, zwłaszcza dla takich polityków przywiązanych do swoich poglądów, a ja nie ukrywam, że do wielu poglądów jestem przywiązany. Ale też z pokorą przyjmuję uwagi premiera Tuska, który mówi: "Gdybym cię słuchał, to mielibyśmy poparcie rzędu dziesięciu procent".