W skali od 1 do 10 sytuację na południu kraju oceniałbym na 8 punktów - powiedział w Kontrwywiadzie RMF FM zastępca Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej Janusz Skulich. Sytuacja jest bardzo niebezpieczna. Do Krakowa i Częstochowy wczoraj ściągnęliśmy ponad 500 strażaków z całej Polski. Czekają w gotowości.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Konrad Piasecki: Generał Janusz Skulich szef powodziowego sztabu kryzysowego Komendanta Głównego Straży Pożarnej, dzień dobry. Racibórz, Zabrze, Czechowice… gdzie w tej chwili sytuacja wygląda najgorzej z pańskiej perspektywy ?
Janusz Skulich: Koncentrujemy się na dwóch miejscach: jedno to jest dorzecze Odry, właśnie od ujścia Olzy poprzez przedmieścia Raciborza i teraz bardziej dalej: Kędzierzyn - Koźle, przedmieścia Opola. I drugi obszar to jest z kolei górna Wisła: zapora w Goczałkowicach, Oświęcim.
Konrad Piasecki: O których z tych miejsc myśli pan z większym niepokojem?
Janusz Skulich: Jedno i drugie jest istotne, bo tam deszcz pada w jednym i drugim miejscu z tą samą intensywnością. Cały wczorajszy dzień bój szedł właściwie o te dwie okolice.
Konrad Piasecki: To z czym mamy dzisiaj do czynienia, czy to jest sytuacja, która grozi jakimś kataklizmem, jakąś katastrofą, czy jest w miarę opanowana.
Janusz Skulich: Od wczoraj ona jest dość stabilna, koledzy mówią dość uspokajająco o tym, że poziomy wody są niezłe, ale my musimy mieć świadomość tego, że my mamy z bardzo niebezpieczną sytuacją do czynienia. To są naprawdę już niewielkie zapasy zarówno w zbiornikach retencyjnych, jak i poziomów wód w rzekach, wysokości wałów. Podniesienie wody już o niewielkie wartości może doprowadzić do katastrofy.
Konrad Piasecki: Na razie cierpią wsie, małe miasteczka. Czy któreś z miast, większych polskich miast, będzie zagrożone powodzią?
Janusz Skulich: Cały czas są zagrożone powodzią. Wczoraj prezydent Raciborza zdecydował się na częściową ewakuację kilku dzielnic Raciborza, to on wie co robi.
Konrad Piasecki: Chociaż daje się niewiele osób się chciało ewakuować, czyli ludzie cały czas nie mają poczucia, ze jest naprawdę groźnie.
Janusz Skulich: To jest w ogóle inny problem. Ta ewakuacja, możemy o niej porozmawiać jak ona powinna wyglądać, jak wygląda, jakie okoliczności są z tym związane. Ale jeśli mamy świadomość tego, że woda idzie w wałach i do przelania wałów zostaje kilkadziesiąt centymetrów, to naprawdę niewielkie zjawisko podniesienia tego poziomu powoduje, że ta woda się przelewa i jest katastrofa taka jak w 97 roku.
Konrad Piasecki: Gdyby w tej chwili deszcz przestał padać, ta sytuacja byłaby bezpieczna?
Janusz Skulich: Tak. Ona by się ustabilizowała, wiedzielibyśmy, że nie grozi nam już nic więcej w sensie podnoszenia się wody. Trzeba by było zadbać o to, żeby przez te kilka dni, które są potrzebne na to, żeby woda zeszła z górnej części rzek na te nizinne, trzeba by było nadzorować wały, uszczelniać jeszcze to co się uszkodziło.
Konrad Piasecki: Tyle, że zdaje się prognozy nie są najlepsze, jednak padać będzie chociaż już nie tak intensywnie jak w ostatnich dniach.
Janusz Skulich: Tak, tutaj jesteśmy w ścisłym kontakcie z kolegami z Instytutu Meteorologii, z kolegami z Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej, którzy mówią nam, że będzie padało do piątku, ale intensywność tych opadów już może być mniejsza.
Konrad Piasecki: Są już plany kolejnych ewakuacji?
Janusz Skulich: W tej chwili nie ma takiej potrzeby, żeby dokonywać gwałtownej ewakuacji. My oczywiście przygotowujemy się na to. Myśmy w Częstochowie i Krakowie, zbudowali w ciągu wczorajszego popołudnia straż pożarną potencjału województwa mazowieckiego czy śląskiego. Tam zostało ściągnięte ze Szczecina, Gdańska, z Olsztyna, mówię o województwach: łódzkiego, wielopolskiego ponad 500 strażaków ze sprzętem, do pompowania, do ewakuacji ludzi…
Konrad Piasecki: …rozumiem tworzycie taką nadzwyczajną jednostkę, która ma reagować na powódź?
Janusz Skulich: Tak, ona jest zlokalizowana w dwóch miejscach, 200 osób jest w Częstochowie, 300 jest w Krakowie.
Konrad Piasecki: Ale poradzicie sobie, czy będzie trzeba wezwać na pomoc wojsko?
Janusz Skulich: O tym porozmawiamy za dwa tygodnie. Ja jestem dobrej myśli. Koledzy dobrze prognozują pogody. One się sprawdzają w 90 procentach. To oznacza, że jeśli będzie taki stan, jak przewidują koledzy, nie powinno być pogorszenia tej sytuacji, czyli nie powinno dojść do sytuacji jak w 1997 roku.
Konrad Piasecki: Te porównania z 1997 rokiem jakoś zawsze nam w głowach powstają. Gdyby pan miał porównać tę sytuację dzisiejszą z 1997 rokiem. Jest dużo lepiej?
Janusz Skulich: Potencjalne zagrożenie jest bardzo duże. Woda idzie w wałach. Niewielkie zmiany wysokości mogą powodować przelanie wałów. Żeby sytuacja była taka jak w 1997 roku, musiałaby nastąpić jakaś katastrofa wałów na Odrze albo na Wiśle, albo te wały musiałyby zostać przelane górą.
Konrad Piasecki: A gdybyśmy przyjęli, że ta powódź 1997 roku miałaby w skali od jednego do dziesięciu - dziesięć punktów, to ta dzisiejsza powódź jest…?
Janusz Skulich: Myślę, że to jest siedem, osiem punktów.
Konrad Piasecki: Czyli poważnie?
Janusz Skulich: To jest bardzo poważne zagrożenie. Musimy mieć świadomość, że mamy do czynienia z poważnym zagrożeniem. Powtórzmy, że jeśli ktoś zarządza sytuacją kryzysową, decyduje się na ogłoszenie ewakuacji, czyli apeluje do ludzi, by opuścili miejsca, to rzeczywiście należy brać to pod uwagę.
Konrad Piasecki: Ludzie nie chcą się ewakuować, bo uważają, że sytuacja nie jest groźna, czy w naturalny sposób uważają, że domu, mieszkania trzeba pilnować. Nie wiadomo, co się będzie działo?
Janusz Skulich: Cały czas mówimy o ewakuacji tzw. dobrowolnej. Ewakuacji przymusowej nie zarządza się w takich okolicznościach. Aby tak zrobić należy wprowadzić kwalifikowane stany: stan klęski żywiołowej, stan wyjątkowy itd. To nie jest równoznaczny problem. Z jednej strony ludzie działają we własnym interesie, ewakuując się, są bezpieczniejsi. Z drugiej jednak strony, pozostaje dalej problem zabezpieczenia całego mienia, które zostawiają. Dla nas to jest również problem. My nie zarządzamy ewakuacji na wyrost. Zdajemy sobie sprawę, że dla nas takim samym problemem jest zabezpieczenie tego, co zostało pozostawione.
Konrad Piasecki: Ale jak pan mówi, obecna sytuacja w skali dziesięciopunktowej wygląda na siedem, osiem i nie ma tego stanu. Może należy go wprowadzić? Ma pan takie poczucie, że należałoby wprowadzić stan klęski żywiołowej, by trochę podgrzać sytuację wprowadzeniem stanu?
Janusz Skulich: Od podgrzewania sytuacji pan jest niedoścignionym ideałem.
Konrad Piasecki: Dobrze, źle się wyraziłem. Podgrzać sytuację to znaczy uświadomić ludziom, że jednak ta sytuacja jest bardziej poważna niż sobie myślą w tej chwili.
Janusz Skulich: Tak, ja sobie myślę, że powinniśmy wykorzystać wszystkie środki m.in. to z którego teraz korzystamy, do tego, żeby ludziom uświadomić, że sytuacja jest poważna i żeby być w ciągłym kontakcie i słuchać wszystkiego, co się dookoła dzieje. Bo o ile dzisiaj przechodziła nad ranem fala przez Racibórz, ona pewnie jeszcze przez kilka godzin będzie tam na wysokim poziomie i obniży się to nie znaczy, że zagrożenie ustąpiło. Jeśli będą dalej opady, największy wpływ mają te po stronie czeskiej, to znowu przyjdzie to zagrożenie i trzeba nadsłuchiwać co się dzieje.