Para prezydencka zostanie pochowana razem - powiedział w Kontrwywiadzie RMF FM Jacek Sasin z Kancelarii Prezydenta. Ujawnił, że pogrzeb prezydenta odbędzie dopiero, kiedy wszystkie ciała ofiar katastrofy dotrą do Polski.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Konrad Piasecki: Pan był pierwszym albo jednym z pierwszych urzędników państwowych, którzy musieli głośno powiedzieć o katastrofie, którzy musieli poinformować o katastrofie, a pan robił to w miejscu absolutnie szczególnym, bo w Katyniu. Jaką drogą dotarła do pana wiadomość o tym, co się stało.
Jacek Sasin: Ja rzeczywiście byłem na cmentarzu w Katyniu, oczekiwałem tam na pana prezydenta, rano jeszcze wahałem się, czy jechać na lotnisko, czy jechać na cmentarz. Zdecydowałem, że pojadę na cmentarz, że to jest to miejsce ważniejsze, żeby wszystko dojrzeć, żeby było wszystko w porządku, żeby wszystko czekało na pana prezydenta, na wszystkich, którzy panu prezydentowi towarzyszą. I będąc na cmentarzu najpierw dostałem informację, że samolot nie wyląduje, że samolot będzie leciał na inne lotnisko i w tym momencie zobaczyłem pana z protokołu dyplomatycznego, który był na miejscu, zaczął krzyczeć do słuchawki "to niemożliwe".
Konrad Piasecki: Atmosfera na cmentarzu musiała być straszna, dramatyczna.
Jacek Sasin: Ludzie nie wiedzieli. Jeszcze nie wiedzieli tego, co się stało. Ja podchodzę do tego człowieka z protokołu, mówię "dlaczego pan tak się denerwuje, przecież za chwilę przyjadą, to, że lądują gdzie indziej, to nie jest tak znowu duży problem. On mówi "panie ministrze, ja w to nie wierzę. Dostałem informację, że samolot się rozbił". Ja mówię "Coś poważnego?". Do człowieka w tym momencie nie dociera…
Konrad Piasecki: Poza tym są takie katastrofy samolotów, z których wszyscy wychodzą cało.
Jacek Sasin: Właśnie. On mówi "nie wiem dokładnie, ale prawdopodobnie samolot przy lądowaniu" - to była taka informacja. Więc pierwsza myśl oczywiście taka "na pewno nic się nie stało, takie katastrofy się zdarzają, może nie na co dzień, ale jednak dosyć często, stosunkowo często". Ale zdecydowałem natychmiast, że muszę jechać na lotnisko, zobaczyć, sprawdzić naocznie, co się stało. Porozumiałem się z funkcjonariuszami BOR-u, wsiedliśmy do samochodów BOR-u i milicja rosyjska nas eskortowała na lotnisko. Już po drodze zaczęły przez radio napływać informacje znacznie gorsze, że samolot nie doleciał do pasa, że rozbił się przed pasem startowym.
Konrad Piasecki: Pan w ogóle był w stanie dotrzeć na miejsce katastrofy?
Jacek Sasin: Tak, tak. Groza - jak mówię - narastała z minuty na minutę tak naprawdę. Natomiast rzeczywiście na lotnisku pierwszy obraz, jaki pamiętam był taki, że po tym, jak wysiedliśmy z samochodu biegnie funkcjonariusz rosyjski, pytamy go - co naturalne - co się stało, a on krzyczy "wsie pogibli!". Pobiegł dalej. Podjechaliśmy kawałek jeszcze kawałek, ile to było możliwe, dalej zaczęliśmy biec przez ten lasek i rzeczywiście obraz, jaki zobaczyłem, był tragiczny i wstrząsający. Samolot - to, co możemy teraz wszyscy zobaczyć na zdjęciach - po prostu w częściach, rozbity doszczętnie.
Konrad Piasecki: Płonące fragmenty, poodrywane…
Jacek Sasin: Ja, powiem szczerze, nie widziałem ognia, widziałem ten taki dym, unoszący się znad tych szczątków, ale samolot nie płonął, z tego, co widziałem. On po prostu był rozbity na fragmenty, drobne, nawet często bardzo drobne fragmenty rozrzucone.
Konrad Piasecki: I zwłoki.
Jacek Sasin: I zwłoki. Chociaż oczywiście było tak, że jeszcze w tym momencie miałem nadzieję, że jakieś osoby żyją, że to nie jest tak, że wszyscy zginęli.
Konrad Piasecki: Nawet były takie pierwsze informacje, że trzy osoby przeżyły, choć są w ciężkim stanie.
Jacek Sasin: Tak jest. Wróciłem stamtąd, chwilę pochodziliśmy, popatrzyliśmy, trwała akcja ratunkowa. Zdecydowaliśmy z panem ambasadorem Bahrem, że w tej sytuacji musimy wrócić na cmentarz katyński i poinformować wszystkich, co się stało.
Konrad Piasecki: Pan miał być w tym samolocie. Nawet w naszym radiu była taka informacja, że pan tam zginął.
Jacek Sasin: Tak, miałem być w tym samolocie. Zresztą poprzedniego dnia wieczorem otrzymałem od protokołu dyplomatycznego taką książeczkę, jaką daje się wszystkim uczestnikom wyjazdu przygotowaną przez protokół i ze zdumieniem zobaczyłem, że zostałem umieszczony - mimo że były inne ustalenia - w spisie osób, które są w tym samolocie. Zwróciłem nawet uwagę na to, że to jest pomyłka. Ale okazało się, że nie dało się tego sprostować, nie dało się tego wykreślić. Rzeczywiście jeszcze kilkanaście dni przed tym wylotem wersja była taka, że ja będę towarzyszył panu prezydentowi w samolocie. Ale ponieważ ja zdecydowałem, że ktoś musi tam być wcześniej, ktoś z osób, które mogą podejmować decyzje musi być wcześniej, aby wszystkiego na miejscu przypilnować, aby wszystko było w porządku. I tak naprawdę rozmawiałem z panią dyrektor, która zajmowała się z ramienia Kancelarii, panią dyrektor Katarzyną Doraczyńską, wspaniałą zresztą osobą, która zajmowała się przygotowaniem tej wizyty. I ona poprosiła mnie, aby mogła lecieć tym samolotem, ponieważ miała rodzinne sprawy. Musiała odwiedzić rodzinę za granicą, mogła wrócić właściwie dopiero tuż przed tym wylotem i tak się umówiliśmy, że ja pojadę wcześniej samolotem, będę tam na miejscu, ona doleci. Dojrzy jeszcze wszystko w Warszawie, a w drodze powrotnej się zamienimy, ja wrócę samolotem.
Konrad Piasecki: Panie ministrze, jutro zostanie wystawiona trumna z ciałem pana prezydenta Kaczyńskiego, wystawiona w Pałacu Prezydenckim.
Jacek Sasin: Tak jest, tak jest.
Konrad Piasecki: Będą mogli odwiedzać ją wszyscy zwykli obywatale?
Jacek Sasin: Tak jest. Chcemy, aby każdy Polak, który będzie chciał oddać hołd panu prezydentowi mógł przyjść, stanąć przed trumną.
Konrad Piasecki: Boję się, że jeden dzień nie wystarczy.
Jacek Sasin: Bo też nie zakładamy, że to będzie jeden dzień. Mówiąc o wtorku ja mam na myśli to, że we wtorek to się stanie, natomiast trumna będzie wystawiona aż do uroczystości pogrzebowych.
Konrad Piasecki: Ta trumna będzie zamknięta.
Jacek Sasin: Trumna będzie zamknięta. Nie ma takiego zwyczaju, żeby publicznie… Ja wiem, że czasami w rodzinach jest inaczej, ale jednak nie ma takiego zwyczaju. Zresztą - panie radaktorze - to jest katastrofa.
Konrad Piasecki: Ze wszystkimi jej konsekwencjami straszliwymi.
Jacek Sasin: Tak jest.
Konrad Piasecki: Panie ministrze, a co w tej chwili możemy powiedzieć o pogrzebie? W sobotę uroczystości pogrzebowe - to nie będzie pogrzeb czy to będzie pogrzeb?
Jacek Sasin: To jest tak, że my w tej chwili jeszcze cały czas obracamy się w sferze pewnych planów, które są mniej lub bardziej sprecyzowane. Rzeczywiście jest taki pierwszy pomysł, żeby ta uroczystość pogrzebowa była w sobotę. Uroczystość pogrzebowa, która będzie poświęcona nie tylko parze prezydenckiej, ale poświęcona wszystkim, którzy zginęli w tym tragicznym wypadku.
Konrad Piasecki: To będzie taka uroczystość, na którą zostaną zaproszone głowy państw? Wielka uroczystość - oficjalna, państwowa?
Jacek Sasin: Taki jest zamysł. Dzisiaj będziemy to ustalać między Kancelarią Prezydenta i Kancelarią Premiera. Trwają cały czas te rozmowy. Jest ustalane wszystko, co się łączy z tą sprawą. Dzisiaj, myślę, ustalimy jakieś dalsze szczegóły. Ale trzeba powiedzieć wyraźnie: termin tej ceremonii, uroczystości pogrzebowej jest uzależniony od tego, kiedy w Polsce znajdą się ciała pozostałych osób, które zginęły - pani prezydentowej, bo nikt z nas nie wyobraża sobie innego scenariusza, jak ten, ze para prezydencka będzie razem w tych chwilach i zostanie razem pochowana.
Konrad Piasecki: Podobno rodzina o to prosi, jest to warunek rodziny.
Jacek Sasin: Ja jestem w stałym kontakcie z rodziną pana prezydenta i to jest coś, co nie podlega dyskusji.
Konrad Piasecki: Ale to jest tak, że zwłoki pani prezydentowej są cały czas niezidentyfikowane, bo pojawiły się takie informacje, że Jarosław Kaczyński będąc tam na miejscu, w Smoleńsku, zidentyfikował te zwłoki.
Jacek Sasin: To nie jest prawda. Miałem okazję rozmawiać z panem Jarosławem Kaczyńskim na ten temat. W sposób zdecydowany zaprzeczył jakoby w ogóle podejmował jakąkolwiek próbę identyfikacji jakichkolwiek zwłok jako zwłok pani prezydentowej. Takich sytuacji po prostu nie było. Pan Jarosław zidentyfikował zwłoki pana prezydenta, natomiast nie okazano żadnych zwłok pani prezydentowej, które nawet w domniemaniu miałyby być zwłokami pani prezydentowej.
Konrad Piasecki: Panie ministrze, rozumiem, że to jest tak, że będziecie czekać z pogrzebem - tak możemy powiedzieć - będziecie czekać z pogrzebem na moment zidentyfikowania zwłok Marii Kaczyńskiej i przywiezienia ich do kraju. Ale jeśli to będzie trwało, bo to może potrwać tydzień-dwa?
Jacek Sasin: Trudno, trudno. Będziemy czekać. Zresztą - tak jak powiedziałem - zamysłem rządu Rzeczypospolitej, naszym wspólnym zamysłem, obu kancelarii, jest to, aby ta uroczystość pogrzebowa, ta centralna, państwowa uroczystość pogrzebowa była uroczystością poświęconą wszystkim poległym i aby odbywała się przy trumnach wszystkich poległych. Czyli tak naprawdę data jest uzależniona od tego. My dzisiaj mówimy o sobocie, dlatego że jeszcze wczoraj była informacja od władz rosyjskich, że praktycznie do połowy tygodnia powinna się zakończyć identyfikacja i czwartek wydawałby się takim dniem, kiedy te wszystkie zwłoki mogłyby być przewożone do kraju. Jeśli tak by się stało, to sobota mogłaby być realnym terminem. Ale też cały czas mamy sprzeczne informacje o tym, jak przebiega identyfikacja. Różne informacje pojawiają się - ile ciał zidentyfikowano. Mam nadzieję, że dzisiaj to wyjaśnimy.
Konrad Piasecki: Są jakieś wstępne choćby plany dotyczące miejsca pochówku pary prezydenckiej?
Jacek Sasin: Nie. Oczywiście skłamałbym, gdybym powiedział, że nie ma rozmów na ten temat. Tutaj przede wszystkim musi decydować rodzina pana prezydenta, pani prezydentowej i w tej chwili za wcześnie, by o tym mówić.
Konrad Piasecki: Jak udaje się zorganizować prace Kancelarii Prezydenta, która tak straszliwie została okaleczona?
Jacek Sasin: Tak naprawdę dzisiaj jest pierwszy normalny - można powiedzieć - dzień pracy, mieliśmy weekend. Więc tak naprawdę w ten weekend Kancelaria nie wykonywała takich codziennych zadań, które przecież wykonuje każdy urząd. Podejmowane są decyzje różnego typu - od ważnych, ogólnopaństwowych do bardzo drobnych decyzji.
Konrad Piasecki: Jaki są takie najważniejsze zadania, najbardziej pilne zadania, które musi wykonać dzisiaj pełniący obowiązki prezydenta Bronisław Komorowski. Są jakieś rzeczy, które czekają już na jego biurku?
Jacek Sasin: Ja wczoraj miałem już okazję rozmawiać… Zresztą już w nocy z soboty na niedzielę, również wczoraj rozmawiałem z panem ministrem Michałowskim, który został wyznaczony na szefa Kancelarii Prezydenta. Dzisiaj rano odbędzie się spotkanie, zresztą wczoraj takie spotkanie się odbyło z dyrektorami biur Kancelarii. Dzisiaj będzie kolejne spotkanie rano. Ja poprosiłem wszystkich państwa dyrektorów, żeby pilnie przygotowali informacje o sprawach najpilniejszych. Musimy pamiętać o jednym - ze została przerwana pewna pamięć instytucji. Przecież jest tak, że nie ma osoby w Kancelarii, która ogarnia dosłownie wszystko. Zginął szef Kancelarii, który był zwornikiem całej Kancelarii - pan minister Stasiak. To ogromna strata. Zginęli ministrowie nadzorujący bardzo ważne obszary - pan minister Handzlik nadzorujący sprawy zagraniczne, niezwykle ważny obszar działalności pana prezydenta. Więc ważne jest w tej chwili tak naprawdę skatalogowanie tego, co mamy. Na pewno to, co jest najpilniejsze, to są podpisy pod ustawami. To się musi dziać, to są konstytucyjne terminy. Na szczęście jest, pracuje pan minister Duda, który nadzoruje sprawy prawne, sprawy legislacyjne. Przygotowuje już dla pana marszałka Komorowskiego te najpilniejsze do podpisu ustawy. One oczywiście, te dokumenty, wymagają teraz technicznych zmian, bo były przygotowane do podpisu przez pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego.