„Najważniejsze, żeby wyjść dziś na boisko i zagrać z sercem”- tak o meczu ze Szkocją mówi w Kontrwywiadzie RMF FM były reprezentant Polski a dziś jeden z dyrektorów kadry Tomasz Iwan. „To będzie trudniejszy mecz niż ten z Niemcami. Szkoci dostali ostrzeżenie, że grają z najlepszymi”- wyjaśnia. Gość Konrada Piaseckiego zdradza, że "po meczu z Niemcami nie było zabawy. Za moich czasów pewnie bardziej byśmy się… cieszyli"- tłumaczy. Iwan zdradza w czym może tkwić tajemnica ostatniego sukcesu Polaków. Ta reprezentacja się zgrywa. Pod każdym względem. To świadomość, że tworzymy zespół. Wcześniej nie było trenera, który potrafiłby zespół zintegrować - mówi.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Konrad Piasecki: Witam z hotelu bazy polskiej reprezentacji przed meczami z Niemcami i Szkocją. Moim gościem jest Tomasz Iwan, niegdyś piłkarz, reprezentant Polski, dziś dyrektor reprezentacji ds. organizacyjnych. Tu w hotelu jeszcze sennie i spokojnie - tak długo się rozpamiętuje tę sobotę i zwycięstwo, czy już myśli raczej o tym co dzisiaj wieczorem?
Tomasz Iwan: Przede wszystkim myśli się o tym, co będzie dzisiaj wieczorem. Obudziliście mnie bardzo wcześnie.
Ósma dwie to nie jest bardzo wcześnie - przynajmniej dla radiowców.
To zależy. Dla piłkarzy i dla sztabu to jest wcześnie, ponieważ często pracujemy do późnych godzin wieczornych, nocnych.
I wczoraj w nocy trwały jeszcze narady, jak pokonać tych Szkotów?
Najważniejsze jest, żeby wyjść na boisko, znowu zagrać z zaangażowaniem, sercem i to pewnie przyniesie efekt
Narady pewnie będą jeszcze dzisiaj nawet trwały, ale pewnie nikt nie zna recepty na to. Najważniejsze jest, żeby wyjść na boisko, znowu zagrać z zaangażowaniem, sercem i to pewnie przyniesie efekt.
Nie ma pan poczucia, że to - paradoksalnie - może być jeszcze trudniejszy mecz niż ten sobotni - w każdym razie mentalnie i psychicznie?
To na pewno będzie trudniejszy mecz, ponieważ Szkoci też dostali gdzieś ostrzeżenie, że grają z drużyną, która może wygrywać z najlepszymi, z mistrzami świata.
A poza tym porażkę z Niemcami każdy by zrozumiał, a po zwycięstwie z Niemcami porażki nikt nie wybaczy.
Taki jest sport. Jeżeli się ogrywa najlepszą drużynę na świecie, to poprzeczka, oczekiwania rosną. To będzie bardzo trudny mecz. Poza tym gramy z bezpośrednim rywalem w naszej grupie. Drużyną, która może nam zagrozić, drużyną, która walczy z nami o awans. Ale wierzymy we własne siły. Ten ostatni mecz pokazał, że potrafimy wygrać z najlepszymi na naszym globie. Nie wyobrażam sobie nic innego niż to, że będziemy walczyć ponownie o trzy punkty.
Pan patrząc okiem ekspiłkarza na piłkarzy i reprezentantów widzi pan różnicę w atmosferze, w nastroju, w podejściu do tego meczu ze Szkocją, inną niż do tego meczu z Niemcami?
Oczywiście, wiele się zmieniło, bo jeszcze niedawno wszyscy zastanawiali się, czy wygramy z Gibraltarem. Teraz wiemy, że wygraliśmy z Niemcami, więc oczywiście...
A to jest więcej luzu i swobody, czy wręcz przeciwnie - więcej napięcia i takiego poczucia, że ciężar rzucony na ich barki znacznie poważniejszy?
No, trochę luzu na pewno wkroczyło w to, że jesteśmy w stanie wygrać z najlepszymi i swoboda też jest - z jednej strony. Z drugiej strony czujemy też brzemię odpowiedzialności - nawet wręcz, że powinniśmy ten mecz wygrać, bo takie są oczekiwania.
Pan parę miesięcy temu mówił: 'ta reprezentacja nie jest zgraną paczką". Teraz jest inaczej?
Ta reprezentacja się zgrywa. I to, co zobaczyliśmy w meczu z Niemcami, to jest coś, czego chyba dawno nie widzieliśmy...
Ale zgrywa się sportowo, czy zgrywa się też jeśli chodzi o team?
Pod każdym względem. Drużyna, zespół - to jest zgrywanie się na wielu płaszczyznach.
Ale już nie jest tak, że po meczu każdy szybko biegnie do swojego pokoju i wsadza nos w smartfona, żeby popatrzeć, co tam na Facebooku się dzieje?
To nie chodzi o to. Można wsadzać nos w smartfona, natomiast tam jest gdzieś integracja. To jest myśl o koledze, który ze mną gra - bądź nie gra, bo ma kontuzję. To jest taka świadomość, że tworzymy zespół i pewnie pan to wie, ja to wiem - ci, którzy gdzieś funkcjonują w zespołach, gdzie jest więcej niż jedna osoba, że tworząc zespół - jak RMF FM na pewno, bo to pewnie też jest swego rodzaju zespół - nie chodzi o jednego człowieka, chodzi o grupę ludzi. I my staramy się tworzyć grupę ludzi, która jest bardzo świadoma tego, co chce osiągnąć, do czego dąży. No i powoli, myślę, że kibice zaczynają to zauważać.
Staramy się tworzyć grupę ludzi, która jest bardzo świadoma tego, co chce osiągnąć. Myślę, że kibice zaczynają to zauważać
A jeśli są kłopoty, czy jeśli były kłopoty z integracją zespoły, to z czego to wynikało? Z tego że jest za duża rotacja? Że oni się za mało znają? Za rzadko spotykają? Czy że są tak przejęci grą, że nie mają czasu na nic innego?
To wynika z wielu czynników. Chociażby z tego, że wcześniej nie było trenera, który potrafi te osoby zintegrować.
Adam Nawałka jest większym integratorem zespołu?
Pełni bardzo ważną funkcję takiego szefa, który pociąga za te sznurki, który ma wiele charakterów ponad sobą, który potrafi tych ludzi jakoś nakierować, zmusić do tego, by funkcjonowali tak jak on sobie tego życzy.
Pan też narzekał na reprezentantów, że stronią od alkoholu. Pan mówił: alkohol cementuje bardziej niż 10 treningów. Przestali stronić?
Nie przesadzajmy, alkohol nie odgrywa żadnej roli, to nie ma znaczenia tak naprawdę. Alkohol czy imprezy, czy cokolwiek innego jest wtedy, kiedy jest na to miejsce.
Była ostra zabawa po meczu z Niemcami?
Nie było....
Żadnej?
... no może nie żadnej, ale nie było zabawy. Ja powiem tak - za moich czasów o wiele bardziej byśmy...
Świętowanie zwycięstwa? Ja powiem tak - za moich czasów o wiele bardziej byśmy... się cieszyli - tak to określę
Świętowali?
... się cieszyli - tak to określę.
Pan i piłkarze - nie jest tak, że macie poczucie, trochę niepokojące, że jednak w tę sobotę mieliśmy kupę szczęścia?
Żeby wygrać z mistrzami świata, trzeba mieć szczęście. Do tej pory tego szczęścia nie było - można się zastanowić, dlaczego. Czynników jest wiele: determinacja, dążenie do celu. Udało się. Nie pytajmy się, dlaczego, czy mistrzowie świata mieli słabszy dzień, czy też my byliśmy tak dobrzy. Nieważne. Wygraliśmy. To był jeden z kroków do celu, a celem jest na pewno awans do Mistrzostw Europy.
Jedna kontuzja, reszta zdrowi. Czy to jest stan obowiązujący na przedmeczowy poranek?
To jest stan obowiązujący, wszystko może się zmienić jak w kalejdoskopie. Za chwileczkę chłopaki schodzą na śniadanie. Dyspozycja dnia, jak się czują, co komu dolega, mówię jeszcze raz, wszystko może się zmienić...
Rozumiem, że wiemy na pewno, że Jodłowiec nie jest w stanie wystąpić...
To na pewno, na ten moment Jodłowiec, reszta chłopaków w dyspozycji. Zobaczymy, na kogo postawi trener.
Ma pan poczucie, że ten zespół ze Szkocją będzie trochę inny niż ten z Niemcami, czy zwycięskiego składu się nie zmienia, wobec czego ci, którzy będą mogli wystąpić z tamtego składu, wyjdą dzisiaj na boisko?
Zwycięski skład na pewno już został zmieniony, bo mamy kontuzję. Natomiast dalej tworzymy zespół i nawet ci, którzy nie grają musza czuć się, że należą do tej drużyny. Nawet Tomek Jodłowiec, który już ma swój wkład w to, że ten sukces został odniesiony, jeszcze może nie do końca. Jeszcze raz podkreślam, że zwycięstwo z Niemcami to był taki mały kroczek w kierunku awansu, ja bym chętnie zamienił to zwycięstwo na awans, bo awans jest najważniejszy i będziemy się cieszyli - mam nadzieję - z wielkiego osiągnięcia jakim jest awans.
To ile dziś będzie?
Ile czego? Kibiców? Mam nadzieję cały stadion.
A ile w meczu? Jaki rezultat?
Jakiekolwiek zwycięstwo, 1:0 daje mi pełną satysfakcję.
Ale rozumiem, że grającym i obstawiającym nie radzi pan szarżować z optymizmem.
Ja jestem optymistą i wierzę mocno w zwycięstwo, natomiast to jest sport, to jest piłka, wszystko jest możliwe, tak samo jak w meczu z Niemcami wszystko było możliwe. Nikt nie stawiał na nasze zwycięstwo, a jednak się stało.