"Jesteśmy w klinczu między pacjentami, lekarzami i opinią publiczną" - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM Grzegorz Schetyna. "Rząd znalazł kompromis, ale w porównaniu z twardymi zapowiedziami nieustępliwości wobec lekarzy, rzeczywiście jest to zmiana polityki" - przyznaje. "Rząd nie przekonał opinii publicznej, że twarda polityka ws. lekarzy jest konieczna" - dodaje. Czy w innych sprawach rząd też będzie się wycofywał w przypadku protestów? "Mam nadzieję, że rząd będzie konsekwentny" - mówi gość RMF FM.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Grzegorz Schetyna: To nie kwestia tylko działania rządu, tylko ministerstwa.
Ale ministerstwo zdało ten egzamin?
Zdaje. Jest w trakcie zdawania - tak bym powiedział.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Tak, te prace rzeczywiście zaczęły się chyba zbyt późno, dopiero w listopadzie. Trudno też sobie wyobrazić żeby... Było dość intensywnie wcześniej, była kampania wyborcza.
Ale ustawa została uchwalona 12 maja.
12 maja podpisana przez prezydenta, w marcu uchwalona, więc był czas, żeby to przygotować.
Negocjacje trwały zbyt długo i dlatego przenieśliśmy się w złym stylu w nowy rok
Jeżeli zostałyby zakończone i zaakceptowane do końca roku, to można zaczynać w listopadzie. Trwały zbyt długo i dlatego przenieśliśmy się w złym stylu w nowy rok.
To grzech Ewy Kopacz?
Nie. Bardziej grzech zmiany. Inni ministrowie, zupełnie różni.
I grzech wyborów, które zaangażowały.
Kampanii wyborczej, w którą wszyscy byliśmy zaangażowani. Oczywiście. Dzisiaj jest wielkie wyzwanie dla Bartosza Arłukowicza, on musi zdać ten egzamin i daje sobie radę.
Dla tego samego Bartosza Arłukowicza, który przekonywał przez ostatnie tygodnie: "Nie można wydawać publicznych pieniędzy bez odpowiedzialności tych, którzy wypisują recepty". I okazało się, że jednak można.
Zostawmy. Na razie jesteśmy w trakcie. To jest rzeczywiście trudna sytuacja, proszę pamiętać, że jesteśmy w takim klinczu między pacjentami, między lekarzami, aptekarzami, firmami farmaceutycznymi i opinią publiczną. To wszystko jest bardzo takie sensytywne, wrażliwe.
Teraz już nie jesteśmy w klinczu, tylko teraz możemy wprost powiedzieć, że rząd wywiesił białą flagę i się poddał w tym sporze.
Nie, nie powiedziałbym tego.
A jakby pan to określił? "Rozsądne wycofanie się na pozycje defensywne"?
Tak. Wysłuchanie, poszukanie, znalezienie kompromisu. Oczywiście to nie jest przykład jakiejś szczególnie twardej relacji, ale nie było wyjścia. Tu trzeba szukać kompromisu. To też jest polityka. Wprawdzie zdrowotna, ale polityka.
Może nie trzeba było tak mocno wymachiwać szabelką wcześniej? Może nie trzeba było mówić o karach dla lekarzy, może nie trzeba było mówić o niemożności ustąpienia, bo trzeba ponosić współodpowiedzialność? Za bardzo napompowano ten balon.
Zderzając to z tymi twardymi wypowiedziami, na pewno jest to zmiana polityki. Koniec wieńczy dzieło. Poczekajmy, dajmy sobie jeszcze te parę dni i zobaczymy, jak ta sprawa się zakończy.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Rząd nie miał wyjścia, nie przekonał opinii publicznej do twardej reakcji ws. protestu lekarzy
Nie miał wyjścia. Nie miał też - wydaje mi się - takie przekonania, nie przekonał opinii publicznej, że ten twardy wariant jest niezbędny. Jest oczekiwany.
Jak nie przekona przyszłych emerytów, że powinni pracować dłużej albo dziennikarzy, że powinni zrezygnować z części kosztów uzyskania przychodu, to też rozumiem, że wywiesi białą flagę?
Z dziennikarzami będzie trudniej.
Właśnie mam wrażenie, że będziemy bardziej protestować, jeżeli już raz się nauczyliśmy, że trzeba poprotestować - po 9 dniach rząd się wycofuje.
I to jest kwestia... To oczywiście będzie wielki sprawdzian. Ale też będzie więcej czasu na to, żeby to wprowadzić. Proszę pamiętać, że podwyższanie wieku emerytalnego będzie trwało lata. To nie jest tak, że to jest coś nagłego i musi się zdarzyć już, jutro. Natomiast to jest kwestia konsekwencji, to jest kwestia determinacji. To jest kwestia przekonania,. Mam nadzieję, że wszystko to rząd będzie miał.
A w sprawie ustawy refundacyjnej konsekwencja i determinacja była?
Sprawa trwa. Ona jest jeszcze niezamknięta. Będziemy ją mogli podsumować, jak ona będzie zakończona. I mam nadzieje, że to będzie dobre podsumowanie.
Łudzi pan się jeszcze, że para Seremet-Parulski może sobie razem jakoś życie ułożyć?
Z tego, co widzę, raczej nie.
Jeden z nich musi odejść czy obaj muszą odejść?
Trudno powiedzieć. Ja bym chciał wpisać tę debatę, żeby ona nie była tylko personalna. Bo to może być tak, że panowie się nie lubią, nie chcą ze sobą pracować, a cierpi na tym instytucja publiczna. Ważna instytucja publiczna. I to by było niedobrze. Wolałbym mówić o tym, jak ma wyglądać prokuratura, jak ma być wpisana w system państwa.
O tym powiedzmy za 15 sekund. Teraz chciałem pana zapytać, czy wniosek o odwołanie Parulskiego, czy raczej wniosek o odwołanie Seremeta albo próba odwołania Seremeta? Powinno się przeciąć ten spór?
W moim przekonaniu nie powinni funkcjonować w instytucji, pokazując emocje i publicznie prowadząc spór.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Parulski musi odejść czy Seremet musi odejść?
Nie powinni w dwójkę funkcjonować. Ja nie chcę być sędzią w tej sprawie. Do takich sytuacji nie powinno dochodzić.
A ta debata, o której pan mówi, powinna cofnąć reformę i przywrócić prokuraturę generalną do stanowiska ministra sprawiedliwości?
To by było złe, bo jednak wiele zostało zrobionych i zbudowanie podstaw niezależności instytucji takich jak prokuratura jest naszym osiągnięciem.
To co by było dobre?
Ważne jest, żebyśmy mogli mieć pewność, że nie będzie dochodzić do takich sytuacji, że mogą być mechanizmy, które powodują możliwość ingerencji, także personalnej.
Kto powinien mieć te mechanizmy w ręku?
Na przykład prezydent...
Prezydent powinien mieć łatwiejszą możność odwołania prokuratora generalnego?
Tak, bo uważam, że jeśli mówić o cywilnym... nie może być tak, że prokuratura jest instytucją... powinna być instytucją niezależną, ale nie może być oderwaną od systemu państwa, więc ja uważam, że to jest dobry czas, żebyśmy przeprowadzili debatę w tej sprawie. Oczywiście ona powinna być intensywna i spokojna w związku z tym, co się stało w ostatnich dniach. Na razie tej atmosfery nie ma, ale jestem przekonany, że w perspektywie najbliższych tygodni zaczniemy o tym spokojnie rozmawiać.
Panie przewodniczący, strategiczna rezerwo, odnalazł się pan w nowej sytuacji?
Jestem szefem Komisji Spraw Zagranicznych i...
Nie czuję się opozycją. Mam swoje zdanie i własny ogląd sytuacji, ale czuję się dobrze
Jak chcą niektórzy. Nie czuję się opozycją. Mam swoje zdanie i własny ogląd sytuacji, ale czuję się dobrze.
A w ramach tego oglądu podejrzewa pan, że Tusk będzie chciał kandydować na prezydenta?
Trudno mi powiedzieć, bo to są, dzisiaj jesteśmy w czasie, że przez dwa lata nie ma żadnych wyborów, więc najpierw wybory do europarlamentu, później samorząd, potem dopiero prezydenckie i parlamentarne. Wszystko jest przed nami.
A w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" odpowiedział pan na to pytanie - "zobaczymy". Czym to pachnie?
Zobaczymy, bo scenariusze są, wiele scenariuszy jest możliwych.
Również scenariusz wzmocnienia władzy prezydenta, zmiany konstytucji?
Zmiany konstytucji, wyboru czy system kanclerski czy prezydencki. Ta debata też będzie przed nami.
A jest taki pomysł, jest taki projekt?
W sposób naturalny on się pojawi. Przed wyborami prezydenckimi będziemy na pewno rozmawiać o tym, jak ma wyglądać system państwa po następnych wyborach.
Ale chcecie zmienić Konstytucję? Wzmocnić władzę prezydenta?
Nie, ale uważam, że w sposób naturalny taka rozmowa jest przed nami.