„Doniesienia o moim odejściu z ministerstwa czyta się jak powieść sensacyjną. Sam jestem ciekaw jej ciągu dalszego”- mówi szef resortu administracji i cyfryzacji Michał Boni. Gość Kontrwywiadu RMF FM twierdzi, że to nie są jego ostatnie chwile w rządzie. Czy odejdę? „To decyzja premiera, ale w ministerstwie cyfryzacji są projekty, które wymagają ukończenia. Ja zgłaszam swoją gotowość do ich ukończenia. Kiedy zapowiadana rekonstrukcja rządu? Stawiałbym na przyszły tydzień”- mówi gość RMF FM. „Liczę, że przemówienie premiera związane z rekonstrukcją będzie miało ważny programowy charakter. Wierzę, że to będzie punkt zwrotny”- dodaje.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

18.11 Gość: Michał Boni

Konrad Piasecki: Panie ministrze, to pana ostatnie chwile w rządzie?

Michał Boni: Nie, dlaczego?

No jakoś tak znajduje się pan na wszystkich krótkich listach ministrów do wymiany.

Czytam to trochę, jak powieść sensacyjną. Jestem ciekawy, jaki będzie ostateczny efekt.

Czytam to trochę, jak powieść sensacyjną. Jestem ciekawy, jaki będzie ostateczny efekt...

Ale w każdej powieści sensacyjnej jakiś element prawdy bywa.

To nie sądzę, żeby na tej liście nie było osób, które rzeczywiście nie będą odchodziły.

Ale pan nie odchodzi?


Ja myślę, że to jest decyzja premiera i że to premier układa skład rządu. Przedstawia go patrząc na cele, które chce osiągnąć i patrząc na te zadania, które będzie chciał wskazać na najbliższe dwa lata.

No nie wierzę, że z panem nie rozmawiał o rekonstrukcji i o pana przeszłości w rządzie albo długiej, albo krótkiej.

Rozmawialiśmy o przyszłości, bo w ogóle często rozmawiamy o różnych rzeczach, ale myślę, że ten element programowy jest tutaj kluczowy. Jeśli premier podejmie decyzję dotyczącą tego nowego kierunku rządowego i będzie chciał mieć do tego taką, a nie inną ekipę, to jest to jego święte prawo.

A pan już zna decyzję dotyczącą swojej osoby i Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji?


Ja myślę, że ministerstwo powinno istnieć - to nie ulega żadnej wątpliwości, bo jest wiele dobrych czynników wbrew złym głosom, które się pojawiają. Jest taka synergia między tym, co jest potrzebne obywatelom, a użyciem nowych technologii, ale ja także jestem do dyspozycji - w sensie pozytywnym. Jest wiele zadań, nad którymi pracuję i które uważam, że warto i trzeba kontynuować.

Ale pan, jako chłodny analityk powiedziałby: "Boni powinien dalej zostać ministrem administracji i cyfryzacji"?

Jakbym wyszedł na chwilę z siebie, to powiedziałbym tak: "Skoro jako jedyny minister w Europie wywalczył w swoim kraju program operacyjny Polska Cyfrowa, to warto, żeby ten program wystartował".

Z tym całym ministrem.

Skoro toczy się europejska dyskusja na temat ochrony danych osobowych, gdzie Polska odgrywa aktywną rolę, i w ciągu najbliższych paru miesięcy będzie się kończyła, to warto, żeby to było także u nas dokończone.

No to, żeby skończyć ten wątek: zostaje pan w rządzie, ma pan takie przekonanie i przeczucie.

Wbrew złym głosom MAC powinno istnieć. Jestem gotów kontynuować pracę

Ja zgłaszam gotowość, a decyzją premiera będzie to, jak to będzie wyglądało. Ja się podporządkuję każdej decyzji, bo w każdym miejscu mogę znaleźć do siebie możliwości działania.

Również w miejscu zwanym Brukselą i europarlamentem?

No jest jeszcze i tysiąc innych rzeczy.

Ale pan podobno ma największą słabość i ochotę na tę Brukselę. Również z powodów rodzinnych.


Tak, ale to jest bardzo różnie. Mogę wykonywać także inne zadania. Tak naprawdę uważam, że ta dyskusja o rekonstrukcji trochę za bardzo skupia się na sprawach personalnych a przecież istotną sprawą tej zmiany jest także jest odświeżenie obrazu rządu, ale przede wszystkim zbudowanie siły dla takiego nowego impulsu.

Bo wielu widzi w tej rekonstrukcji kamień filozoficzny. Jakiś wytrych, który ma zmienić wszystko. Czy rekonstrukcja jest w stanie coś zmienić?

Kamień filozoficzny jest w tym, jak nowy zestaw ludzi będzie działał po to, żeby w ciągu najbliższych dwóch lat osiągnąć kluczowe cele. Po pierwsze, dokończyć programy. Te, które związane są z środkami europejskimi - teraz i uruchomić tę wielką maszynę na przeszło 70 mld euro, na następny okres. Po drugie, tak przeprowadzić wybory, stworzyć klimat dla wyborów samorządowych, żeby liderzy samorządowi byli dobrymi kontynuatorami programów inwestycyjnych, bo to zmienia Polskę.

Z zewnątrz sytuacja w rządzie wygląda trochę na wielką smutę. Od wewnątrz też?

Nie, nie mam poczucia żeby była. Jest dużo pracy, jest dużo uzgodnień, niekiedy bardzo trudnych...

Pracy jest, ale pracować można w nastrojach albo minorowych albo radosnych. A Wy wyglądacie na minorowych.

Ja nie mam takiego wrażenia. Patrząc na uzgodnienia międzyresortowe, na energię, która płynie nawet wtedy, gdy się spieramy, zanim dopracujemy jakieś nowe rozwiązania...

Bo słabo jakoś idzie. Ostrożność, pasywność, brak nowych pomysłów, wizji, impulsu rozwojowego...

Wszystkie zadania, o których premier mówił jesienią ubiegłego roku w drugim expose, zostały wykonane albo są w trakcie realizacji, natomiast przy tym skrócie - jaki media stwarzają - w naszym wyobrażeniu sobie czasu, nam się wydaje, że to było jakby 10 lat temu. Więc to oznacza, iż we współczesnej polityce być może impulsy, iż są nowe zadania, coś nowego, trzeba wyznaczać o wiele częściej. Liczę, że to przemówienie premiera związane z rekonstrukcją będzie miało ważny, programowy charakter.

Czyli wierzy pan, że to będzie punkt zwrotny w dziejach tego rządu i nastrojach społecznych?

Wszystkie kwestie trudne, sporne w PO trzeba zamknąć. 23 listopada jest zjazd partii.To będzie dobra okazja

Wierzę, że tak. Także rozumiem, że po to, żeby można było w polityce działać, potrzebny jest własny obóz w parlamencie i dlatego te wszystkie kwestie trudne, sporne w PO trzeba zamknąć - po to, żeby silny zespół, silnej dobrej koalicji, podejmował decyzje w parlamencie, te które są potrzebne dla kraju.

A ministrowie mają chociaż jakąś klarowną wiedzę na temat tego, kiedy do tej rekonstrukcji dojdzie?

Pan premier powiedział, że dojdzie na pewno do końca tego miesiąca, więc ....

A może by pan powiedział coś więcej?

Jest 23 listopada zjazd PO. Myślę, że to będzie okazja, żeby powiedzieć o tych sprawach programowych, zamknąć tę debatę w Platformie, a później...

Krótko mówiąc: rekonstrukcja w ten czy następny tydzień?

Mnie wydaje się, ze może być i w tym i w tym. Aczkolwiek stawiałbym na przyszły tydzień. Jeśli przegram, to trudno.

Przyszły?

Tak bym stawiał. Z tematów Rady Ministrów, które są w najbliższym czasie.

Bo jeszcze a propos pańskiego resortu: Janusz Piechociński...

A Rada Ministrów jest dlatego istotna, że premier ma taki zwyczaj, od pewnego czasu, iż o zmianach w rządzie informuje na radzie ministrów, a dopiero potem powiadamia opinię publiczną.

Czyli myśli pan, że to nie będzie jutrzejszy wtorek, tylko ten wtorek po 23 listopada?

Tak mi się wydaje.

A jeszcze a propos pańskiego ministerstwa. Janusz Piechociński mówi, żeby je zrekonstruować, bo to nie jest dobrze wymyślony resort.

To jest dobrze wymyślony resort. Potwierdzają to i działania i efekty, dlatego, że cyfryzacja dzisiaj to nie jest tylko biznes. Cyfryzacja dzisiaj to jest mnóstwo spraw obywatelskich, które widzimy. Wielka, światowa dyskusja o podsłuchach, ale i o prywatności, to jest dyskusja o tym, jak internet wpływa na nasze codzienne życie. I to jest najlepsze miejsce, żeby te rzeczy ze sobą kojarzyć. Odpowiedzialność państwa i współpraca państwa z obywatelami, w nowych warunkach technologicznych.

Czyli to jest dobry resort i dobry minister na jego czele. Będzie pan o tym przekonywał mnie i również naszych słuchaczy?

Ja nie mogę przekonywać do tego, czy ja jestem dobry. Ja myślę, że wiele osób, które patrzy na nasze osiągnięcia, bo one są, ewidentnie... Ja nie jestem osobą, która nie podejmuje decyzji. Podejmuję decyzje. Jeśli konsultuje, to po to, żeby właśnie mieć partnerów ze sobą.

"Wprost" pisze, że pan pogrąża się w konsultacjach, trwających latami.

Nie, nie. Ktoś... No to proszę mi udowodnić, jak to jest.

Ale przyzna pan...

Zbiję każdy argument.

Czyta pan opinie na własny temat. Wszyscy - nawet Jarosław Kaczyński - był panem zachwycony w poprzednim czteroleciu. Mówił: "Boni to jedyny, naprawdę ciężko pracujący minister." Ale jakoś przez te ostatnie dwa lata ma pan gorszą prasę.


No chyba nie wypowiadał się na mój temat, o ile zdążyłem zauważyć. Ale...

Ale kiedyś zawsze mówił o panu ciepło.

To jest różnica: 30 września 1989 roku. Jedyne wypowiedzenie z pracy, jakie otrzymałem, to właśnie od Jarosława Kaczyńskiego. Więc traktuję to jako jako zmienną emocję w naszych relacjach. Dobrego dnia.

Panie ministrze, kto sfinansuje odbudowę domów zniszczonych przez wybuch gazu?

Będzie chyba współfinansowanie. Tam są dwa domy, które były w budowie. Trudno jest powiedzieć, żeby można to było sfinansować - przy obecnym prawie - z pieniędzy publicznych. Natomiast Gaz-System zgłaszał taką gotowość, a przy innych domach będziemy szacowali koszty i być może będziemy mieli dwie ścieżki finansowe.

Rozumiem, że jest absolutna pewność, iż ktoś tym ludziom domy odbuduje. Nie jest tak, że oni zostaną z tym sami?

Nie ma żadnej obawy. Wypłacono dziesięciu rodzinom zasiłki. Dzisiaj kolejne dwie osoby, bo dopiero dziś mogą te zasiłki odebrać. Jest także przekazana już pomoc rzeczowa, po 50 kg ubrań, po 20 kg żywności i po 10 kg środków chemicznych. To jest na start, żeby ci, którym się wszystko w domu spaliło, mogli dalej normalnie funkcjonować.

Czy religia może pojawić się na maturze?

Nie sądzę i nie powinna.

Bo kościół by chciał.

Wiem, że by chciał. To było spotkanie komisji wspólnej rządu i Episkopatu, w ubiegłym tygodniu.

Pan mówi: "nie".

Religia to nie religioznawstwo. Uważamy, iż nie powinno być religii na maturze

My mówimy, że nie ma ku temu żadnych przesłanek prawnych. Religia to nie religioznawstwo i uważamy, iż nie powinno być na maturze religii, ale kolejne argumenty prawne będziemy przedstawiali na następnych posiedzeniach.

I jeszcze słuchacze pytają, czy jak pan czyta wypowiedzi po spaleniu tęczy, "o pedalskiej tęczy", albo "won z pederestami", to nie ma pan poczucia klęski, jako ten, który miał dbać o język miłości albo nienawiści?

Ale z drugiej strony decyzja facebooka o tym, że wyrzucono 45 siejących nienawiść stron i profili ma swoje znaczenie i myślę że to, iż w zeszłym tygodniu po takich wypowiedziach była wielka reakcja internetu, to jest także krok do przodu.

Michał Boni, dziękuję bardzo.

... nie wolno siać nienawiści, dobrego dnia.