„Najwcześniej reformę zaczniemy za 2 lata. Na taki rytm wskazują eksperci. Trzeba się przecież przygotować - podstawy programowe, podręczniki. Trzeba również przekonać dzieci i wystraszonych nauczycieli przez ZNP” – mówi w Kontrwywiadzie RMF FM nowa szefowa MEN Anna Zalewska pytana o likwidację gimnazjów. Wg niej wygaszanie gimnazjów zaczęłoby się 1 września 2017. Minister zapowiada również, że „ci nauczyciele, którzy będą w gimnazjum, nigdzie nie będą się przeprowadzać”. „Będziemy mieć szeroko zakrojone konsultacje. Mam nadzieję, że Polska nie widziała jeszcze takich konsultacji” – mówi Zalewska. Pytana o referendum ws. likwidacji gimnazjów, odpowiada: „Jeżeli obywatele zbiorą milion podpisów, to referendum musi się odbyć”. Dodaje, że „dziś mamy badanie mówiące, że prawie 70 proc. ludzi nie dostrzega niczego szczególnego na tym etapie edukacyjnym”. Powrót drożdżówek i słodyczy do szkół? „Zweryfikuję to postanowienie, trochę pisane na kolanach” – odpowiada szefowa MEN. „Chcę na wzór Jamiego Olivera spróbować zrobić kilka spotkań publicznych, telewizyjnych w stołówkach szkolnych odnośnie zdrowego jedzenia” – zapowiada gość Kontrwywiadu. Jej zdaniem najważniejsza jest stopniowa edukacja odnośnie zdrowego żywienia. Klasyczny kanon lektur? „To oznacza więcej czytania, bo mamy z tym problem” – uważa minister. Dodaje, że „klasyka nie oznacza braku nowoczesności”.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Anna Zalewska w Kontrwywiadzie RMF FM. Posłuchaj:

Konrad Piasecki: Minister edukacji narodowej Anna Zalewska w Kontrwywiadzie RMF FM. Dzień dobry, witam.

Anna Zalewska: Dzień dobry.

Kiedy pierwsze polskie dziecko znów pójdzie do VII klasy?

To oczywiście zdecydujemy wspólnie.

Najwcześniej to jest 2016? 2017? 2018?

Najwcześniej zaczniemy reformę za dwa lata.

Czyli w 2017 roku.

Na taki rytm wskazują eksperci. Trzeba się przecież przygotować. Po pierwsze - podstawy programowe, po drugie - podręczniki. Po trzecie - i chyba najważniejsze - przekonać do tego wystraszonych nauczycieli, wystraszonych m.in. przez ZNP i dyrektorów, którzy obawiają się utraty stanowiska oraz przekonać dzieci.

Pani mówi: najwcześniej za dwa lata. Czyli 2017?

Tak, 2017/18. Tak musimy mówić, bo tak wygląda rok szkolny.

1 września 2017 nie byłoby już pierwszej klasy gimnazjum?

Wtedy jeszcze rzeczywiście prawdopodobnie ta pierwsza klasa by już musiała być wygaszana.

I wtedy dzieci poszłyby już do VII klasy - dzisiejsi V-klasiści.

Ci uczniowie, ci nauczyciele, którzy będą w gimnazjum, nigdzie nie będą się przeprowadzać, nic nie będzie się zamykać

Tak, oczywiście. Natomiast te osoby, ci uczniowie, ci nauczyciele, którzy będą w gimnazjum, nigdzie nie będą się przeprowadzać, nic nie będzie się zamykać. Oni będą tylko kończyć edukację w swoim własnym budynku, w swoim własnym środowisku, w swojej własnej klasie. Gdy wczoraj podczas debaty jedna z pań z Nowoczesnej powiedziała, że mamy te dzieci z powrotem wrzucić do podstawówki. Nieprawda.

Po prostu będą dłużej do tej podstawówki chodziły.

Oczywiście.

Czy jest jeszcze coś, co mogłoby panią odwieść od tego pomysłu?

Będziemy mieć szeroko zakrojone konsultacje. Mam nadzieję, że Polska nie widziała jeszcze takich konsultacji.

Bo są argumenty, że gimnazja dają efekty, iż absolwenci gimnazjów osiągają przeciętnie lepsze wyniki niż to drzewiej bywało. Słyszy pani te argumenty i widzi pani te badania.

Jest jedno badanie panie redaktorze, którym epatujemy na wszelkie możliwe sposoby. To badanie PISA.

Jeśli jest dobre, to epatujmy.

Mam wrażenie, że potencjał dzieci zamknął się w niewydolnym systemie

To jest pierwsze takie dobre badanie. Wskazuje na to, że dzieci mają kłopoty z rozwiązywaniem problemów, chociaż dobrze odtwarzają. Ale chcę powiedzieć dwie rzeczy - zdiagnozować te dzieciaki, które generalnie są świetne. Mam wrażenie, że potencjał dzieci zamknął się w niewydolnym systemie. To badanie napisały dzieci, które - po pierwsze - są wyćwiczone i nauczone. Każdy, kto zdawał prawo jazdy, wie, że można wyćwiczyć zdawanie testów. Po drugie - my nazywamy te dzieci dziećmi Legutki. Są to dzieci, które, kiedy profesor Legutko był ministrem, w zerówce uczyły się pisać, czytać i liczyć. Dzisiaj to są tajne komplety. Ja między innymi do tego chcę wrócić.

I uważa pani, że w związku z tym to badanie jest zafałszowane, w związku z tym nie należy mu dawać wiary?

Jest jedyne, natomiast mamy taką sytuację, że wiemy na pewno - i o tym mówią wyższe uczelnie, które w tej chwili już wymyślają rok zerowy. żeby przygotować sobie studentów do studiów wyższych...

To może jest problem jakości liceów, a nie tego, że są gimnazja.

Jakość liceum jest zdeterminowana tym, że trwa tylko 3 lata i stało się kursem przygotowującym do matury

Tak, oczywiście, że tak. Jakość liceum jest zdeterminowana tym, że trwa tylko 3 lata i stało się kursem przygotowującym do matury. A liceum ma przygotowywać intelektualną kadrę.

Pani minister, ale gdyby było tak, że rodzice i nauczyciele zebraliby kilkaset tysięcy podpisów w obronie gimnazjów - zdecydujecie się na referendum w tej sprawie?

Ja chcę przypomnieć, że my mamy w pakiecie demokratycznym między innymi taki zapis...

... o tym właśnie mówię.

... że chcielibyśmy w tym zakresie - i proszę nie podnosić larum, że PiS robi zamach na konstytucję, bo trzeba zmienić w tym zakresie konstytucję - że jeżeli obywatele zbiorą milion podpisów, to referendum w sposób oczywisty musi się odbyć. Chcę panu redaktorowi przypomnieć, że państwo Elbanowscy, odsądzeni od czci i wiary...

... tak wiem, zbierali podpisy w sprawie dzieci sześcioletnich.

... i również - gimnazjum. Czyli...

Pani minister, jeśli będzie milion podpisów to będzie referendum?

Dzisiaj mamy badanie mówiące, że prawie 70 proc. społeczeństwa nie dostrzega niczego szczególnego w tym etapie edukacji

... gdyby Platforma Obywatelska, PSL i pani minister edukacji doprowadziła do tego, że to referendum by było, to dzisiaj nie mielibyśmy wątpliwości. Dzisiaj mamy badanie mówiące, że prawie 70 proc. społeczeństwa nie dostrzega niczego szczególnego w tym etapie edukacji.

Twarda deklaracja - jeśli będzie milion podpisów, to PiS zdecyduje się na referendum w sprawie gimnazjów.

Myślę, że to jest deklaracja z całej kampanii wyborczej. Wczorajsze expose pani Beaty Szydło, które zresztą krytykowała opozycja, że to dalej kampania wyborcza...

Także o referendach mówiło.

... ale przypominam, że po raz pierwszy zdarzyło się, że jest spójność między deklaracjami wyborczymi, a tym co pani premier Beata Szydło powiedziała na expose.

Pierwszy raz to nie, ale to już o historii nie rozmawiajmy, mówmy o przyszłości. Premier Szydło mówi "trzeba wrócić do klasycznego kanonu lektur szkolnych". Czy to oznacza więcej Mickiewicza, więcej Sienkiewicza, więcej Kochanowskiego i więcej Reja?

Przede wszystkim oznacza więcej czytania. To z czym mamy problem, to z czytaniem. Uważam, że od tego jest szkoła żebyśmy czytali, a dodatkowe zajęcia w bibliotece, czy aktorzy czytający w przedszkolach to jest wartość dodatnia.

Ale czemu akurat klasyczne pozycje? Czemu nie unowocześnić trochę tego kanonu?

Klasyka nie oznacza braku nowoczesności

Klasyka nie oznacza braku nowoczesności. Ta klasyka zapewnia kod. Kod, którymi porozumiewamy się z własnymi dziećmi i wnukami. Kręgosłup...

Pani myśli i mówi "klasyka" - to jest raczej Sofokles, raczej Mickiewicz czy współczesna poezja iberoamerykańska?


Muszę pana zmartwić, dlatego że współczesna literatura jest prawie nietknięta. Między innymi w liceum współczuję moim koleżankom polonistkom...

Też to widzę i też ubolewam, że najmłodsza zalecana powieść to jest "Imię róży" Umberto Eco. 35 lat już ma.

Tak, oczywiście. Czytane we fragmentach i to tych najbardziej atrakcyjnych.

Nie ma Llosy, nie ma Marqueza, nie ma Pamuka, nie ma Coetzee a wszystko mogłoby być.

A mało tego: kiedy moje dziecko... bo niedawno kończyło bardzo dobre liceum, skądinąd kandydował tam dyrektor do parlamentu z partii Nowoczesna i bardzo mu przeszkadzała Karta Nauczyciela. Ale pamiętam takie spotkanie rodziców, kiedy rodzice byli oburzeni, że w klasie biologiczno-chemicznej polonistka nakazała czytanie "Mistrza i Małgorzaty".

Ale pani minister, gdyby to od pani zależało, to czego byłoby więcej w tym kanonie? Albo czego mniej?

Panie redaktorze, ja jestem ministrem edukacji narodowej od wczoraj...

Ale to na pewno ma pani przemyślane jako nauczyciel polskiego.

Ale jestem bardzo pokorna, dlatego że to nie jest moja autorska lista lektur. Na wszystko, kiedy ja będę ministrem edukacji, będą odpowiadać eksperci - ja oczywiście będę z nimi dyskutowała - i ci, którzy będą młodzież uczyć, czyli poloniści i historycy.

Wczoraj pani premier mówiła też o tym, że szkoła powinna kształtować poczucie tożsamości narodowej, patriotyzm. Słuchacze pytają, czy kształtowanie patriotyzmu mogłoby oznaczać np. powrót do takiej tradycji wieszania portretu prezydenta w salach szkolnych?

Ale oczywiście, że nie. Trochę trywializujemy, tym bardziej, że mamy cudownego pana prezydenta Andrzeja Dudę, który jest bardzo skromnym człowiekiem i...

Uważa pani, że on sam by zaprotestował przeciwko temu pomysłowi.

Dokładnie, dokładnie tak. Więc oczywiście, że nie, to złośliwości, ale - rozumiem - rano na takie złośliwości sobie pozwalamy.

To niezłośliwie zapytam, czy Anna Zalewska w ministerstwie edukacji oznacza powrót drożdżówek i chipsów do sklepików szkolnych?

Tak, tak, to też jest mit, bardzo dziękuję panu redaktorowi...

Bo pani powiedziała, że sól i cukier wracają.

Po rozmowach ze swoimi przyjaciółmi, którzy są dyrektorami przedszkoli, szkół, którzy na co dzień mają dzieci niechcące jeść i wychodzące z przedszkola głodne, stwierdziłam, że zweryfikuję to rozporządzenie

W odpowiednich ilościach. Ja rzeczywiście po rozmowach ze swoimi przyjaciółmi, którzy są dyrektorami przedszkoli, szkół, którzy na co dzień mają dzieci niechcące jeść i wychodzące z przedszkola głodne, stwierdziłam, że zweryfikuję to rozporządzenie, pisane trochę na kolanie.

Czyli drożdżówki tak?

Chcę na wzór Jamiego Olivera (...) spróbować zrobić kilka takich spotkań publicznych, telewizyjnych w stołówkach szkolnych

Nie, nie, nie. Zdrowe jedzenie, w sposób właściwy ułożone, z dietetykami, praktykami, którzy na co dzień karmią dzieci - to po pierwsze. Stopniowa edukacja - mam nawet pomysły, tylko muszę znaleźć pieniądze, dlatego że w tym miesiącu ratuję prawie 3 miliardy zagrożonych europejskich pieniędzy, gdzie pani minister - moja poprzedniczka tego nie dopilnowała. Chcę na wzór Jamiego Olivera, o którym dyskutowaliśmy przed programem, spróbować zrobić kilka takich spotkań publicznych, telewizyjnych w stołówkach szkolnych...

Czyli zdrowe jedzenie w stołówkach szkolnych wzorem brytyjskiego programu Jamiego Olivera.

Zdrowe jedzenie generalnie, ale...

A ma pani kandydata na polskiego Jamiego Olivera?

Myślę, że się zgłoszą.

Ale może pani już kogoś zauważyła.

Mamy cudownych kucharzy, którzy doskonale uczą, jak gotować, w związku z tym myślę, że będziemy mogli z nimi współpracować.

Tak Anna Zalewska odpowiadała na pytania słuchaczy RMF FM i internautów.