"Mam nadzieję, że w Platformie jest determinacja dla uchwalenia ustawy o in vitro" - mówi rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska w Kontrwywiadzie RMF FM. "Po rozmowach w klubie i z ministrami widać, że jest chęć, żeby to wreszcie uchwalić" - ocenia. "Jeżeli chcemy, żeby metoda in vitro była skuteczna, to zarodki muszą być mrożone" - komentuje. Ograniczony dostęp tylko dla małżeństw? "Nie można ograniczyć dostępności" - odpowiada Kidawa-Błońska. Dodaje, że w ustawie będzie zapis, że z in vitro będą miały prawo skorzystać pary, który przeszły całą procedurę leczenia. "In vitro nie może być na zawołanie" - mówi gość RMF FM.
Konrad Piasecki: W weekendowym pojedynku prezydenckim 1:0 dla Dudy.
Małgorzata Kidawa-Błońska: Nie wiem, czy 1:0 dla pana Dudy...
Bezdyskusyjnie udowodnił, że starcie z nim to nie będzie bułka z masłem.
Na pewno pokazał, że ma potencjał, na pewno pokazał, że jest tym drugim politykiem, który będzie się liczył w wyborach prezydenckich. Bardzo sprawna konwencja.
Ciepłe słowa od przeciwników.
Jeżeli się robi konwencję, powinno się ją zrobić dobrze. Zainwestowane pieniądze przyniosły efekt.
A nie zbiło pani nieco z pantałyku to, jak mocny przekaz był ten konwencji?
Nie było mocnego przekazu tej konwencji.
Siła wyrazu, siła entuzjazmu, wystąpienie Dudy - wszystko było w najlepszym porządku.
Konwencje robione są po to, żeby mobilizować swój elektorat i te osoby, które są na sali, żeby miały siłę i energię do robienia kampanii. I ten cel został osiągnięty.
Ale też pokazała ta konwencja, że Duda będzie superpoważnym przeciwnikiem dla Bronisława Komorowskiego, co jeszcze przed paroma tygodniami Platforma lekceważyła.
Nie lekceważyła, nie można w żadnych wyborach lekceważyć przeciwnika. Historia pokazała, że czasami wybory, które, wydawało się, wygra się w bardzo łatwy sposób, były trudne i trzeba było bardzo się mobilizować. Przez ostatnie 25 lat zobaczyliśmy, jak sposób prowadzenia kampanii, nawet konwencje w Polsce nabrały profesjonalizmu. Przypominam nasze konwencje, od lat robione, więc widzę, że PiS osiągnął dobry poziom.
A jak pani myśli, co pomyślał przeciętny wyborca, jak porównał piątkową radę krajową Platformy, nieco senną, nieco znużoną, nieco ospałą, i tę sobotnią konwencję Andrzeja Dudy.
Nie wiem, czy ospałą. Nasza rada krajowa - nie konwencja, przypominam, że rada krajowa to jest zupełnie coś innego, to jest najwyższe ciało statutowe Platformy - trwała 45 minut, dwa wystąpienia: szefowej partii i Bronisława Komorowskiego...
Bez entuzjazmu, bez energii, bez poweru.
Ja nie miałam takiego wrażenia będąc na tej sali, ale na pewno nie można skromnej rady krajowej równać z konwencją, która trwała wiele godzin i była bardzo dobrze wyreżyserowana.
A nie zabolało pani, że Bronisław Komorowski tak nieco lekceważąco potraktował poparcie PO?
Nie zauważyłam tego.
To powiedzenie: Nie chcę być kandydatem Platformy, chcę być kandydatem obywatelskim. 5 lat temu z większym entuzjazmem przyjmował nominację partyjną.
Ja mam nadzieję, że on chce być kandydatem obywatelskim, bo sami sympatycy Platformy nie wystarczą do tego, żeby objąć urząd prezydenta naszego kraju. Każdy z kandydatów musi poszerzać swój elektorat, a Bronisław Komorowski jest na dobrej drodze, bo jednak poziom zaufania społecznego, jaki ma i poziom poparcia w innych elektoratach, nawet PiS, jest bardzo duży.
Bo ja miałem takie poczucie, że o ile 5 lat temu to Bronisław Komorowski był wdzięczny Platformie, że go nominowała, to w tym roku PO jest wdzięczna Komorowskiemu, że może go popierać. Coś w tym jest prawda?
Jest, zmienia się, ale Komorowski wtedy wygrał prawybory - przecież przypominam, że tam była taka próba, sprawdzona zresztą, że wybieraliśmy kandydatów w prawyborach - było inaczej, teraz jest inaczej, ale na pewno zaangażowanie PO w kampanię będzie bardzo duże.
Czy Ewa Kopacz wiedziała wcześniej o podwyższonym zainteresowaniu służb majątkiem ministra sportu?
Nie wiem czy wiedziała, ale chciałam powiedzieć, że to jest - z tego co ja wiem - rutynowe działanie.
To znaczy rutynowe jest sprawdzanie, ale żądanie np. ujawnienia stanu konta i przypływów na koncie nie jest standardem.
Jeżeli poseł wpada w taką kontrolę rutynową, to sprawdzane są przypływy na konto.
Ale pani tez jest sprawdzana. Prosiło panią kiedyś CBA o stan konta?
To jest tak, że wszyscy posłowie są sprawdzani, a co jakiś czas, wyrywkowo, kilkudziesięciu posłów przychodzi bardziej dodatkową kontrolę.
No bo budzą podejrzenia. Bo się okazuje, że coś jest nie tak.
Dopóki służby nie powiedzą, że coś jest nie tak, nie chciałabym tego komentować.
Służby powiedziały: kontrolujemy.
Kontrolujmy. I do tego mają prawo i w interesie polityków jest to, żeby te kontrole były robione i żeby było mówione, że politycy są uczciwi.
Ale czy premier wiedziała o tym?
Nie wiem.
Bo to jest istotne, czy szef CBA przyszedł do pani premier i powiedział: pani premier, jest problem z ministrem sportu.
Nie sądzę, żeby w tej sprawie przychodził do pani premier i informował o czymś takim.
A sam Andrzej Biernat nie uprzedzał, że CBA ma wobec niego większe oczekiwania?
Po informacjach prasowych, które się ukazały, był u pani premier, złożył informację, komunikat prasowy. I czekamy.
A co powiedział pani premier?
Że przedstawił dokument. Jego zdaniem nie ma cienia wątpliwości, że ten samochód kupił z kredytu i że czeka spokojnie na wyjaśnienie sprawy.
A powiedział, dlaczego odmówił służbom przedstawienia informacji o swoim koncie?
Z tego co mówił, służby powiedziały, że i tak będą to sprawdzać, żeby się nie przejmował, mają uprawnienia do tego, żeby badać to, co się dzieje na koncie i o tym posłowie wiedzą.
Rozumiem, że po tej rozmowie z panią premier nie ma pytania, czy minister Biernat powinien być nadal ministrem.
W tym momencie na pewno nie, bo nie ma żadnych wątpliwości i nie ma żadnego zarzutu wobec pana ministra. Nawet nie ma podejrzenia, że zrobił coś nieprawidłowego.
A w tym stanie rzeczy on zostanie sekretarzem generalnym Platformy?
Nie ma powodu, jeżeli będą wybory - na pewno tak.
Czyli dzisiaj się nic nie dzieje.
W tej chwili nie.
Czy jest mi pani w stanie dać gwarancję, że rząd upora się z przeprowadzeniem ustawy o in vitro przed końcem kadencji przez Sejm.
Po raz pierwszy - a in vitro zajmuję się osobiście od wielu lat - mam nadzieję, że ten rok będzie tym rokiem, że naprawdę jest determinacja.
Ale ma pani nadzieję, czy ma pani pewność?
Pewność będę miała, kiedy ta ustawa zostanie przegłosowana, ale po rozmowach w klubie, po rozmowach z naszymi ministrami, widzę, że jest już ta chęć, żeby to wreszcie uchwalić.
Czy ustawa ograniczy jakoś dostęp do in vitro, np. tylko dla małżeństw?
Nie może ograniczyć. W ustawie powinien być zapis - i z tego co wiem, będzie - że pary, które przeszły całą procedurę leczenia, mają prawo z tej procedury skorzystać. In vitro nie może być na zawołanie. To jest ostatnia szansa na posiadanie dziecka, kiedy wszystkie inne metody lecznicze wyczerpały się.
Ale będzie tam zapis o parach a nie o małżeństwach.
O parach.
A będzie możliwość wytwarzania nadprogramowych zarodków i ich zamrażania?
Nie można stosować skutecznie in vitro, jeżeli nie ma mrożenia zarodków.
Wie pani, jak to jest bardzo kontrowersyjne. I to będzie pewnie najbardziej kontrowersyjny zapis tej ustawy.
Jeżeli chcemy, żeby ta metoda była skuteczna i osiągała swój rezultat - zarodki muszą być mrożone.
Słuchacze pytają, a ja razem z nimi, dlaczego tak ochoczo koalicja odrzuciła pomysł zwiększenia kwoty wolnej od podatku?
Nie ochoczo, ale odpowiedzialnie.
Z odpowiedzialnością, acz ochoczo, tak bym powiedział.
Bierzemy odpowiedzialność za budżet, budżet został skonstruowany tak, jak jest. Pieniądze z tego budżetu zostały rozdzielone i nie można tutaj teraz robić żadnych eksperymentów. Jesteśmy na dobrej drodze do tego, żeby wszystkie ograniczenia nałożone na nasz budżet, które wymagane są przez Unię, zostały zdjęte, jesteśmy już bardzo blisko tego i wtedy już możemy myśleć o tym. Zresztą o tym mówi także minister Szczurek, żeby zmniejszyć obciążenia podatkowe, ale też chciałam powiedzieć, że to nie jest tak, że w Polsce są strasznie wysokie podatki.
Jeśli chodzi o kwotę wolną, to ona jest wyjątkowo niska na tle Europy.
Tak, ale skoro patrzymy na ulgi, w tej chwili naprawdę plasujemy się dla rodzin w bardzo dobrym punkcie. Nie mamy podatku od nieruchomości wysokiego, który jest tym takim najbardziej drastycznym w Europie zachodniej.
Jak pani mówi, że nie mamy jakiegoś podatku, to ja już drżę. Bo pani powie za chwilę: zastanowimy się nad jego wprowadzeniem.
Ale proszę zobaczyć, że kraje które mają wysoką kwotę wolną od podatku, mają bardzo wysokie podatki od nieruchomości. My mamy podatki stosunkowo niskie, na pewno chcielibyśmy wszyscy płacić je jeszcze mniejsze, ale nie może być tak, że w czasie budżetu zaplanowanego, przygotowanego zmienia się reguła.
No nie, ale to nie w czasie budżetu. Można to było zrobić od 2016 roku.
Pomyślimy może w 2017.
O podwyższeniu kwoty wolnej? Bo de facto jest tak, że wy nie podwyższając tej kwoty od dobrych paru lat, de facto zwiększacie podatki.
Nie, nie zwiększamy.
Inflacja jest..
Właściwie nie ma inflacji.
Dzisiaj nie, ale przez ostatnie lata była inflacja, a kwota wolna jak stała, tak stoi.
Wszyscy chcą niskie podatki, ale też chcą, żeby państwo realizowało ich pewne oczekiwania i na to muszą się znaleźć pieniądze.