To, że rolnicy będą jedyną grupą społeczną, która przechodząc na emeryturę cząstkową, nie będzie tracić części zgromadzonego na emeryturę kapitału, to ewidentne ustępstwo na rzecz PSL. Z ciężkim sercem, ale zgodziliśmy się na ten kompromis. Widać na czym PSL zależało - mówi gość Kontrwywiadu RMF FM Jacek Rostowski. Cieszę się, że PSL się cieszy, bo w piątek nie miałem takiego wrażenia - mówi o planowanej przez PSL kampanii promującej osiągnięcia partii w czasie prac nad reformą emerytalną.
Konrad Piasecki: Panie ministrze, podobają się panu ustępstwa emerytalne na rzecz PSL-u?
Jacek Rostowski, minister finansów: Nie uważam je za ustępstwa na rzecz PSL-u.
Na rzecz zdrowego rozsądku?
Na rzecz tego, co słyszeliśmy od ludzi podczas konsultacji społecznych, które traktowaliśmy poważnie.
I pan wszystkie je uważa za sensowne, czy wolałby pan jednak ostrzejszą ustawę?
Najważniejsza zmiana, bo nawet nie chcę mówić o ustępstwie, to jest wprowadzenie emerytur częściowych. Uważam, że to jest sensowne podejście, które zwiększa elastyczność całego systemu i bardzo się cieszę, że Staszek Gomułka, który dość często krytykuje rząd za to, że jest niewystarczająco twardy w sprawach gospodarczych, uważa to za ulepszenie tego systemu.
Staszek Gomułka tak, ale Leszek Balcerowicz mówi: rząd wychodzi z najbardziej nieśmiałą propozycją w Europie i na dodatek PSL jeszcze ją osłabia.
No tak, ale to jest nieprawda, więc nie będę tym się specjalnie przejmował.
Znaczy, że PSL ją osłabił, czy że jest najmniej śmiała?
Że jest najmniej śmiała. Mamy podwyższenie wieku emerytalnego rozłożonego, jeśli chodzi o dojście do 67 roku, do 2050 roku w Wielkiej Brytanii, czyli o 10 lat później niż w Polsce. Więc jest to nieprawda. My to robimy bardziej w taki stopniowy sposób i dlatego myślę, że to jest lepsze rozwiązanie niż brytyjskie, choć efekty będą nieco wcześniej.
Jak pan patrzy na ten plakat, który od dzisiaj będzie wieszał PSL: co zawdzięczamy PSL-owi, swoboda wyboru - PSL, przymus pracy - Platforma Obywatelska; to pan z ręką na sercu powie: tymi zmianami poprawiliśmy, ulepszyliśmy tę reformę?
Znaczy ja po pierwsze bardzo się cieszę, że PSL się cieszy z tego kompromisu.
Cieszy i chwali.
Cieszy i chwali. Nie miałem zawsze wrażenia, szczególnie w czwartek i piątek, że byli tacy zachwyceni. Jeżeli są zadowoleni, to ja jestem zadowolony, że oni są zadowoleni.
Bo zadowolenie PSL-u jest dla ministra finansów najważniejsze.
Nie najważniejsze ale ważne. Poza tym jedna jednak rzecz taka zabawna na tym plakacie. Tam osoba przechodząca na "częściówkę", mężczyzna w wieku 65 lat, młody, prosty, wyprostowany..
Prężny, silny i pełen życia.
... silny, a dwa lata później z laską, zgarbiony...
W imieniu przyszłych i teraźniejszych 67-latków protestujemy.
W ciągu dwóch lat tak się postarzał? No, to naprawdę byłoby straszne.
Panie ministrze, czy pan oszacował, ile te ustępstwa, zmiany emerytalne będą rocznie kosztowały budżet państwa?
Te ustępstwa nie będą, mówię w cudzysłowie, bo trzeba pamiętać, że to naprawdę są ulepszenia. One nie będą obciążały budżetu państwa, bo osoby, które przechodzą na emeryturę częściową, zgadzają się na to, że to będzie odejmowane od ich kapitału emerytalnego. Wobec tego ich docelowa emerytura - za 2-4 lata - będzie trochę niższa.
Z punktu widzenia budżetu to jest obojętna historia?
Z punktu widzenia Funduszu Ubezpieczeń Społecznych jest to obojętne. To jest kluczowa sprawa. Dla nas jest ważne, że to ułatwia ludziom dłuższą pracę, bo wszyscy się zgadzamy, że najważniejszy w Polsce, jak będzie mniej rąk do pracy, jest fakt, żeby ludzie mogli i chcieli pracować nawet na pół etatu. I tutaj wchodzi ten dodatkowy element uelastyczniający. Dlatego myślę, że Staszek Gomułka powiedział słusznie, że to jest lepsze rozwiązanie niż to pierwsze, gdzie tylko mieliśmy - oczywiście stopniowe - podwyższenie wieku emerytalnego do 67 lat.
Dla wszystkich ZUS-owców pytanie jest kluczowe. Dlaczego jest tak, że my ZUS-owcy, przechodząc na częściową emeryturę, tracimy na tym z punktu widzenia tej emerytury, którą będziemy dostawać po 67. roku życia, a KRUS-owcy nie tracą?
Tutaj muszę przyznać, że nastąpiło ewidentne ustępstwo na rzecz PSL-u. Oczywiście można powiedzieć, że emerytury KRUS-owskie są tak obliczane, że ekwiwalentne obniżenie emerytury na skutek przejścia na częściowe emerytury byłoby bardzo małe. Tutaj byliśmy gotowi przyjąć taki kompromis.
A gdzie równość, sprawiedliwość społeczna?
Wie pan, widać na czym PSL-owi zależało. Skoro robimy tą reformę po to, aby w przyszłości emeryci naprawdę nie mieli głodowych emerytur, bo to oni zyskają na tym, że dłużej pracują, było dla nas najważniejsze, żeby to osiągnąć. Musieliśmy w tym zakresie - niedużym kosztem finansowym - trochę ustąpić PSL-owi. Widocznie im na tym zależało, więc to zrobiliśmy. Przyznam, że z ciężkim sercem.
A czy w tych negocjacjach pojawił się temat długu PSL-u?
Nie, w żaden sposób.
Pan zdecydował, co z umorzeniem części ich odsetek?
Nie, nie zdecydowałem.
To znaczy, że ta decyzja jest cały czas przed panem.
To jest decyzja administracyjna, w żaden sposób polityczna.
Czy pan już zaaprobował i poznał ideę odpisu podatkowego na Kościół?
Poznałem oczywiście.
A zaaprobował pan?
Po zapoznaniu się z nim, w obecnym kształcie, wydaję mi się sensowny.
Czyli podpisuję się pan pod nim?
Jestem gotów się pod tym podpisać. Będziemy oczywiście musieli zobaczyć jak to pójdzie do przodu, ale wygląda to na dobry pomysł.
Czyli 0,3 % i ani jednej dziesiątej procent więcej?
Wtedy, to byłby inny pomysł. Ja mówię o tym pomyśle, który jest obecnie.
A skąd pewność, że to przyniesie Kościołowi tyle, ile dzisiaj przynosi fundusz kościelny?
Pewności nie ma, to będzie zależało od tego ile osób, by taki odpis uczyniło. Te obliczenia zakładają, że tyle samo osób by odpisywało na rzecz Kościoła, te 0.3 punktu procentowego, ile odpisuje dzisiaj na organizacje pożytku publicznego 1% , które mają prawo oddać.
A gdyby się okazało, że przynosi to mniej niż dzisiejszy Fundusz Kościelny, jest pan gotów wyrównać Kościołowi stratę?
To nie jest częścią propozycji.
Ale może być taki układ.
Gdyby tak było, to zakładam, że pan uważa, że gdyby było więcej, to wtedy kościół musiałby oddać mnie. I wtedy nie byłoby odpisu.
Rozumiem, że ma być odpis podatkowy, Fundusz Kościelny zakończony i tyle ile odpis przyniesie, tyle będzie.
Ja tych negocjacji nie prowadzę. Zapoznałem się z propozycją, wydaję mi się ona sensowna i fair.