Wróciłem parę dni temu znad polskiego morza. Oprócz wspaniałych krajobrazów Półwyspu Helskiego przywiozłem w pamięci parę “ubraniowych” widoków. To dlatego ten wpis chciałbym poświęcić letniej modzie. Oczywiście w odniesieniu do zasad savoir-vivre’u, czyli naszej ulubionej dyscypliny na tym blogu.
Panowie, nie chodzimy bez koszulki po mieście! Nawet, jeśli tym miastem jest na przykład Władysławowo, a my przemieszczamy się wyłącznie paręset metrów pomiędzy naszą kwaterą a plażą. Nawet w takim wypadku należy wrzucić na siebie lekką koszulę lub chociaż t-shirt. Nie ma nic gorszego niż widok hord dojrzałych panów z równie dojrzałymi piwnymi brzuszkami, którzy dumnie maszerują ulicami letniskowych miejscowości... Golizna w tramwajach, autobusach, miejskich parkach jest absolutnie wykluczona!
W zachodnich podręcznikach do savoir-vivre’u zwraca się uwagę na to, by na plażę wybierać szorty zamiast obcisłych kąpielówek. Te drugie mają raczej przeznaczenie sportowe. Szorty to też zdecydowanie lepsze rozwiązanie dla tych wszystkich panów, którzy nie mogą pochwalić się sylwetką greckiego atlety. Przez to, że są trochę luźniejsze o wiele lepiej równoważą mankamenty sylwetki.
Drogie panie, jeżeli opuszczacie na chwilę plażę, żeby udać się np. do baru lub hotelowej restauracji, by coś zjeść, zarzućcie coś na siebie. Nawet, jeśli wasza figura jest nienaganna i macie pewność, że jej widok sprawi przyjemność niejednemu mężczyźnie i przyprawi o zazdrość niejedną kobietę. Do dyspozycji macie chociażby pareo, czyli lekką chustę, którą szybko możecie zamienić w zwiewną sukienkę.
Pamiętajmy, że w mieście nie chodzimy w krótkich spodenkach i t-shirtach. Jeśli więc zwiedzamy miasta, zarówno w Polsce, jak i za granicą, to wybierajmy długie spodnie i letnie koszule, w których przecież zawsze możemy podwinąć rękawy. Jeżeli tylko wybierzemy ubrania w jasnych, pastelowych kolorach oraz zrobione z naturalnych materiałów, na pewno się w nich nie ugotujemy. Len, bawełna, lekka wełna to właściwe wybory. Proszę przywołać w pamięci obraz beduinów, wędrujących przez pustynię. Czy w pełnym słońcu noszą krótkie spodenki? Czytajmy metki na ubraniach, zaś ubrania “pół na pół" z włókien naturalnych i sztucznych zostawmy raczej na sklepowych półkach.
Długie spodnie latem w mieście to standard znany ludziom na całym świecie. Takie ubranie sprawdzi się również, gdy będziemy odwiedzać świątynie i inne miejsca kultu religijnego. Tego typu obiekty to częste cele naszych wakacyjnych podróży. Warto pamiętać, że w takich miejscach obowiązuje odpowiedni dress code (długie spodnie, zasłonięte ramiona). Przypomnijmy, że taka sama etykieta ubioru obowiązuje w restauracjach.
O skarpetach do sandałów nie wspominam, bo chyba już wszyscy wiemy, że taki zestaw powinien się zdarzać najwyżej w najgorszych koszmarach...
Udanego wypoczynku!
P.S. Po sobotniej burzy komentarzy mam wrażenie, że - zanim to dziecko zostanie wylane z kąpielą - powinienem doprecyzować akapit o spodniach w mieście, który kierowałem przede wszystkim do panów. Bernard Roetzel w książce "Gentleman" pisze: "Szortów nie należy zakładać do biura, czy wychodząc na miasto, ponieważ wtedy mogą być interpretowane jako przejaw złego smaku […] Być może powinniśmy zachować w pamięci fakt, że w życiu każdego chłopca bardzo ważnym momentem jest założenie pierwszych długich spodni po ukończeniu 13 czy 14 lat i od tej chwili oznaką dorosłości jest jego garderoba". Krótkie spodenki to właściwy wybór na plażę, na wycieczkę na wieś, do ogrodu (może też do ogródka piwnego przy stylizowanych miejskich plażach), na siłownię, kort tenisowy, rolki, rower itd. Jeżeli jednak wybieramy się załatwić sprawę do urzędu, do pracy w biurze, w urzędzie, w sklepie, w punkcie obsługi klienta, jeżeli wybieramy się do restauracji na obiad lub kolację, jeśli mamy więcej niż 20-25 lat, to lepiej założyć długie spodnie. Nie ma zakazu chodzenia w krótkich spodenkach latem, ale warto pamiętać, że nie w każdym miejscu i nie w każdej sytuacji szorty są właściwe. To kwestia smaku, jak już to zostało powiedziane.
Proszę spróbować zrobić kiedyś doświadczenie i wejść do urzędu albo restauracji w bermudach, koszulce na ramiączkach i japonkach, a następnym razem (w zbliżonych warunkach pogodowych) w długich spodniach, koszuli z kołnierzykiem i z podwiniętymi rękawami (w końcu mamy lato!). Wnioski każdy wyciągnie sam.
Bardzo rozbawił mnie autor (bądź co bądź szowinistycznej) uwagi o tym, że w Chorwacji kobiety przychodzą do restauracji przy plażach top less. Cóż, wciąż istnieją domy, w których się jada z jednej miski drewnianą łyżką. Najpierw tata, potem mama, potem dzieci według starszeństwa. Kąpiel przebiega w tej samej kolejności (stąd zresztą bierze się powiedzenie o wylewaniu dziecka z kąpielą, w której mętnych wodach ledwo co je widać). Polecam!