Pod moim ostatnim tekstem rozgorzała długa i miejscami bardzo ciekawa dyskusja. Czytelnicy żywo komentowali stroje gości weselnych, w tym również kolory, które wybieramy najchętniej. Trudno się dziwić, że jednym z głównych bohaterów tej dyskusji był kolor... czarny. I właśnie czerni z punktu widzenia savoir-vivre'u chciałbym poświęcić dzisiejszy tekst.

REKLAMA

W naszym kraju wciąż pokutuje przekonanie, że czerń to najbardziej uniwersalny kolor. Co rusz ktoś przekonuje, że "do czarnego wszystko pasuje", "że czerń wyszczupla" itd. Jeśli mężczyzna idzie do sklepu po garnitur, to najczęściej pyta o czarny kolor. Jeśli panie szukają sukienki na cokolwiek bardziej wyjątkową okazję, to - dosłownie i w przenośni - sięgają po "małą czarną". Tymczasem...

Czerń to bez wątpienia najbardziej elegancki kolor. Właśnie czarny jest i smoking i - rzadko już dziś używany - frak - najbardziej eleganckie męskie stroje. Ale te ubiory zarezerwowane są na okoliczności wieczorne, po tzw. modowym zachodzie słońca, czyli po godzinie 18. I do tego chciałbym dziś Państwa zachęcić, do postawienia znaku równości między czernią, a wieczorem. Czerń = wieczór i noc.

Proszę pamiętać, że zasady savoir-vivre'u nie stawiają wymogu noszenia czarnych ubrań w dzień nawet uczestnikom pogrzebów! Jeśli więc wychodzimy do pracy, na czyjś ślub czy urodziny, do znajomych na kawę, to tym bardziej wybierajmy coś innego niż czerń.

Jakie kolory są więc uniwersalne? W sytuacjach zawodowych to przede wszystkim granat i szarość, i to w przypadku obu płci. Panie mają do wyboru również całą paletę barw, jeśli mówimy o garsonkach, kostiumach, sukienkach i spódnicach. Panowie mogą założyć kolorowe krawaty: różowe, zielone, bordowe itd. A w sytuacjach towarzyskich? Do wyboru, do koloru. I proszę mi naprawdę wierzyć, na czerni świat się nie kończy...

Maciej A. Brzozowski w książce “Włosi. Życie to teatr" pisze o Wenecji, że przed wiekami słynęła z wyjątkowego luksusu kobiecych strojów. Bywało, że próbowano to różnymi sposobami ograniczyć. Proszę sobie wyobrazić, że zarówno państwowymi, jak i kościelnymi dekretami, nawet pod groźbą ekskomuniki, zakazywano kobietom noszenia jedwabiów czy pereł. Brzozowski pisze: “W mieście słynącym z butów na koturnach, doczepianych i farbowanych włosów, sztucznych rzęs, na początku XVIII wieku zakazano arystokratkom noszenia kolorowych strojów w miejscach publicznych, dzięki czemu czerń stała się kolorem nobilitującym i podkreślającym szlachetne pochodzenie. Zakaz zniesiono wprawdzie po roku, ale moda na total black pozostała". Autor wyjaśnia, że to zdarzenie wywarło wpływ na rozwój damskiej mody. Ja zaś jestem przekonany, że z taką wiedzą stosunek do czerni uda się Drogim Czytelnikom nieco zmienić.

Czerń - tak! Dyktatura czerni - nie! Proszę mi uwierzyć: więcej kolorów w szafie, to więcej kolorów w życiu. Miłego weekendu!