"On tam już nie wróci" – tak w Kontrwywiadzie RMF FM mówi o Pomniku Braterstwa Broni żołnierzy polskich i radzieckich prezydent Warszawy. Pomnik popularnie zwany "Czterema Śpiącymi" był od lat przedmiotem polityczno-historycznych sporów. Teraz o jego losie zdecydują radni Warszawy - zdradza nam Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Myślę, że nie można tego rozpatrywać też w kategoriach kompletnie ahistorycznych, tzn. to co robi dzisiaj Rosja, kojarzy się z tym, co działo się w krajach tzw. demokracji ludowej, po przejściu wojsk radzieckich. Na pewno nie była to suwerenna decyzja narodu. W związku z tym nie ma takiej woli politycznej i uważam, że w związku z tym on tam już nie wróci - to słowa prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, pytanej przez dziennikarza RMF FM o los Pomnika Braterstwa Broni, który stał na placu Wileńskim.
Nie ma w obecnej sytuacji historycznej woli, żeby taki pomnik wrócił. Nie chcą też tego mieszkańcy - podkreśliła prezydent stolicy.
O losie pomnika zdecydują teraz warszawscy radni.
Dziennikarz RMF FM Konrad Piasecki zauważa, że pomnik stanie się teraz przedmiotem dyplomatycznego sporu. W podobnych sytuacjach ambasada i MSZ rosyjski nigdy nie pozostają obojętne, a o tym pomniku ambasador Rosji w Polsce już mówił, że "pomnik musi być tam, gdzie był zawsze, bo to pomnik przyjaźni i wspólnej walki w czasie II wojny".
Po dzisiejszych słowach prezydent Warszawy Moskwa zapewne zareaguje, zapewne będzie to reakcja nerwowa tak jak nerwowe są ostatnio wszystkie jej głosy w historyczno-politycznych sporach na linii Polska - Rosja.
W 2011 roku pomnik został zdemontowany z powodu budowy metra. Radni podjęli wtedy uchwałę, na mocy której po zakończeniu budowy monument ma wrócić na Pragę.
TUTAJ PRZECZYTASZ CAŁY KONTRWYWIAD RMF FM Z PREZYDENT WARSZAWY HANNĄ GRONKIEWICZ-WALTZ
(j.)