Na Odrze ruszyła wielka akcja kruszenia lodu. Dziesięć polskich i niemieckich lodołamaczy walczy z 70-kilometrowym wielkim zatorem. Tymczasem pod pokładem „Odyńca”- jednej z polskich jednostek - życie toczy się swoim codziennym tempem.
Bosman Wiesław Bednarczyk w niewielkiej pokładowej kuchni obiera ziemniaki. Przyjęło się, że to on odpowiada za codzienny obiad dla 4-osobowej załogi. Dziś marynarze zjedzą zupę ogórkową. Po obraniu ziemniaków, gar z zupą stanie na elektrycznej kuchence zasilanej z pokładowego agregatu. W niewielkim pomieszczeniu jest pełne wyposażenie. Nie może być inaczej, bo jak mówi Wiesław Bednarczyk: Tylko w weekendy mamy wolne. A tak cały czas na statku. To nasz drugi dom.
Oprócz kuchni pod pokładem "Odyńca" są inne pomieszczenia, niczym w prawdziwym domu. Jest mesa, czyli pokładowy salon z telewizorem, radiem i stołem, przy którym codziennie spotyka się cała załoga. Nieco dalej jest niewielka, wykafelkowana łazienka z prysznicem i umywalką. Obok niej znajdują się schody prowadzące na najniższy poziom. Są tam kajuty. Każdy marynarz ma swoją. Jest w niej łóżko, szafa i półka. Jeden z marynarzy ustawił na niej ozdoby świąteczne. Bombki przypominają o domowej, świątecznej atmosferze. W pokoju innego marynarza stoją dwie wędki. W wolnym czasie coś za burtą może uda się złapać. Kolega łowi. Można nawet dwukilogramowe sztuki złapać - mówi.
Sternik Jan Sowa pokazuje nam kolejne miejsce na statku. Pokładowe sypialnie sąsiadują z najważniejszym pomieszczeniem na lodołamaczu. W maszynowni pracuje wyprodukowany w poznańskiej fabryce Hipolita Cegielskiego olbrzymi silnik o mocy 1100 koni mechanicznych. Dzięki niemu lodołamacz jest w stanie łamać grubą warstwę lodu, która każdej zimy pokrywa Odrę i jezioro Dąbie. Najwyższym punktem na pokładzie jest sterówka. Z tej przeszklonej nadbudówki kapitan steruje jednostką, kontaktuje się z lądem i kapitanami innych lodołamaczy pracujących przy kruszeniu lodu. Ma podgląd na wskaźniki opisujące pracę radarów, silnika, oświetlenie pokładu.
Lodołamacze są w gotowości przez całą zimę. Muszą być spełnione 2 warunki, żeby mogły przystąpić do akcji. Temperatura powietrza musi być wyższa niż zero stopni Celsjusza i nie może wiać północy wiatr. Jednak załoga "Odyńca" pracuje nie tylko zimą. W pozostałe miesiące roku działa przy pogłębianiu Odry lub przy budowie przystani żeglarskich, na przykład w Gryfinie. Marynarze mówią, że żony już przyzwyczaiły się, że ich życie toczy się na wodzie. Tylko czasem zamarzniętej.