Ostatnim już przystankiem naszej majówkowej wyprawy po Twierdzy Toruń jest Fort XV. Obiekt, który podczas II wojny światowej również służył jako niemiecki obóz jeniecki, kryje w sobie sportową tajemnicę.
"Jan Henryk Dąbrowski", bo taką nazwę nosi Fort XV, został wybudowany w latach 1882-1884. Znajduje się na ulicy Podgórskiej, ma 12 otwartych stanowisk artyleryjskich z rozbudowanymi umocnieniami ziemnymi. Jest w stosunkowo dobrym stanie - to dla tego, że użytkuje go prywatny właściciel, z którym trzeba się skontaktować, jeśli chcemy zwiedzić twierdzę.
Fort XV był dość nietypowym więzieniem - do tego stopnia, że trudno go w jakikolwiek sposób porównać z owianymi ponurą sławą niemieckimi obozami zagłady. Jeńcy wojenni mieli tutaj dużą swobodę, a niemieccy strażnicy nie traktowali ich zbyt rygorystycznie. Co więcej, zapewniali im... rozrywkę.
W twierdzy odbywały się zawody, które można nazwać więziennymi igrzyskami olimpijskimi. Było tutaj bardzo wielu jeńców z różnych krajów - opowiada przewodnik Adam Kowalkowski - byli Brytyjczycy, Francuzi i Australijczycy, wszyscy wystawiali swoją reprezentację, no i odbywała się naprawdę poważna rywalizacja.
To nie wszystko - każda reprezentacja, która brała udział w zawodach miała prawo do wystąpienia... pod swoją narodową flagą. Kiedy opowiadamy, jak wyglądały oficjalne parady z możliwością prezentacji własnej flagi, to budzi lekkie niedowierzanie - mówi Paweł Bukowski, przewodnik z Torunia - ale tak było można to zobaczyć choćby na historycznych zdjęciach.
Każdy kraj, który brał udział w więziennych zawodach, wprowadzał swoją dyscyplinę sportu. Anglicy pokazali rugby, Francuzi koszykówkę, a Australijczycy krykieta. Kilku Amerykanów, którzy też przebywali w Forcie XV nauczyło współwięźniów grać w baseball. Poza tym była oczywiście piłka nożna i dyscypliny lekkoatletyczne.
Igrzyska miały niezwykle oficjalną oprawę - były specjalne dyplomy, a nawet puchary dla zwycięzców. Jak można przeczytać we wspomnieniach jeńców, każdy czekał z utęsknieniem na zawody sportowe.