"To nie PR-owa kolacja z gwiazdą, ale normalna randka z 47-letnim napalonym łajdakiem, który chciał mnie wykorzystać. Nikt nie wierzył w to, że ulubieniec publiczności może być potworem. Bill Cosby wydawał się nietykalny. Wiedziałam, że mści się na mnie za to, że mnie nie posiadł" - wspomina w rozmowie z amerykańskim korespondentem RMF FM Pawłem Żuchowskim Liliana Głąbczyńska-Komorowska, aktorka występująca w USA i Kanadzie, która w połowie lat 80. pojawiła się w uwielbianym przez Amerykanów "The Cosby Show". Jak mówi, już po pierwszej próbie otrzymała propozycję spotkania "sam na sam" w domu gwiazdora. Dziś wiemy, że wiele kobiet oskarża Cosby'ego o to, że podał im środki nasenne i molestował. Na jaw wychodzą nowe, szokujące fakty z życia człowieka, który stał się legendą amerykańskiego show. A wiele firm w wyniku skandalu, nazywanego już Cosbygate, odsuwa się od niego. Poznajcie relację Liliany Głąbczyńskiej-Komorowskiej.
"Pamiętam jak dzisiaj, to było 30 lat temu, w 1985 roku. Bill Cosby złapał mnie rano na korytarzu w Studiach TV na Brooklynie, gdzie kręciliśmy nasze produkcje dla NBC - ja soap operę 'Another World', on sitcom 'The Cosby Show'. W 'Another World' grałam Daphne Grimaldi, czarny charakter, przewrotną i złą kobietę. Ubóstwiałam ją grać. Z werwą szłam korytarzem na próbę, a tu nagle stanął przede mną Bill Cosby, gwiazda 'The Cosby Show'. Bill stanął i zaczepnie mnie zagadnął: 'Cześć, co słychać?'. 'Amerykański sposób na kobiety', pomyślałam.
Flirtująco, tak jak tylko on to potrafi, spojrzał mi w oczy, jakbyśmy się już znali. A ja kompletnie zażenowana nie spodziewałam się takiej reakcji od wielkiego gwiazdora, stałam bez słowa jak zamurowana. Znałam przecież jego legendarną potęgę jako aktora i producenta w tamtych czasach.
Stałam, patrząc na tego czarnoskórego komika, ulubieńca Ameryki, mając próbkę jego charyzmy. Robił świetne wrażenie. Wreszcie ocknęłam się i powiedziałam mu, że jestem aktorką w soap 'Another World' i że dzielimy te same studia. Wtedy on zaciekawił się, jaką gram rolę w tej soap? Wyjaśniłam, że tego dnia miałam zagrać moją ostatnią scenę w serialu. Scenarzyści postanowili, że jedyną metodą na zło i nieokiełznaną żądzę władzy Daphne Grimaldi będzie jej śmierć - w spektakularnym stylu - poprzez ukąszenie węża. Bill rozbawiony zaczął się śmiać z losu mojej bohaterki.
Wtedy zapytał wprost: 'Więc jesteś bez pracy?'. Jeszcze w to nie wierzyłam, bo przecież przede mną był cały dzień prób i kręcenia, ale w rzeczywistości miał rację. Przytaknęłam cicho i wtedy stało się coś niesamowitego. Bill mi oznajmił, że już się nie muszę martwić o następną pracę, bo właśnie ją mam.
Zatkało mnie: jaką pracę? Oświadczył mi, że gram gościnnie u niego w następnym odcinku 'The Cosby Show'. Bill zaproponował mi rolę w jego serialu, sitcomie, tak po prostu? Nie wierzyłam własnym uszom. Wydawało mi się to niewiarygodne. Jako producent i gwiazda mógł to z łatwością zrobić. Jeden telefon do agenta i już byłam wpisana w nowy odcinek jego programu. Uznałam to za cud!
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Dwa tygodnie później jestem na pierwszej próbie czytanej odcinka 'Claire’s Toe' w tym samym brooklyńskim studio. Wszyscy bardzo mili, przyjmują mnie jak do rodziny. Pod koniec próby Bill żartobliwym tonem zaproponował, że musimy się spotkać na wspólnej kolacji i uczcić mój występ. Zostawiłam mu mój numer telefonu do domu. Podziękowałam serdecznie za próbę, zaproszenie i z wrodzoną mi gracją znowu uśmiechałam się do niego jak zauroczona...
W drodze do domu zaczęłam zadawać sobie pytanie, jak to możliwe, żeby aktor tego kalibru chciał się ze mną umówić poza pracą? Ma nieskazitelną opinię, kochającą żonę, dzieci... Byłam w Stanach młodą początkującą aktorką, mieszkającą w Nowym Jorku, która ciężko pracowała na swoje nazwisko w zawodzie, i zdawałam sobie sprawę, że każda moja decyzja była ważna! Z gwiazdy w soap operze przeszłam łagodnie na gościnną gwiazdę w 'The Cosby Show'. Nieźle!!! Z drugiej strony czułam, że przecież on mnie zupełnie nie zna, nigdy nie widział jako aktorki. A tu nagle - kolacja z Billem Cosby - każda młoda aktorka na moim miejscu zgodziłaby się.
Zaprosił mnie na kolację, myślałam: do restauracji, ale za kilka dni dowiedziałam się od jego asystentki, że będziemy sami i że to nie w restauracji, ale u niego w domu...
Powoli skóra zaczęła mi się jeżyć na plecach. To nie PR-owa kolacja z Billem-gwiazdą, ale spotkanie z nim sam na sam? Wewnętrzny głos mi mówił: nie rób tego Liliana. Złożyły się na to również inne okoliczności. Mieszkałam wtedy z moim narzeczonym, Michałem Urbaniakiem. Byliśmy zakochani i planowaliśmy nasz ślub.
Cieszyliśmy się na początku, że dostałam rolę w sitcomie Cosby'ego, ale nasza radość była krótka. Po nieprzespanej nocy powiedziałam Michałowi, że nie idę z Cosbym na kolację. Kupiłam dyplomatycznie koszyczek eleganckich kwiatów. Pamiętam, że wysłałam je do biura 'The Cosby Show' z wielkim podziękowaniem za rolę oraz z przeprosinami, że ze względów osobistych nie mogę przyjąć jego zaproszenia, i pozdrawiam w oczekiwaniu na wspólną pracę. Podpisałam: 'Twoja wielka admiratorka, Liliana'.
Nikt do mnie nie oddzwonił z podziękowaniem za kwiaty; ani Bill, ani jego sekretarka. Uznałam to za dziwne, ale może w Hollywoodzie normalne.
Sądny dzień. Do studia, na kręcenie na Brooklynie przyszłam dużo wcześniej i nieco podenerwowana, bo to nowa forma sprawdzenia się dla aktorki: zagrać w sitcomie z prawdziwą publicznością. Praca wymaga pełnej koncentracji, tak jak w teatrze. Gramy na żywo przed ludźmi, których trzeba nieustannie rozśmieszać! Na szczęście próby dały mi pewność, że nagranie dobrze pójdzie.
Weszłam do studia telewizyjnego i przywitałam się z reżyserem, ekipą i ze wszystkimi aktorami, szczególnie serdecznie witając się z moją partnerką, grającą żonę Heathcliffa Huxtable'a (Billa Cosby'ego), cudowną i przemiłą - Phylicią Rashād.
Billa jeszcze nie było. Kiedy się w końcu pojawił, dziwiłam się, dlaczego do mnie nie podchodzi, choć ostentacyjnie i przesadnie witał się z obsadą sitcomu. Całkowicie mnie pominął i zignorował. To trwało od początku aż do końca dnia podczas filmowania, oklasków i gratulacji. Do końca dnia za kulisami i na scenie nie spojrzał na mnie ani razu. Byłam dla niego powietrzem.
Nie straciłam panowania nad sobą, dotrwałam do końca, odegrałam swoją rolę i wyszłam ze studia ze łzami w oczach, ale z ulgą, że mam to za sobą.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Drzwi do 'The Cosby Show' zamknęły się za mną z trzaskiem, na zawsze. To był ostatni raz, kiedy widziałam Billa Cosby’ego. Wzięłam ogromny oddech, zostawiając za sobą to wstrząsające przeżycie! Zdałam sobie sprawę, że mści się na mnie za to, że mu odmówiłam. Uznałam to doświadczenie za najlepszą lekcję życiową. Mój instynkt samozachowawczy uratował mnie przed najgorszym. Dopiero w świetle formalnych zarzutów wobec 77-letniego aktora, którego ponad 40 kobiet oskarżyło o gwałt pod wpływem mieszanki alkoholu i Quaaludes, zdałam sobie sprawę, jakie miałam szczęście, że posłuchałam samej siebie.
Ta legenda, ten uznany za najlepszego komika aktor - okazuje się - zeznał w 2005 roku, że kupował silne środki nasenne z zamiarem podawania ich kobietom, aby uprawiać z nimi seks. Tak wynika z opublikowanych dokumentów sądowych [PRZECZYTAJ WIĘCEJ na ten temat]. Młode kobiety, często nawet nastolatki, zeznawały, że wabił je do sypialni, częstował 'kilkoma drinkami' ze środkami nasennymi i molestował seksualnie. Nigdy nie było dowodów, a Bill wychodził zawsze z każdej sprawy cało.
Whoopi Goldberg stanęła w obronie Billa Cosby'ego mówiąc, że niepopartych dowodami, zniesławiających informacji nie powinno się powielać. Niewinny, dopóki nie udowodni się winy - takie jest prawo w Ameryce. Whoopi poznałam w Nowym Jorku na jej pierwszym one-woman show, przedstawieniu na Broadway'u, a potem w Los Angeles gościłam przy kręceniu jej sitcomu. Nie zgadzam się z jej opinią. Nie można rasizmem tłumaczyć ataku ofiar napaści seksualnych na sprawcę, którym jest Bill Cosby.
Bill Cosby do tej pory był uosobieniem amerykańskiego mitu o self-made manie, który własnym wysiłkiem doszedł do milionów, który zbudował swój nieskazitelny wizerunek i autorytet na roli ukochanego "ojca" serialowego. Nikt nie wierzył w to, jakim ulubieniec publiczności może być potworem.
Na szczęście kobietom łatwiej przychodzi dziś w USA mówić o gwałtach, bo zmieniła się opinia społeczna i sądy wreszcie widzą w nich ofiary Billa Cosby'ego, choć nikt nie wierzył w ich słowa przez ostatnie 35 lat.
Dziś stacje telewizyjne wycofały się z projektów stand-up i seriali z jego udziałem. Uniwersyteckie tytuły honorowego doktora są mu cofane. Netflix odłożył na półkę nowy stand-up Cosby'ego, odwołano powtórki 'The Cosby Show', a NBC skasowało prace nad nowym sitcomem gwiazdora.
Bill Cosby wydawał się nietykalny. Przez lata milczał, swoje sprawy powierzając prawnikom. W Kanadzie już dawno wylądowałby w więzieniu. Takie sprawy sądowe nie wygasają tam z czasem. Tak jak w prawie amerykańskim - dlatego Bill jest ciągle na wolności. Mam nadzieję, nie za długo.
Moją historię z Billem Cosbym kieruję do każdego, ale w szczególności do młodego pokolenia kobiet wchodzących w branżę filmową, w pogoni za sławą i karierą w Hollywood, aby służyła jako przestroga i ostrzeżenie. Intymny obiad z takim jak Bill Cosby albo jemu podobnymi może mieć nieodwracalne skutki i straszliwe konsekwencje. Posłuchaj siebie i nie bój się swojego instynktu. Może wyrwać cię z matni".
Liliana Komorowska
W Stanach Zjednoczonych i Kanadzie Liliana Komorowska wystąpiła m.in. u boku Donalda Sutherlanda, Telly Savalasa, Toma Selecka czy Bena Kingsleya. Najnowsze filmy z jej udziałem to The Art of War (Zasady walki) w reżyserii Christiana Duguay z Wesleyem Snipesem w roli głównej, ekranizacja przygód Sherlocka Holmesa The Royal Scandal oraz ExtremOps.