Jest kara finansowa dla agencji ochrony, której pracownicy nie chcieli wnieść do pociągu wózka niepełnosprawnej pasażerki z Wrocławia - dowiedział się dziennikarz RMF FM Grzegorz Kwolek. Pani Diana przejechała ponad sto pięćdziesiąt kilometrów na korytarzu wagonu tuż przy toalecie. Wcześniej przez kilkadziesiąt minut musiała prosić o pomoc w wejściu do pociągu.

REKLAMA

PKP SA nie chce zdradzić wysokości kary dla agencji ochrony. Jak usłyszał nasz dziennikarz, nie pozwala na to umowa podpisana z firmą. Wiadomo tylko, że kara jest dotkliwa, a czterej pracownicy, którzy odmówili pomocy pani Dianie nie będą mogli już pracować na terenie obiektów PKP.

Dodatkowe konsekwencje mają jeszcze ponieść pracownicy Intercity. Postępowanie w tej sprawie trwa.

Koszmarną podróżą pani Diany zajmie się także rzecznik niepełnosprawnych w Urzędzie Transportu Kolejowego - dowiedział się reporter RMF FM, Romuald Kłosowski.

Sytuacja, na którą została narażona nasza pasażerka – pani Diana – jest niedopuszczalna i nie powinna mieć miejsca. Po uzyskaniu szczegółów dotyczących podróży zdiagnozowaliśmy zaistniałe nieprawidłowości i wyciągniemy surowe konsekwencje personalne. Osoby, które naruszyły standardy obowiązujące w Grupie PKP zostaną ukarane. Odnosi się to zarówno do pracownika kas, który wprowadził klientkę w błąd (informując o tym, że pociąg jest przystosowany dla pasażerów poruszających się na wózkach), jak i w stosunku do pracowników ochrony na dworcu, którzy nie udzielili podróżnej wsparcia. Na agencję ochrony została nałożona kara finansowa. Trwa wewnętrzny audyt, którego celem jest wyeliminowanie możliwości wystąpienia podobnych zdarzeń w przyszłości. Bierze w nim udział konsultant PKP Intercity ds. pasażerów z niepełnosprawnościami, który sam porusza się na wózku.

Raz jeszcze przepraszamy panią Dianę za zaistniałą sytuację. Niedogodności, które ją spotkały zostaną jej zrekompensowane.

Specjalne warunki okazały się fikcją

Pani Diana podróżowała na trasie Wrocław - Katowice. Zamówiła przejazd dla pasażera z niepełnosprawnością. Poprosiła też, z odpowiednim wyprzedzeniem, o pomoc przy wsiadaniu do pociągu.

We Wrocławiu na dworcu czekali na nią pracownicy firmy ochroniarskiej, którzy oznajmili niepełnosprawnej pasażerce, że winda dla niepełnosprawnych jest zepsuta, a oni nie mogą jej wnieść. Pomocy odmówiła również obsługa pociągu.

Cała sprawa bardzo się ciągnęła, kilka razy doszło do kłótni z ochroniarzami, kasjerami i obsługą - opowiada pani Diana. Państwo ze strony kas mówią, że mają mnie wnieść. Ochroniarze mówią, że mnie nie wniosą. Ja cała w stresie, bo niedługo mam pociąg - opowiada.

Ostatecznie wsiadła dopiero dzięki pomocy znajomego i konduktora, który ulitował się nad niepełnosprawną pasażerką. Niestety, już w pociągu okazało się, że przedział dla niepełnosprawnych jest dostosowany do przewozu pasażerów na wózku tylko "na papierze".

W tym wagonie jest przedział, który ma naklejoną ikonę wózka, czyli dla osób z niepełnosprawnościami, ale osoba na wózku nie ma możliwości wejść do tego wagonu. Jeżeli ktoś wstanie z wózka, złoży sobie wózek i przejdzie, to się dostanie. Ale jeżeli ktoś nie wstaje, to nie ma możliwości, żeby się zmieścić - relacjonuje pasażerka. Ostatecznie, całą drogę z Wrocławia do Katowic kobieta spędziła na korytarzu, tuż przy toalecie. Większość drogi przepłakałam - przyznaje.

Seria błędnych decyzji

Ze wstępnych ustaleń przewoźnika wynika, że błędy popełnili w zasadzie wszyscy pracownicy, z którymi pani Diana miała kontakt. Pracownik w Biurze Obsługi Klienta sprzedał jej niewłaściwy bilet - na pociąg, w którym nie było przedziału dla osób na wózku. Pracownica infolinii i kasjerzy nad wrocławskim dworcu też jej nie pomogli.

Wreszcie niewłaściwie zachowali się obsługa pociągu i ochroniarze, którzy zgodnie z umową z PKP mają obowiązek wnieść pasażera na wózku do pociągu - tłumaczy rzeczniczka przewoźnika Zuzanna Szopowska. Zakres pomocy firm ochroniarskich, które operują na ponad 40 dworcach w całej Polsce jest bardzo jasno określony w umowach, które mają podpisane z PKP SA. Do ich obowiązków należy wsparcie takich osób w wejściu do windy, która przewozi takich pasażerów, która przewozi z poziomu galerii dworcowych do hal, czy na perony, jak i bezpieczne wejście takiej osoby do pociągu. Chodzi też o możliwość pozostania tej osoby na wózku, a więc nie zakłada rozdzielenia pasażera z wózkiem, który stabilizuje i zapewnia komfort w podróży - dodaje.

(mn)