Prokuratura zajmuje się sprawą rzeźby „radzieckiego żołnierza gwałcącego kobietę”. Rzeźba przez kilka godzin stała przy głównej arterii Gdańska. Po sygnałach od zbulwersowanych mieszkańców została usunięta.
Do czwartku śledczy mają zdecydować, czy rozpoczną śledztwo w tej sprawie. Na razie zapoznają się z materiałami zgromadzonymi przez policję. Jeżeli studentowi Akademii Sztuk Pięknych będzie grozić jakikolwiek zarzut, będzie to najpewniej prezentowanie treści nawołujących do nienawiści na tle różnic narodowościowych.
To jest wstępna kwalifikacja, która oczywiście może ulec zmianie w toku postępowania. Prokurator musi w spokoju się nad tym zastanowić. Nie jest to sprawa prosta. Trzeba ją ocenić i przeanalizować z każdej strony. Prokurator ma jeszcze 4 dni na podjęcie decyzji co do tego, czy wszcząć postępowanie czy umorzyć uznając, że jest brak podstaw do wszczęcia postępowania - mówi Jolanta Janikowska-Matusiak z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz.
Rzeźba przedstawia mężczyznę w hełmie z gwiazdą, który klęczy nad leżącą kobietą. W prawej ręce trzyma pistolet, który wkłada kobiecie w usta. Autor i jego znajomi w nocy z soboty na nadzielę ustawili rzeźbę obok radzieckiego czołgu, który stoi przy głównej arterii Gdańska.
Rzeźbiarz tłumaczył, że chciał zwrócić uwagę na prawdę historyczną i los kobiet podczas wojny.
Jeszcze w nocy w pobliżu czołgu i rzeźby zjawili się policjanci, którzy dostali telefon od zbulwersowanej mieszkanki Gdańska.
W niedzielę rano rzeźba została zdemontowana. Obecnie jest trzymana w policyjnym magazynie.