Zbiórka pieniędzy na zakup protez nóg, które pomogą podopiecznym Fundacji Jaśka Meli "Poza Horyzonty" to cel Poland Business Run - biegu, który już w niedzielę odbędzie się między innymi w Krakowie. Każda drużyna będzie miała swojego kapitana. Jednym z nich będzie Julia Kamińska. "Moja forma nie jest najwyższa" - przyznaje szczerze i z uśmiechem aktorka.
Katarzyna Sobiechowska-Szuchta: Długo trzeba było panią namawiać czy zgodziła się pani od razu?
Julia Kamińska, aktorka: Zgodziłam od razu, tym bardziej że miałam wyrzuty sumienia, ponieważ miałam już pobiec w zeszłym roku w krakowskim biegu. Niestety w ostatniej chwili okazało się, że mam zobowiązania zawodowe, których nie mogłam przesunąć, więc jak dostałam propozycję w tym roku, to bardzo się ucieszyłam, że jeszcze się nie obrazili. Pobiegnę, bardzo podoba mi się ta akcja.
Przygotowywała się pani jakoś specjalnie?
Starałam się prawie codziennie uprawiać jakieś sporty, tylko że w pewnym momencie chyba się troszeczkę przeforsowałam. Bo zazwyczaj jak sama biegam, to biegam około 5 kilometrów. Pobiegłam raz z moim tatą, który biega większy dystans, 10 kilometrów tak zupełnie na luzie i chciałam mu dorównać, i niestety troszeczkę się przeforsowałam. Mniej więcej na 8 kilometrze stwierdziłam, że coś mi się stało w nogę. Całe szczęście było to ponad miesiąc temu, tak że teraz jest już wszystko okej. Teraz miałam przerwę w treningach, pewnie moja forma nie jest najwyższa. Ale to też nie chodzi o to, żeby wygrać, chodzi o to, żeby pobiec, żeby było fajnie.
Co jest fajnego w pomaganiu?
Podobają mi się ludzie, którzy pomagają nie dlatego, że myślą, że coś będą za to mieć, tylko po prostu pomagają, ponieważ chcą, żeby komuś innemu było fajnie, było lepiej. To jest naprawdę fajne uczucie.
Co jest fajnego w bieganiu?
W bieganiu jest fajne to, że można schudnąć.
Pani to akurat nie musi za bardzo...
Bardzo dziękuje, jeszcze bym chciała tak ze dwa kilo. Bieganie jest świetne, jeżeli chodzi o to, świetnie działa na formę. Tutaj łączymy bieganie z pomaganiem. Startujemy na Rynku Głównym. Najpierw jest rozgrzewka o 9:30, potem o 10:30 biegniemy. Każdy ma do przebiegnięcia niecałe 4 kilometry, tak, że myślę, że spokojnie dam radę. To jest ekstra sprawa, bo nie dość, że dzięki temu fundujemy protezy podopiecznym fundacji Jaśka Meli "Poza horyzonty", to jeszcze dbamy o formę i świetnie się bawimy.
Są różne drużyny, pani jest szefem jednej z nich. Macie jakieś specjalne hasło bojowe albo zwieracie szyki w jakiś konkretny sposób?
Ja części mojej drużyny w ogóle nie znam. Pomaga mi Mateusz Janicki, który jest częścią mojego zespołu, i on organizował chłopaków, którzy są sportowcami. Mam nadzieję, że to, co ja wytracę jak będę biec bardzo powoli, to oni to wszystko nadrobią. Mam nadzieję, że to się uda. Okrzyku bojowego nie mamy, ale myślę, że coś wymyślimy od tej 9:30 do 10:30 w trakcie rozgrzewki.
Życzymy wszystkiego dobrego w biegu, żeby wasza drużyna wygrała.
Fajnie, chociaż nie liczyłabym na to z moją formą.