Belgowie i Francuzi kochają słodycze, dlatego świąteczne stoły uginają się pod ciężarem czekolady. Cukiernie oferują klientom jajka, dzwony, króliczki i baranki. Brytyjczycy natomiast uwielbiają baraninę i gorące bułeczki z odrobiną sera. A na podwieczorek nie może zabraknąć przekładańca z owocami. Jak widać, co kraj to obyczaj.
Najbardziej tradycyjną potrawą wielkanocną we Francji jest marynowany udziec jagnięcy. Jednak coraz rzadziej trafia on na świąteczne stoły, bo przygotowanie go trwa prawie całą dobę. Mięso marynuje się najpierw w lodówce przez 20 godzin, a później trzeba je jeszcze upiec.
Dlatego już kilka dni przed świętami - w specjalnych programach telewizyjnych sławni francuscy kucharze - przypominali rodakom, z jakimi warzywami i przyprawami trzeba marynować mięso. Przestrzegali, że pod żadnym pozorem nie należy zapomnieć między innymi o czosnku, pokruszonych liściach laurowych i owocach jałowca. Sugerowali, że przydałaby się również bazylia. Podkreślali, że marynowany udziec jagnięcy jest dużo bardziej aromatyczny niż udziec tylko pieczony. Większość paryżan twierdzi jednak, że to wszystko jest zbyt skomplikowane.
Naprawdę wystarczy pieczony udziec jagnięcy z czosnkiem, miodem i przyprawami. Dwie godziny i gotowe. Serwuję tę potrawę ze szparagami i pieczonymi ziemniakami. Do tego butelka dobrego czerwonego Bordeaux, ładnie udekorowany stół i już jest wyśmienita wielkanocna uczta!- tłumaczy paryskiemu korespondentowi RMF FM 54-letnia Charlotte.
Młodsi mieszkańcy stolicy Francji podchodzą często do sprawy w sposób jeszcze bardziej beztroski. Nie przywiązuję zbyt dużej wagi do głównego dania - wystarczy mi kurczak. Musi być jednak pasztet strasburski jako przystawka, a na deser jajka z czekolady - mówi 28-letni Philippe. Wspomniany przez niego pasztet strasburski z gęsi lub kaczki (foie gras) - astronomicznie drogi, produkowany z silnie otłuszczonych wątróbek ptaków i wprost rozpływający się w ustach, jest francuskim przysmakiem, który trafia na stoły zarówno w czasie Bożego Narodzenia jak i Wielkanocy. Podobnie jak wędzony łosoś i pstrąg oraz owoce morza, do których najlepiej pasuje sławne białe wino z regionu Chablis.
Każdego roku w czasie Świat Wielkanocnych Francuzi zjadają również ponad 14 ton czekolady. Półki cukierni aż uginają się pod ciężarem czekoladowych jajek, dzwonów, króliczków i baranków. Jedną z najbardziej znanych tradycji wielkanocnych jest ukrywanie czekoladowych smakołyków w zakamarkach domów, w ogrodach, a nawet w parkach. Robią to rodzice lub rożnego rodzaju organizacje społeczne i publiczne instytucje. Następnie czekoladowych skarbów szukają dzieci - wygrywa to dziecko, które znajdzie najwięcej smakołyków. Rodzice skarżą się tylko na to, że trudno później wytłumaczyć najmłodszym, że nie powinni od razu zjadać wszystkich znalezionych czekoladowych jajek i króliczków.
Belgijskie stoły również uginają się pod ciężarem czekolady. Są czekoladowe jajka, zajączki i kurczaki. Jemy razem z całą rodziną i z dziadkami. Jemy czekoladę, ciasta i jajka - mówi korespondentce RMF FM Katarzynie Szymańskiej-Borginon jedna z Belgijek. A sekret - jak te słodkości znalazły się na stole - ujawnia siedmioletnia córka naszej dziennikarki - Stasia : To króliczek wielkanocny chowa jajka w ogrodzie, trzeba ich więc szukać. Jajka są z czekolady, są w nich cukierki i zabawki.
Dla belgijskich dzieci to największa atrakcja: ścigają się i każde stara się znaleźć jak najwięcej ukrytych jajek. Niektóre maluchy wierzą, że to dzwony, które milkną w Wielki Czwartek "lecą" do Rzymu (dlatego nie słychać ich w Belgii) zrzucają jajka do ogrodów w Wielką Niedzielę. Znalezione smakołyki trafiają na wielkanocne stoły. Trzeba je czasami otrzepać z trawy i z ziemi, ale i tak są bardzo smaczne.
Najbardziej popularnym przysmakiem, od którego Brytyjczycy zaczynają wielkanocny poranek, są gorące bułeczki z odrobiną sera w kształcie krzyża. Dla najmłodszych są oczywiście wszechobecne wielkanocne jaja, które tradycyjnie chowane są w ogrodach tak, by dzieciaki w poszukiwaniu słodyczy zdążyły spalić trochę kalorii.
Głównym daniem dnia jest pieczona baranina obłożona warzywami, w tym nieznanym w Polsce gatunkiem pietruszki. Na podwieczorek Brytyjczycy jedzą owocowego przekładańca z marcepanem, koniecznie popijając herbatą z odrobiną mleka. Taki kulinarny harmonogram dnia można spotkać wyłącznie w domach tradycjonalistów i ludzi wierzących. Przeciętny Brytyjczyk traktuje Wielkanoc jako przerwę w pracy i okazję do spotkania ze znajomymi, najchętniej w lokalnym pubie z piwem w dłoni.