Będzie kolejny protest - zapowiadają lekarze po lekturze rozporządzenia o receptach. Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy będzie decydował dzisiaj w Bydgoszczy o terminie i formie strajku.
Lekarze uważają rozporządzenie o receptach za prowokację. Mówią, że zapisy w nim zawarte nie tylko nie ułatwiają, ale wręcz utrudniają im życie. Pozostawiono obowiązek wpisywania na receptach poziomu odpłatności leku, a - jak podkreślają medycy - po ulepszeniach ten system jest jeszcze bardziej zawiły niż wcześniej. Dlatego rozważają, czy w ogóle nie zrezygnować z umów na wypisywanie leków refundowanych. Gdyby te zapowiedzi się ziściły, pacjenci musieliby kupować wszystkie leki za pełną stawkę. A różnica to często kilkadziesiąt, a nawet kilkaset złotych.
Medycy z Porozumienia Zielonogórskiego grożą, że w każdej chwili mogą odwiesić tzw. protest pieczątkowy. Zrzuca się na lekarzy obowiązki, którymi w ogóle nie powinni się zajmować - powiedział reporterowi RMF FM Piotrowi Glinkowskiemu szef Porozumienia Jacek Krajewski. Zapowiedział też, że podczas przyszłotygodniowego nadzwyczajnego Krajowego Zjazdu Lekarzy powstanie wspólne stanowisko dotyczące rozporządzenia, które przedstawią rządowi.
Gniew środowisk lekarskich i aptekarskich wzbudziła ustawa refundacyjna, która weszła w życie 1 stycznia. Wprowadziła ona m.in. urzędowe ceny i marże leków refundowanych, zakaz promocji i reklamy aptek oraz stosowania zachęt, czyli np. przekazywania przez firmy farmaceutyczne darmowych leków dla szpitali. Sprzeciw wywołały zapisy ustawy mówiące o konieczności wpisywania na receptach poziomu odpłatności leku, a także zapisy o karach dla lekarzy za błędne wypełnianie recept i dla aptekarzy za ich realizację.
W ramach protestu lekarze przestali więc określać na receptach poziom odpłatności za medykamenty i stawiali pieczątkę: "Refundacja do decyzji NFZ". W efekcie część pacjentów - mimo że miała prawo do wykupienia leków ze zniżką - musiała płacić za nie więcej. Protest został przerwany dopiero wtedy, kiedy parlament przyjął nowelizację ustawy, z której wykreślono kontrowersyjne zapisy.
Przeciwko karom za realizację błędnie wypełnionych recept protestowali także aptekarze - zamykali apteki na godzinę dziennie i skrupulatnie sprawdzali poprawność recept.