"Zaraziłam się tym sportem 11 lat temu. Okazało się, że to jest to, co chce robić profesjonalnie. Bycie samemu ze sobą to forma autoterapii. Czyści głowę, wymusza podejmowanie decyzji i branie za siebie odpowiedzialności" – mówi w rozmowie z Urszulą Gwiazdą, paralotniarka Dominika Kasieczko. 16 czerwca wystartuje w jednym z najtrudniejszych wyścigów przygodowych Red Bull X-Alps 2019.
Dominika Kasieczko znalazła się w prestiżowym gronie 32 pilotów i pilotek paralotni na świecie, którzy podejmą próbę przemierzenia Alp od Salzburga po Monako, tylko na paralotni i własnych nogach. Trasa, ponad 1100 kilometrów, prowadzi przez trudno dostępne miejsca takie jak Eiger czy Mont Blanc. Na jej pokonanie jest 12 dni. Z wyścigu, co dwa dni odpada osoba, która znajdzie się na końcu stawki. Z Dominiką Kasieczko na podbój Alp wyruszą również: Jakub Poburka (ratownik TOPR, pilot paralotniowy, uczestniczył w wyprawie Andrzeja Bargiela na K2), Monika Przeczewska (pilotka paralotni), oraz fotograf Paweł Biegun.
Przeważająca większość paralotniarzy zaczynała swoją przygodę z tym sportem, w górach. Również wielu wspinaczy tak robi, że zaczyna jakąś drogę wspinaczkową, a potem na miniskrzydłach - bo to już nie są klasyczne skrzydła - zlatują - tłumaczy Dominika Kasieczko.
Mój pierwszy lot był na szkoleniu. Robisz tam małe zloty, z małych górek. To najwyżej kilkadziesiąt metrów deniwelacji. Chodzi o to, żeby się nauczyć stawiać skrzydło, napełnić je, nauczyć się tego, jak się tym skrzydłem steruje, co trzeba zrobić żeby je zahamować i wylądować - opowiada Dominika Kasieczko. I jak podkreśla, nie można tego zrobić za wcześnie, bo można spaść. Uczymy się rozumieć podstawowe komendy, takie, które pilot musi zrozumieć od instruktora - dodaje gość RMF FM.
Na pytanie jak wygląda lot szkoleniowy Dominika odpowiada: wykonuje się go kilka metrów nad ziemią. To nie ma nic wspólnego z lataniem termicznym, ani przelotowym - zaznacza.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Na pytanie, czy ma lęk wysokości Dominika Kasieczko odpowiada: na paralotni nie. Ale kiedy się wspinam, to trochę tak. Paralotnia daje jednak poczucie względnego bezpieczeństwa. Na paralotni mówimy że im wyżej tym bezpieczniej - mówi.
Czy jest to sport dla kobiet? Nie rozpatruje tego w takich kategoriach. To bardziej jest sport dla tych, którzy się na niego decydują. Dla ludzi - podkreśla gość RMF FM.
Dlatego paralotniarstwo? Bycie samemu, od czasu do czasu, to forma autoterapii. Czyści głowę. Wymusza podejmowanie decyzji, branie za nie odpowiedzialności - mówi Dominika Kasieczko i jednocześnie podkreśla: staram się głupio nie ryzykować.