Nie istnieją w języku ludzi cywilizowanych słowa odpowiednie do określenia tego, co zrobił w polskim Sejmie Grzegorz Braun. I chyba wciąż jeszcze nie zdajemy sobie sprawy, jakie skutki i jakie znaczenie ma to, co zrobił on dziś w polskim Sejmie.
Zgaszenie gaśnicą chanukowych świec w polskim Sejmie przez Grzegorza Brauna to niebywały skandal. Nie ma i nie może być usprawiedliwienia dla tego czynu. Jest on - i trzeba to powiedzieć absolutnie jasno - skandalicznym atakiem na symbole religijne w budynku instytucji, która ma być dla Polaków wszystkich wyznań i religii, a także niewierzących, gwarantem wolności sumienia i wyznania.
To atak na symbolikę ważną dla narodu i religii, której reprezentanci przez wieki żyli i budowali Rzeczpospolitą, bez których trudno wyobrazić sobie naszą kulturę. To nihilistyczny akt ataku na przedmioty kultu religijnego, które trudno pogodzić z szacunkiem dla religii i sumienia ludzkiego. To działanie, które - w kraju, w którym rękoma nazistowskimi - ale niestety w pewnych sytuacjach nie bez współdziałania pewnej części Polaków - dokonano Holokaustu, przywodzi na myśl najgorsze wspomnienia związane z antysemityzmem.
I właśnie z tych powodów nie ma i nie może być zgody na takie działania. One są atakiem na część obywateli Rzeczpospolitej, są złamaniem zapisów polskiej konstytucji, ale też w sposób niesłychany szkodzą Polsce. O tym wydarzeniu poinformują wszystkie światowe media. Putin i inni wrogowie Polski mogą wysyłać Braunowi kwiaty, a sami otwierać szampany.
To także - mam świadomość, że dla ludzi niewierzących to może nie mieć znaczenia, ale dla mnie ma - działanie absolutnie i z gruntu niechrześcijańskie, będące zaprzeczeniem tego, w co wierzy Kościół. Ten, kto odrzuca judaizm i żydowską kulturę w istocie - o czym mówił i pisał zarówno Jan Paweł II, jak i Benedykt XVI czy Franciszek - ten odrzuca Jezusa, a kto robi to po Holokauście, w istocie wpisuje się w paradygmat Hitlera.
Chrześcijanie wierzą, że Bóg objawił się w historii narodu żydowskiego, że wybrał ten naród i jest on wciąż narodem wybranym, a później w pełni objawił się w Osobie żydowskiego nauczyciela. To jest przedmiot wiary chrześcijan. Trudno więc nie zadać pytania, w jakiego Boga wierzy Braun, gdy każde swoje wystąpienie rozpoczyna od słów: "Szczęść Boże". Z pewnością nie jest to jednak Bóg chrześcijan. Ten ostatni jest bowiem Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba, Bogiem Pierwszego Testamentu, Bogiem, w którego wiarę dzielimy z Żydami. Ten, kto atakuje Żydów, atakuje Jezusa i chrześcijaństwo, a kto uważa, że robi to w imię Ewangelii, ten nigdy jej nie zrozumiał.
To dlatego odpowiedź na te działania musi być zdecydowana, jednoznaczna i dokonać się musi zarówno w wymiarze prawnym, politycznym jak i symbolicznym.
Pierwsze słowa już padły. Premier Donald Tusk nazwał działania Brauna "hańbą", marszałek Sejmu wykluczył posła z obrad Sejmu i zapowiedział skierowanie sprawy do prokuratury. Błyskawicznie zareagował też Kościół, dla którego - warto o tym przypomnieć - antysemityzm jest grzechem. "W związku z wydarzeniem w Sejmie, którego dopuścił się pan poseł Grzegorz Braun gasząc świece chanukowe i oświadczając, że nie jest mu wstyd za to, co zrobił, oświadczam, że jest mi wstyd i przepraszam całą społeczność Żydów w Polsce" - napisał w oświadczeniu kardynał Grzegorz Ryś, przewodniczący Komitetu KEP ds. Dialogu z Judaizmem.
Zapewne głos zabierze także prezydent Andrzej Duda.
To dobrze, ale to nie wystarczy. Konieczne jest symboliczne zadośćuczynienie, które dokonać się musi publicznie. Grzegorz Braun jest posłem, reprezentantem Sejmu, a jego działanie dokonało się wewnątrz. I to wymaga symbolicznej odpowiedzi. Wspólnego bycia przy świecach chanukowych, trwania w milczeniu lub modlitwy (w zależności od tego, kto jak wierzy lub niewierze), a także zgodnego potępienia w uchwale sejmowej. Ale trzeba także jasno pokazać, że nie ma zgody na tego rodzaju zachowania polskich polityków.
Poseł Grzegorz Braun powinien zostać wykluczony z Konfederacji, a jeśli partia ta nie zdecyduje się na takie działania, to ona sama powinna być w Sejmie izolowana. I to nie z powodu poglądów, ale w istocie z powodu własnego nihilizmu i antypolskiej polityki. To, co zrobił Braun, nie ma bowiem nic wspólnego z konserwatyzmem, religijnością ani patriotyzmem. Jest zaprzeczeniem wszystkich tych wartości. Jest działaniem, które szkodzi Polsce, niszczy jej pozycję, niszczy szacunek do symboli religijnych, umacnia wizerunek konserwatystów jako wariatów.
Ale to także nie jest koniec. Poseł Braun powinien stanąć przed sądem i ponieść należną karę, a potem na trwale zniknąć z polskiej polityki. Nie ma i nie może być w niej miejsca dla antysemitów, ludzi, którzy niszczą Polskę i służą interesom obcych mocarstw. Innej drogi nie ma. Jeśli Braun nie poniesie konsekwencji, będzie robił dalej to samo. Za każdym razem w bardziej radykalnej formie.