Jutro sposobem wykonania wyroku TSUE w sprawie niezależności Izby Dyscyplinarnej i KRS zajmie się na niejawnym posiedzeniu trójka sędziów Izby Pracy SN, którzy zwrócili się do Trybunału z pytaniami w tej sprawie. To oni powinni wg wyroku zbadać sprawę. Już wczoraj jednak podobne działanie podjęła trójka sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej. To wygląda na swoisty wyścig między izbami Sądu Najwyższego.
Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych gromadzi tzw. starych sędziów Sądu Najwyższego, podobnie jak Izba Karna i Izba Cywilna. Orzekają w nich w większości sędziowie, powołani przed tzw. reformą SN, przez KRS w poprzednim składzie. Z kolei Izba Kontroli Nadzwyczajnej, podobnie jak Izba Dyscyplinarna - to izba nowa, powołana z sędziów, mianowanych już w nowej procedurze, przez obecną Krajową Radę Sądownictwa. To właśnie Rady i drugiej z nowych izb SN, tej Dyscyplinarnej, dotyczą wątpliwości, które były przyczyna zadania pytań TSUE i jego wyroku z 19 listopada.
Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że to sąd odsyłający (czyli trójka sędziów Izby Pracy) powinien zbadać, czy wątpliwości, jakie ma w sprawie niezależności KRS i Izby Dyscyplinarnej, są uzasadnione. W uzasadnieniu wyroku wskazał kryteria, którymi należy się przy tym kierować. Wyrok nie jest jednak rozumiany przez wszystkich jednakowo; część prawników twierdzi, że kryteriami tymi może się posługiwać każdy sąd krajowy, inni - że dotyczy on jedynie składu SN jako sądu odsyłającego, bo kryteria-wskazówki znajdują się tylko w jego uzasadnieniu, a nie sentencji. Zwolennikiem pierwszej interpretacji jest olsztyński sędzia Paweł Juszczyszyn, druga odpowiada głównie zwolennikom reform, choć nie tylko.
Rozstrzygnięcie samej sprawy, której wyrok dotyczy - z pewnością spoczywa na trzyosobowym składzie, który skierował pytania do TSUE. Sędziowie Prusinowski, Bieniek i Miąsik zbierają się jutro. Bardzo prawdopodobne, że zdecydują się zadać pytania o szczegółowy sposób postępowania poszerzonemu, 7-osobowemu składowi swojej Izby Pracy. Otrzymawszy je to oni właśnie orzekną, czy Izbę Dyscyplinarną, stworzoną z udziałem nowej KRS oraz samą KRS można uważać za - w uproszczeniu - legalne. To jednak nastąpi najwcześniej za kilka tygodni.
Zakładając, że wyrok TSUE można uważać za obowiązujący nie tylko skład, który zadał pytanie, ale i inne, sędziowie Izby Kontroli Nadzwyczajnej już wczoraj jednak zajęli się tą samą materią. Także rozpatrując odwołanie od uchwały KRS wystosowali do poszerzonego, 7-osobowego składu (swojej izby) dwa pytania. W uproszczeniu - czy Sąd Najwyższy rozpoznając odwołanie od uchwały KRS ma obowiązek zbadać czy Rada jest organem niezależnym od władzy ustawodawczej i wykonawczej, oraz czy ustalenie, że KRS niezależna nie jest - jest podstawą do uchylania jej uchwał, i czy chodzi o uchylanie w całości, czy tylko w granicy zaskarżenia.
Mówiąc więc wprost - nowa izba SN, złożona z sędziów powołanych z udziałem nowej KRS, rozpoczęła badanie wyroku TSUE, dotyczącego poprawności działania tejże Rady.
Ktoś mógłby uznać, że weszli tym w paradę sędziom starej Izby Pracy. Co więcej - że zabierają się za sędziowanie we własnej sprawie - bo przecież zostali powołani w takiej samej procedurze jak sędziowie podlegającej badaniu Izby Dyscyplinarnej, z udziałem także mu podlegającej Krajowej Rady Sądownictwa.
Jest faktem, że sędziowie Izby Kontroli Nadzwyczajnej rekomendowani przecież przez nową KRS podlegają tym samym zastrzeżeniom, co sędziowie Izby Dyscyplinarnej. Tak jednak jak wszyscy, zostali powołani przez prezydenta, a odwrócenie tego trudno sobie wyobrazić, bo wg Konstytucji sędziowie są nieusuwalni.
Intencje, wynikające z treści zadanych pytań nie wydają się jednak budzić wątpliwości: nawet teoretycznie niekorzystna dla nowych sędziów pozytywna odpowiedź na oba podstawowe pytania stworzyłaby bowiem sytuację, w której KRS przestaje być uznawana za niezależną, ale nie powoduje to unieważnienia wszystkich podjętych dotąd przez nią decyzji. To - na co warto zwrócić uwagę - rozwiązuje problem, nie dość chyba przemyślany przez zwolenników weryfikowania wszystkich decyzji KRS. Rada zdążyła już awansować kilkuset sędziów, a sędziowie ci - wydać dziesiątki tysięcy orzeczeń, postanowień, decyzji i wyroków. Ich unieważnienie wywołałoby gigantyczny chaos.
Przypisywanie sędziom Izby Kontroli motywów politycznych można uznać za zrozumiałe. Możliwe jednak, że treść pytań została podyktowana tzw. dobrem wymiaru sprawiedliwości.
Odpowiedzi poszerzonego składu 7 sędziów Izby Kontroli także jednak jeszcze nie ma, i na nią także przyjdzie nam zaczekać kilka tygodni.
Całkiem możliwe, że do swoistego wyścigu dwu izb SN w tej samej, trudnej materii dołączy też trzecia, ta najbardziej zainteresowana. Izba Dyscyplinarna także może zająć stanowisko w sprawie wyroku TSUE, choćby podobnie jak Izba Kontroli wykorzystując argument swoich przeciwników, że badać sprawę może każdy sąd krajowy. Takie działanie oczywiście także byłoby obarczone błędem wyrokowania we własnej sprawie, ale także status sędziów Izby Dyscyplinarnej nie jest na razie przesądzony, i ich także powołał prezydent.
Zakładając jednak, że ścigałyby się w sprawie sposobu wykonania wyroku TSUE tylko dwie izby SN - całkiem możliwe, że dojdą do wniosków sprzecznych. Sytuacja, w której w podobnych sprawach jedna izba Sądu Najwyższego decyduje inaczej niż inna może wprowadzić nieopisany chaos do całego systemu prawnego.
Wnioski niekoniecznie sprzeczne, a tylko odmienne - także nie byłyby korzystne, choć w ich wypadku można próbować ujednolicić sposób interpretowania na szczeblu wyższym niż składy 3 i 7-osobowe poszczególnych Izb Sądu Najwyższego.
Proszę nie oczekiwać, że ktoś zdoła przewidzieć wszystko, co się w najbliższych tygodniach wydarzy. Wszystkim jednak posłużyłoby chyba pozostawienie rozwiązywania problemów prawnych prawnikom, a kategoryczne odstawienie od nich twórców tychże problemów - polityków. To uprościłoby określanie, co może się wydarzyć, a co nie.
Przewidywanie rozwoju sytuacji z udziałem czynników nieobliczalnych i irracjonalnych nie służy trafności prognozowania.